Scjentolodzy werbują Polaków
Ponad sto osób zgłosiło się przez tydzień na
kursy organizowane przez scjentologów - informuje "Metro".
Scjentologia to kontrowersyjny ruch religijny, na Zachodzie popularny wśród znanych aktorów m.in. Johna Travolty i Toma Cruise'a. Jego członkowie w latach 90. próbowali zarejestrować związek wyznaniowy w Polsce, ale ich wniosek odrzuciło MSWiA. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało wówczas scjentologię za sektę, która wyłudza pieniądze za poznanie technik odnowy psychicznej.
Dominikański Ośrodek Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach określa ją jako "religijną mafię". Mimo to scjentolodzy nie odpuścili i wrócili do Polski. Tydzień temu nad Wisłą pojawiło się ich kilkunastu. Chcą przyciągać Polaków do siebie, organizując dla nich kursy skuteczniejszych sposobów na szczęśliwe życie (mają ich ponad 20, każdy kosztuje 27 zł, liczbę godzin ustala sam kursant).
Idzie im to dość dobrze. Przez tydzień przez szkolenia prowadzone w centrum Warszawy (w budynku przy Al. Jerozolimskich 11/19) przewinęło się ponad sto osób. Sprzedali też ponad 150 książeczek (8,99 zł za sztukę) z radami na temat szczęśliwego życia. Dorota Sawicka, 45-letnia krawcowa z Warszawy, na pierwsze spotkanie z nową religią przyszła z ciekawości. Ale od razu się zachwyciła i zapisała na kurs "asysty przy chorobach urazowych" - jej 11-letnia córka Alicja cierpi na porażenie poporodowe. Mówi, że dziewczynka po ćwiczeniach jest rozluźniona i że namówi na to szkolenie inne znajome matki.
Popularne, szczególnie wśród młodych, są także "Techniki studiowania" i "Etyka i stany operatywne". Uczą konkretnych i przydatnych rzeczy - mówi 33-letnia Beata Ozga, pracownik branży turystycznej, która chce się zapisać na kolejne szkolenia. Nie przekonuje jej, że dominikanie zajmujący się sektami ostrzegają, że scjentolodzy to organizacja, w której dominuje system autorytarny dla zdobycia środków finansowych i przywódcy stosują metody sprzeczne z prawem, takie jak: szantaże, kłamstwa czy przemoc psychiczna.
To ich taktyka i metoda działania. Bombardują ludzi okazywaniem ciepła, by przyzwyczaić ich do siebie. Gdy zdobędą zaufanie, wówczas pokażą swój prawdziwy cel - ostrzegają dominikanie. Scjentolodzy stanowczo temu zaprzeczają. Przekonują, że nie chcą werbować w Warszawie nowych członków. _ Przyjechaliśmy tu z humanitarną Trasą Dobrej Woli. Chcemy pomagać innym_ - mówi 26-letnia Katarzyna Pawluśkiewicz, Amerykanka polskiego pochodzenia, scjentologią zafascynowana od 10 lat.
Sami scjentolodzy niewiele mówią na temat swojej religii. Na szkoleniu zainteresowanych wprowadzają tylko w pierwszy z wielu stopni wtajemniczenia. Kto zdobędzie zaufanie, będzie mógł zgłębiać kolejne tajniki w ich kościołach (najbliższy jest na Węgrzech). Twierdzą, że o to na razie pyta niewielu kursantów. Scjentolodzy będą w Polsce do 5 czerwca. Potem jadą do Rumunii, Mołdawii, Bułgarii i Albanii. (PAP)