PolskaScheuring-Wielgus dokonała profanacji? Opinia duchownych

Scheuring-Wielgus dokonała profanacji? Opinia duchownych

Prokurator generalny Zbigniew Ziobro chce uchylenia immunitetu posłance Joannie Scheuring-Wielgus. Chodzi o zdarzenie z 25 października, gdy posłanka weszła podczas mszy do kościoła z transparentem nawiązującym do Strajku Kobiet. Zapytaliśmy duchownych, czy ich zdaniem doszło do profanacji.

Joanna Scheuring-Wielgus weszła do kościoła podczas mszy 25 października. Czy odpowie za to przed sądem?
Joanna Scheuring-Wielgus weszła do kościoła podczas mszy 25 października. Czy odpowie za to przed sądem?
Źródło zdjęć: © FB | Joanna Scheuring-Wielgus

Do zdarzenia doszło w niedzielę 25 października w toruńskiej parafii p.w. św. Jakuba. Posłanka Lewicy zakłóciła wówczas mszę świętą i stanęła przed ołtarzem z transparentem z napisem "Kobieto! Sama możesz decydować". Polityczka miała na twarzy maskę z charakterystyczną błyskawicą, będącą symbolem Strajku Kobiet.

Choć od tego zdarzenia minęły prawie dwa miesiące, ponownie zrobiło się o nim głośno za sprawą Zbigniewa Ziobry. Minister Sprawiedliwości domaga się uchylenia immunitetu posłanki i postawienia jej przed sądem za "przeszkadzanie w mszy świętej i obrazę uczuć religijnych". Czy faktycznie doszło do obrazy uczuć religijnych? Artykuł 196 Kodeksu Karnego mówi, że o takim przestępstwie można mówić, jeśli dojdzie do publicznego "znieważenia przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych".

Czym jest profanacja? "To bardzo indywidualne zagadnienie"

Ks. dr Przemysław Szewczyk z Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi nie ma wątpliwości, że wtargnięcie w przestrzeń Kościoła zawsze powinno być traktowane jako profanacja, niezależnie od tego czy odprawiana jest w nim msza święta.

- Można by dzielić włos na czworo i rozróżnić liturgię od nabożeństwa, ale w naszej kulturze przestrzeń świątyni tak naprawdę zawsze stanowi sacrum. Czasem naruszamy je sami, tak jak wówczas, gdy niektórzy księża uprawiają w kościele walkę polityczną. Jako wspólnota Kościoła potępiamy takie zachowania, ale też nasze oburzenie nie jest tak widoczne, bo mamy wtedy do czynienia z wrogiem wewnętrznym - słyszymy.

Ksiądz Szewczyk, podkreślając rolę kościołów w kulturze, dodaje, że kiedyś były one rzeczywistymi miejscami schronienia. - Można było się w nich ukryć przed napaścią czy wyrokiem. Było to miejsce, w którym władza świecka nie sięgała. Jeśli złoczyńca wyszedł z kościoła, nie mógł liczyć na taryfę ulgową, ale dopóki był w kościele, dopóty pozostawał bezpieczny - mówi duchowny.

Wątpliwości co do tego, że zachowanie posłanki nosiło znamiona profanacji nie ma też - kojarzony raczej z liberalnych wypowiedzi - ksiądz Kazimierz Sowa. W rozmowie z Wirtualną Polską zwraca on uwagę na to, że wybierający taką formę protestu nie biorą pod uwagę uczuć zgromadzonych na mszy wiernych.

- Pamiętam, jak w latach 80. protestowałem pod konsulatem radzieckim w Krakowie. Działy się tam rzeczy, które z dzisiejszej perspektywy nie są za bardzo chwalebne. Wychodząc na ulice, godziłem się jednak na to, że wejdę w konflikt z obowiązującym porządkiem prawnym, bo moje poczucie prawa do wyrażania zdania było ważniejsze niż obowiązujące zasady i ograniczenia. Podobnie dziś protestujący, którzy wchodzą do kościołów, powinni zrozumieć, że manifestując swoje poglądy naruszają prawa innych - słyszymy.

- Przyjmując prawo człowieka do manifestowania swoich przekonań, nie jestem zwolennikiem przeszkadzania innym ludziom w modlitwie. Protestujący w ten sposób nie uwzględniają uczuć ludzi będących wtedy w kościele, a te mogły zostać naruszone - dodaje ks. Sowa.

Sama Joanna Scheuring-Wielgus mówi, że nie czuje, aby jej zachowanie nosiło znamiona profanacji. W wywiadzie, którego udzieliła "Rzeczpospolitej" posłanka zaznaczyła, że "należy do wspólnoty Kościoła katolickiego" i w związku z tym "ma prawo do kościoła wejść, kiedy chce".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (754)