PolskaSB ścigała przeciwników aborcji - twierdzi IPN

SB ścigała przeciwników aborcji - twierdzi IPN

SB ścigała nie tylko "wrogów ustroju", ale
także przeciwników aborcji. Najnowszy "Biuletyn Instytutu Pamięci
Narodowej" opisuje sprawę z lat 70., gdy SB z Łodzi zajęła się
sprawą antyaborcyjnych przezroczy, których wykonanie zlecił
pracownik kurii biskupiej do walki z dopuszczalną w PRL "aborcją
na życzenie".

Sprawę opisał Krzysztof Lesiakowski z łódzkiego IPN w "Biuletynie" z lipca 2006 r.

W końcu 1973 r. zwalczający Kościół IV wydział łódzkiej SB dostał informację, że Jan Kłys - pracownik kurii zajmujący się duszpasterstwem rodzin - zlecił Stanisławowi Banasiowi z Wytwórni Filmów Oświatowych wykonanie za opłatą przezroczy pokazujących proces przerywania ciąży (w tym zdjęcia płodu). Kłys chciał wykorzystać przezrocza, pod które zamierzał podłożyć komentarz słowno-muzyczny, do swych prelekcji w kościołach krytykujących ustawę z 1956 r., faktycznie uzależniającą aborcję od decyzji kobiety.

SB uznała, że godzi to w obowiązujące prawo i podjęła czynności operacyjne, które ukryto za parawanem zwalczania "produkcji filmów pornograficznych". Pod tym właśnie pretekstem w grudniu 1973 r. zatrzymano na krótko Banasia - gdy wykonał już zlecenie Kłysa. Po zdobyciu przez SB wszystkich materiałów sprawy, łódzka milicja wszczęła sprawę o "publiczne nawoływanie do przeciwdziałania ustawie" - za co prawo PRL przewidywało do 2 lat więzienia.

Podejrzany Banaś przyznał się do organizowania wykonania przezroczy, ale nie do zarzutu. Zeznał, iż nie wiedział, że treść przezroczy może być sprzeczna z ustawą o przerywaniu ciąży. Kłys, któremu także postawiono zarzuty, przyznał, że nakłonił Banasia do tego, zaprzeczył jednak, by materiał miał być użyty do przeciwdziałania ustawie. Jednak biegły ginekolog Marian Szymański zeznał, że przezrocza mogły "wywołać u widza negatywny stosunek do zabiegu przerywania ciąży".

Początkowo prokuratura w marcu 1974 r. warunkowo umorzyła sprawę z powodu dotychczasowej niekaralności podejrzanych i ich dobrej opinii. Zarazem zobowiązano ich do zapłaty na rzecz Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w sumie 3 tys zł. Kłys - który uważał się za niesłusznie prześladowanego - nie zgodził się na to, wobec czego akt oskarżenia przeciw niemu trafił w sierpniu 1974 r. do sądu.

IV wydział SB ustalił, że Kłys groził, iż poskarży się Episkopatowi, a w przypadku skazania "zamierzał karę odcierpieć, aby publicznie głosić, iż został skazany za obronę nienarodzonych dzieci". Planował też rozwieszać wyrok w miejscach publicznych, m.in. w kościołach.

Lesiakowskiemu nie udało się ustalić, czy doszło do procesu i jaki ewentualnie zapadł wyrok. Wiadomo jednak, że Kłys nadal był rozpracowywany przez SB. "W Polsce lat 70. również przezrocza mogły być traktowane jako zamach na porządek prawny, zwłaszcza jeśli dotyczyły tak istotnej w odbiorze społecznym sprawy jak kwestia aborcji" - brzmi konkluzja artykułu.

W "Biuletynie" podkreślono, że ustawa z 1956 r., która w zamyśle propagandowym miała na celu likwidację "podziemia aborcyjnego", doprowadziła w konsekwencji do "żywiołowego, niekontrolowanego wzrostu tego rodzaju zabiegów". W latach 70. liczba sztucznych poronień przekraczała liczbę żywych urodzeń, zwłaszcza w dużych miastach.

Ustawa była jednym z czynników kryzysu demograficznego, co prymas Polski Stefan kard. Wyszyński i biskupi wielokrotnie sygnalizowali władzom. W specjalnym memoriale z 1970 r. Episkopat Polski poddał ostrej krytyce politykę państwa w tej kwestii. Władze PRL zwalczały nie tylko samą krytykę aborcji, lecz także np. propagowanie naturalnych metod regulacji urodzin.

Źródło artykułu:PAP
aborcjałódźipn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)