Sawicka nadal nie oddała pierwszej części łapówki
Była posłanka PO Beata Sawicka nadal nie oddała 50 tysięcy złotych, które podczas akcji CBA dostała jako pierwszą część łapówki za pośrednictwo w ustawieniu przetargu na zakup działki na Helu - poinformowało CBA w oświadczeniu.
18.10.2007 | aktual.: 18.10.2007 16:27
W oświadczeniu napisano, że chodzi o pieniądze przyjęte przez posłankę w dzień po samorozwiązaniu Sejmu. Podczas przyjęcia drugiej części - również 50 tys. zł - Sawicka została zatrzymana.
Równocześnie Biuro zapewniło, że Skarb Państwa nie poniesie żadnych strat z tytułu wręczenia Sawickiej korzyści majątkowej. "Z chwilą przedstawienia zarzutów posłance Centralne Biuro Antykorupcyjne zabezpieczy jej majątek na poczet przyszłych kar" - poinformowano w oświadczeniu.
Sawicka została zatrzymana przez CBA 1 października, razem z nią zatrzymano burmistrza Helu. Przedstawiono mu już zarzut przyjęcia korzyści majątkowej znacznej wielkości - został aresztowany.
We wtorek szef CBA Mariusz Kamiński ujawnił podczas specjalnej konferencji nagrania m.in. rozmów Sawickiej z podstawionym funkcjonariuszem CBA, który podawał się za biznesmena. Wynika z nich m.in., że posłanka liczyła na robienie interesów w związku ze spodziewaną przez nią po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia.
Sama Sawicka powiedziała dziennikarzom, że akcja CBA była ukartowaną grą, a funkcjonariusz "udawał do niej uczucie, prosił o pomoc". Przyznaję, że ten człowiek zafascynował mnie swoją przedsiębiorczością, swoją osobowością. Miał coś w sobie. Był inteligentny, błyskotliwy, uprzejmy, nader uprzejmy - podkreślała. Sawicka przyznała, że chciała mu zaimponować i mówiła czasem rzeczy, które dzisiaj potwierdzają, że chciała być inną osobą niż jest.