Saryusz-Wolski: spór o budżet UE bitwą o model UE
Wiceszef Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski uważa, że spór o kształt budżetu Unii Europejskiej na lata 2007-13 jest nie tylko walką o wysokość środków finansowych, ale przede wszystkim to "bitwa" o model Unii Europejskiej.
09.12.2005 | aktual.: 09.12.2005 15:45
W tej chwili, walcząc o budżet, walczymy o ustrój i model Unii Europejskiej. To jest bój o to, czy Unia będzie solidarna wewnętrznie, solidarna na zewnątrz i czy UE będzie otwarta. Tego nie zrobi się bez pieniędzy - podkreślił Saryusz-Wolski na konferencji w Warszawie.
Jego zdaniem, od wysokości przyszłego budżetu Wspólnoty zależy to, czy Unia będzie otwarta na Wschód i czy wykona swoją "zasadniczą misję", która - według wiceszefa europarlamentu - polega na "eksporcie demokracji na Wschód". To jest związek między walką o budżet a polityką wschodnią Unii Europejskiej - dodał.
Polska - mówił Saryusz-Wolski - nie powinna zachowywać się jak "handlarz rzodkiewek i stosować zasadę: brać pieniądze i uciekać w krzaki", ponieważ "podejście kupieckie do tego budżetu jest absolutnie fałszywe".
Jeżeli dzisiaj przegramy bitwę o solidarną Unię, to jutro nie przyjmiemy do niej Ukrainy. Nie wiem, czy w pełni w Polsce zdajemy sobie z tego sprawę. Jeżeli Unia będzie coraz bardziej zmierzała w kierunku strefy wolnego handlu, a jej budżet nie tylko będzie stagnował, ale będzie redukowany, to możemy dzisiaj powiedzieć "do widzenia" polityce wschodniej Unii, taką jaką my ją widzimy - podkreślił Saryusz-Wolski.
Pytany, czy wierzy w możliwość osiągnięcia kompromisu ws. budżetu na szczycie Rady Europejskiej w przyszłym tygodniu, Saryusz-Wolski odparł krótko: "nie".
Propozycja prezydencji austriackiej (następująca po brytyjskiej) może być tylko lepsza od brytyjskiej. To jest ostatnia szansa i nic gorszego niż w przewodnictwie brytyjskim nie może się objawić - ocenił.
Wiceszef Parlamentu Europejskiego dodał, że jeśli mimo wszystko nie uda się dojść do kompromisu w czasie półrocznego przewodnictwa Austrii, wyjściem dla Wspólnoty będą budżety przyjmowane corocznie.
Saryusz-Wolski uważa, że jeśli nowe państwa członkowskie UE chcą w sprawie budżetu "zachować się z godnością", powinny obecny kształt budżetu odrzucić.
Jeśli tego nie zrobią, to znaczy, że nie chcą być podmiotem w Unii, tylko są gotowi być klientem. A jeśli tak, to oznacza, że się nie szanują, a w takim razie mają prawo oczekiwać, że inni nie będą ich szanowali - podkreślił.
Przedstawiona 5 grudnia propozycja Londynu została skrytykowana przez wszystkie pozostałe 24 kraje członkowskie i Komisję Europejską. Zakłada ona zmniejszenie globalnych wydatków Unii do 846,7 mld euro (w stosunku do 871,6 mld proponowanych w czerwcu przez ówczesne luksemburskie przewodnictwo), głównie poprzez cięcia o 14 mld euro dla nowych, najbiedniejszych państw Unii.
Zgodnie z tą propozycją Polska w nowym, siedmioletnim budżecie UE ma otrzymać 56 mld euro - zamiast proponowanych w czerwcu przez Luksemburg 61,6 mld euro - w ramach funduszy strukturalnych i spójności.