PolskaSaper w czynie społecznym

Saper w czynie społecznym

43 Batalion Saperów Marynarki Wojennej, który w czynie społecznym wyremontował 300-metrowe molo w Juracie, złamał prawo - dowiedział się "Dziennik Bałtycki".

13.08.2003 10:08

- Żołnierze służby czynnej nie są powoływani do pełnienia służby po to, żeby pracować i w dodatku poza jednostką - twierdzi pułkownik Zdzisław Gnatowski ze Sztabu Wojska Polskiego w Warszawie. - Takie prace wykonują w sytuacjach wyjątkowych, np. w czasie klęsk żywiołowych. Nie powinny one jednak kolidować z cyklem szkolenia żołnierzy.

Marynarze, których zadaniem jest wykrywanie i likwidacja niewybuchów, usuwanie zanieczyszczeń i rozpoznanie inżynieryjne sił przeciwnika, wykonali... "drewnianą" część drugiego co do wielkości mola w Polsce. Ułożyli i przymocowali deski do betonowej konstrukcji.

Co to ma wspólnego ze szkoleniem saperów? - To jednostka inżynieryjna, która specjalizuje się w budowaniu różnego rodzaju konstrukcji - tłumaczy kapitan Bartosz Zajda, z biura prasowego dowódcy MW.

- Gmina dostarczyła materiały, a my tylko wykonaliśmy pracę - dodaje kmdr ppor. Jacek Gabriel, dowódca 43 Batalionu Saperów MW. - W sumie przepracowaliśmy 2112 roboczogodzin.

Po Juracie i okolicach krąży wieść, że tak naprawdę marynarze pracowali dla wygody... Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Prezydencka para wypoczywa bowiem w ośrodku w Juracie, a molo ma być miejscem spacerów głowy państwa. Oficjalnie jednak nikt tego nie potwierdza.

- Marynarze spisali się na medal. Jestem im bardzo wdzięczny. Wykonali bardzo dobrze swoje zadanie - Tyberiusz Narkowicz, burmistrz Jastarni, chwali żołnierzy z 43 Batalionu Saperów Marynarki Wojennej w Helu. Żołnierze wyremontowali 300-metrowe molo w Juracie. W poniedziałek o zakończeniu prac i oficjalnym otwarciu promenady poinformowało Biuro Prasowe Dowódcy MW donosząc jednocześnie, między wierszami, o złamaniu prawa. Pułkownik Zdzisław Gnatowski ze Sztabu WP nie ma bowiem wątpliwości:

- Żołnierze służby czynnej nie są powoływani do pełnienia służby po to, żeby pracować i to poza jednostką!

Jednocześnie pułkownik Gnatowski przyznaje, że żołnierz, który otrzymuje polecenie dowódcy, nie ma wyjścia.

- Musi je wykonać. To dowódca decyduje, jaki rodzaj pracy jest odpowiedni dla żołnierza i jaki nie przeszkodzi w jego służbie i cyklu szkolenia - twierdzi pułkownik Gnatowski. - Za ewentualne nieprawidłowości będzie odpowiadał również dowódca.

- Budowaliśmy mosty, usuwaliśmy skutki powodzi w kilku miastach i wybuchu gazu w wieżowcu w Gdańsku. Wyburzaliśmy zabudowania na Ołowiance - wylicza kmdr ppor. Jacek Gabriel, dowódca 43 Batalionu Saperów MW.

W ubiegłym roku jego żołnierze przeprowadzili 236 akcji rozminowywania, zniszczyli 48 629 niewybuchów pomagając jednocześnie przy renowacji mola w Juracie.

Co ma wspólnego praca sapera, czy służba w wojskach inżynieryjnych z układaniem desek na molu?

- Marynarze wykonywali prace społeczne - przekonuje kapitan Bartosz Zajda z Biura Prasowego Dowódcy MW. Burmistrz Jastarni twierdzi, że charakter "zatrudnienia" marynarzy był inny.

- W 2001 roku zdecydowaliśmy się poprosić dowódcę Marynarki Wojennej, aby żołnierze pomogli przy realizacji tego przedsięwzięcia, oczywiście w ramach szkolenia - twierdzi Tyberiusz Narkowicz, ówczesny radny.

Pułkownik Gnatowski dopuszcza sytuację, w której żołnierz służby zasadniczej zostanie skierowany do pracy poza jednostką, jednak nie do każdej.

- Żołnierz nie powinien na przykład zamiatać ulic - zastrzega pułkownik Gnatowski dodając, że wykonywanie niektórych czynności jest dopuszczalne jedynie w przypadku sytuacji wyjątkowych. - Jeżeli staniemy w obliczu katastrofy ekologicznej albo kataklizmu, wojsko musi nieść pomoc bez względu na rodzaj wykonywanej pracy.

W okolicach Juraty, kilka kilometrów od wyremontowanego mola, usytuowany jest ośrodek wypoczynkowy Mewa, w którym często gości prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, mogło to zostać potraktowane właśnie jako sytuacja wyjątkowa.

Sztuka kopania

To nie pierwszy przypadek, gdy zasadność robót wykonywanych przez wojsko może wzbudzać wątpliwości. W połowie grudnia 1999 r. żołnierze służby zasadniczej z jednostki w Wejherowie wracali samochodem z "zajęć szkoleniowo-produkcyjnych". Polegały one na kopaniu rowów pod kable telefoniczne dla prywatnej firmy Textel. Samochód wpadł w drzewo, 14 żołnierzy zostało rannych.

- Nasi żołnierze uczyli się fachowo kopać rowy - tłumaczył wtedy kmdr podpor. Waldemar Mróz, oficer prasowy jednostki. - Bo nie jest sztuką wykopać zwykły dół. Ważne są okoliczności takiego kopania. Trzeba wiedzieć, jaki ma być głęboki, szeroki i jak prowadzić w nim kable... Kmdr Mróz dodał, że dzięki wykonywanym pracom żołnierze poznają kolejny ważny fach.

W kwietniu 2001 r. prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie runięcia ziemi na pięciu marynarzy umacniających fundamenty przy Gdyńskiej Szkole Społecznej.

- Miejsce tych żołnierzy było na okręcie, a nie na lądzie, przy kopaniu rowów - uzasadniali swoją decyzję prokuratorzy.

(m.ż.)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)