"Samoobrona to chwast"
Skoro żeśmy dopuścili do ugorowania znacznej połaci programów socjalnych, programów obyczajowych lewicy, to na ten ugór wdarły się chwasty w postaci Samoobrony. Ale ja nie mam pretensji do chwastów, że one rosną na nieuprawianym polu, bo to jest natura chwastu. Ja mam pretensję do gospodarza z lewicy, który dopuścił do ugorowania znacznych połaci swojej programowej działalności i dlatego wdarły się chwasty – powiedział prof. Tomasz Nałęcz, wicemarszałek Sejmu i wiceprzewodniczący Unii Pracy, gość „Sygnałów Dnia”.
22.03.2004 | aktual.: 22.03.2004 11:32
„Sygnały Dnia”: Dzisiaj uważa pan, że potrzebny jest nowy rząd z nowym premierem, czy raczej trzeba rozmawiać w tym premierem i z tym rządem na temat... no właśnie, na temat czego? Powrotu do lewicowych ideałów?
Tomasz Nałęcz: Nowy rząd jest na pewno potrzebny, ale trzeba rozmawiać z tym premierem i z tym rządem, żeby ten rząd odszedł, ponieważ inaczej trzeba byłoby dokonywać swoistego zamachu stanu w Sejmie, opierając się na głosach opozycji, a to byłoby upokarzające dla lewicy. Myślę, że jest niezbędna debata w łonie lewicy na temat odejścia tego rządu, bo ten rząd to już jest tylko jedna piąta poparcia, które mieliśmy jesienią 2001 roku. Może przypomnę: sondaże wtedy nam dawały 50% zaufania obywateli; dzisiaj to już jest poniżej 10%. Ja zbyt gorąco wierzę w rozsądek Leszka Millera i jego ekipy, żeby zakładać, że on tego nie widzi i że wierzy, że robiąc to, co do tej pory ten rząd robi, będziemy odzyskiwali zaufanie naszych wyborców.
„Sygnały Dnia”: A jeżeli nie ten rząd, to jaki?
Tomasz Nałęcz: To musi być rząd ze zmienionym programem, a ta zmiana programowa musi być potwierdzona też zmianą niektórych ludzi. Ten rząd też wymaga zmiany, ponieważ z rządami jest tak jak z biegaczami na bieżni — kiedy im się nie daje zmiany, po prostu biegną coraz gorzej w wyniku zmęczenia. Gołym okiem wystarczy popatrzeć na niektórych ministrów, żeby widzieć, że to oni biegną już trzy okrążenia stadionu zbyt długo, już od dawna wymagają zmiany.
„Sygnały Dnia”: Pan profesor mówi o nowym programie. Na razie mamy program, który się nazywa planem Hausnera i ten program rząd chce realizować, o innym nie myśli. Zresztą innego nie ma.
Tomasz Nałęcz: Panie redaktorze, tylko że nie możemy mylić lekarstwa z potrawą dnia codziennego. Fatalną przypadłością lewicy w 2001 roku było to, że ona brała rządy rewindykacyjnej prawicy tak naprawdę. Jak się popatrzyło na program społeczny AWS-u, to jest to program na lewo od lewicy europejskiej. Myśmy musieli po radykalnej, socjalnej lewicy posprzątać, żeby ratować finanse publiczne państwa. Ale z tego, co jest ratunkiem dla finansów publicznych nie możemy robić naszego wyznania wiary, bo to są pociągnięcia, które w gruncie rzeczy wszędzie na świecie robi prawica. I, moim zdaniem, na tym polega nieporozumienie tego rządu. Jak ja słyszałem, że Leszek Miller uważa, że programem polskiej lewicy jest podatek liniowy — klasyczny ruch neoliberałów na świecie — to skóra cierpła na grzbiecie. I, moim zdaniem, to, co jest niezbędne jeśli chodzi o ratowanie finansów publicznych, to trzeba zrobić, chociaż też jak najmniejszym kosztem społecznym, natomiast nie należy tego uznawać za perspektywiczny program
lewicy, bo wtedy by oznaczało, że w Polsce są tylko partie neoliberalne, lewicowej już nie ma.
„Sygnały Dnia”: Ale to znaczy, że tej lewicowości miałoby być więcej pod jaką postacią? Więcej państwa w gospodarce, większe rozdawnictwo pieniędzy, których zresztą nie ma? Jak pan sobie to wyobraża?
Tomasz Nałęcz: Ja sobie wyobrażam tak tę lewicowość, że jednak musi być wprowadzona mądra polityka społeczna. I minister Hausner jako minister pracy to robił i on do tej pory o to dba. Powinny być podejmowane działania, które będą likwidowały te rozwierające się w Polsce nożyce, gdzie na jednym biegunie jest biegun bogactwa, a na drugim jest nędza. Jeśli panowie spojrzą na naszą politykę edukacyjną, to proszę mi tam pokazać programy socjalne, programy stypendialne, które będą powodowały, że człowiek niezamożny może się przebić dzisiaj. Ja doszedłem do stanowiska profesora uniwersytetu z niewielkiej mazowieckiej wsi dzięki dobrej szkole. Jak dzisiaj wracam na groby moich rodziców i patrzę, jakie są perspektywy moich rówieśników, no to serce się ściska. Dzisiaj oni są skazani na to małe środowisko, na rozpijanie się. Dzisiaj te kanały awansowe w Polsce demokratycznej, w Polsce rządzonej przez lewicę są bardziej poblokowane niż było właśnie w latach sześćdziesiątych...
„Sygnały Dnia”: Czyli nie tęsknota za socjalizmem, ale tęsknota za polityką socjalną?
Tomasz Nałęcz: Ależ oczywiście. Nowoczesna Europa to jest mądra polityka socjalna na miarę możliwości danego państwa. Nie może być tak, że my wszystko zawierzymy takiej recepcie, że jak umożliwić przedsiębiorcom dobre gospodarowanie, to oni będą zamożni i bogactwem się z uboższymi podzielą, bo to jest klasyczna reguła neoliberalna i ona nigdzie na świecie się nie sprawdza. To musi być mądra polityka państwa, żeby bogatszy się z biedniejszym dzielił swoją zamożnością.
„Sygnały Dnia”: A czy bardzo się pan zżyma, kiedy słyszy pan, że dzisiaj prawdziwą lewicą jest Samoobrona?
Tomasz Nałęcz: Zżymam się na to, żeśmy sami do tego doprowadzili, bo tak rzeczywiście dzisiaj jest. Skoro żeśmy dopuścili do ugorowania znacznej połaci programów socjalnych, programów obyczajowych lewicy, to na ten ugór wdarły się chwasty w postaci Samoobrony. Ale ja nie mam pretensji do chwastów, że one rosną na nie uprawianym polu, bo to jest natura chwastu. Ja mam pretensję do gospodarza z lewicy, który dopuścił do ugorowania znacznych połaci swojej programowej działalności i dlatego wdarły się chwasty. Dlatego z taką goryczą, z taką stanowczością mówię o potrzebie zmiany, także o potrzebie zmiany personalnej, bo to przecież nie ma co ukrywać, że określeni ludzie mogą zdobyć się na tyle, na ile już się zdobyli.
Przeczytaj cały wywiad