Samoobrona i jej kasa
Ze sprawozdania Samoobrony dla Państwowej Komisji Wyborczej wynika,
że na tę partię nielegalnie wpłacono podczas kampanii wyborczej ponad
400 tys. zł. PKW do końca lipca zdecyduje, co z tym zrobi -
informuje "Gazeta Wyborcza".
Prawo zabrania, by na fundusz wyborczy partii wpłacały pieniądze firmy i osoby prawne. Osoby fizyczne nie mogą wpłacić więcej niż 21.225 zł. I tylko przelewem na konto. Ma to zapobiegać uzależnianiu partii od biznesu i pieniędzy niejasnego pochodzenia.
Z audytu firmy ABES Audyt wynika tymczasem, że 65 tys. zł wpłaciły firmy, a ponad 183 tys. zł to wpłaty gotówką, a nie przelewem na konto.
Ponad 160 tys. zł to suma wpłaconych nadwyżek. Najwięcej nadpłacili posłowie: Jerzy Zawisza (28.775 zł ponad limit) i Alina Gut (26.245 zł nadwyżki).
Jeśli nielegalne pieniądze trafią na konto partii, musi ona je zwrócić, i to w ciągu 30 dni. Z audytu wynika, że Samoobrona oddała wpłacającym 200 tys. zł. Ale mimo że od wyborów minęło pół roku, kolejnych 209 tys. 665 zł nie zwróciła.
Z legalnych wpłat widać z kolei, że Samoobrona to partia rodzinna. Np. czteroosobowa rodzina Budnerów wpłaciła ponad 56 tys. zł. W Sejmie jest dziś Alfred Budner, a w Senacie jego córka Margerita. Troje Cepilów (posłem został Józef Cepil) wpłaciło ponad 61 tys. zł (nie licząc nielegalnej wpłaty Cepila w wys. 9 tys. zł). (PAP)