Samobójczy pakt po japońsku
Razem poszli na spotkanie śmierci. Dziewięcioro młodych Japończyków, którzy nie znali się wcześniej. W wirtualnej przestrzeni Internetu zawarli pakt samobójczy. Zamknięci w samochodach, oszołomieni tabletkami nasennymi, skonali cicho w oparach tlenku węgla z piecyków węglowych.
18.10.2004 11:24
Był to najtragiczniejszy internetowy pakt samobójczy w Japonii. Tylko w ubiegłym roku podobną śmiercią zmarło tu 34 młodych ludzi. Od października 2002 r. policja zarejestrowała 59 samobójstw internetowych, będących następstwem 18 samobójczych paktów. Ostatnią tragedię zapoczątkowała 34-letnia bezrobotna tokijka, która 22 września umieściła ogłoszenie w jednym z internetowych portali dla zmęczonych życiem. Poszukiwała towarzyszy do wspólnej śmierci. 4 października wraz z trzema innymi kobietami wzięła tabletki nasenne w szczelnie zamkniętym namiocie, w którym płonął piecyk węglowy.
Nazajutrz policja znalazła młode desperatki półprzytomne wprawdzie, ale żywe. Uparta tokijka zamieściła ogłoszenie ponownie, podkreślając, że tym razem plan się uda, albowiem ona ma już „doświadczenie w popełnianiu samobójstw”. Zgłosiło się aż ośmioro chętnych, w tym czterech 20-latków. Wśród nich znalazł się chłopak z Higashiosaki, który nie zdał egzaminów na uniwersytet. Od kwietnia całe dnie spędzał w kawiarniach internetowych. 9 października wyszedł z domu, nie mówiąc ani słowa. Już nigdy nie wrócił. Dziewczyna z miasta Saga nie mogła znaleźć pracy. Zaniepokojona matka spostrzegła, że córka przegląda strony dla potencjalnych samobójców. Rodzina nie zdołała dodać zmęczonej życiem otuchy.
Desperaci wynajęli dwa samochody – uprzednio uważali, że wystarczy jeden, ale okazało się, że dziewięć osób nie zmieści się do srebrnego minivana. Siedmioosobowa grupa z 34-letnią inicjatorką na czele 10 października o zmierzchu zaparkowała vana na pustym parkingu przy autostradzie w górach Saitama koło miasta Minano. Desperaci przykryli auto niebieskimi płachtami z plastiku, drzwi zamknęli od środka i uszczelnili taśmą samoprzylepną, wzięli tabletki nasenne, powiązali się ze sobą sznurem w nadgarstkach i w pasie. Pod stopami siedmiorga samobójców zapłonął grillowy węgiel na czterech przenośnych piecykach.
W samochodzie szybko zabrakło tlenu, trujący tlenek węgla zagłuszył resztki świadomości, śmierć przyszła bez bólu i szybko, zapewne 11 października tuż po północy. Dopiero pięć godzin później odpowiednio zaprogramowany telefon komórkowy jednego z samobójców wysłał dramatyczną wiadomość: „Zamierzam użyć węgla drzewnego, aby zabić się wraz z sześcioma innymi w samochodzie w prefekturze Saitama przy drodze na szczyt”. Przyjaciel ofiary, który odebrał SMS, zaalarmował policję, funkcjonariusze znaleźli jednak tylko zwłoki.
Martwa inicjatorka paktu zostawiła list do dzieci: „Matka zamierza umrzeć. Jestem jednak szczęśliwa, że was urodziłam”. Jeden z jej towarzyszy przed śmiercią napisał: „Jestem zmęczony światem”. W tym samym czasie dwie inne uczestniczki paktu, w wieku 21 i 27 lat, w podobny sposób zakończyły życie. Ich ciała znaleziono w wynajętym samochodzie w pobliżu świątyni w mieście Jokusuka. Ostatni list głosił: „To nie zbrodnia. Zaplanowałyśmy to”.
Po tragicznej śmierci młodych ludzi japońscy publicyści i socjologowie znów zaczęli omawiać problem internetowych stron dla potencjalnych samobójców. Zmęczeni życiem zostawiają tu swe dramatyczne przesłania: „Nie miałem szczęścia, odkąd się urodziłem. A więc chcę odejść”, „Trudno jest umierać samotnie. Czy jest tam ktoś, kto pragnie umrzeć ze mną?” albo też: „Mam piecyk węglowy, ale nie mam prawa jazdy. Kto pomoże?”.
Psycholog Yoshitaka Fukui podkreśla: „Dla tych, którzy chcą umrzeć, Internet jest idealną społecznością. Mogą tu podzielić się swą samotnością i swymi zamiarami. Jednostce trudno jest pozbawić się życia, lecz jeśli spotka się kilka takich osób, działanie przychodzi im łatwiej”. W przeszłości podnosiły się głosy, aby internetowe strony dla samobójców wyjąć spod prawa, jednak władze uznały, że będzie to naruszeniem prawa do wolności słowa.
Internetowe pakty samobójcze zawierane są na całym świecie, od Guam po Holandię i Wielką Brytanię. Szczególnie często zdarzają się jednak w Japonii i Korei Południowej, także dlatego, że w tych krajach nie ma zabraniającego dobrowolnej śmierci religijnego tabu. Japonia należy do krajów o najwyższej liczbie samobójstw. W 2003 r. aż 34.427 osób wybrało tu śmierć z własnej ręki. Zdaniem ekspertów, główną przyczyną tego stanu rzeczy jest długa stagnacja ekonomiczna, bezrobocie i związane z nim stresy. Psychologowie ostrzegają, że cierpiący na depresję, żyjący w wirtualnym świecie Internetu młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, że śmierć jest rzeczywistością, a nie grą komputerową.
Krzysztof Kęciek