Sądy 24‑godzinne zajęte rowerzystami i kierowcami
Pijani kierowcy i rowerzyści - to główna kategoria osób, które do tej pory trafiły przed oblicze warszawskich sądów 24-godzinnych. Od tygodnia w polskich sądach obowiązuje tryb przyspieszony dla sprawców prostych, lecz uciążliwych przestępstw, takich jak chuligański wybryk, jazda po pijanemu, czy znieważenie funkcjonariusza publicznego.
Większość spraw, które przez ostatnie osiem dni rozpatrywały stołeczne sądy 24-godzinne, to sprawy oczywiste i takie, o których najczęściej mówiło się wraz z wprowadzaniem nowego rozwiązania. Chodzi o pijanych kierowców samochodów, rowerzystów i motocyklistów.
W sobotę przed Sąd Rejonowy dla dzielnicy Śródmieście został doprowadzony motocyklista po tym, jak spowodował kolizję. 30-latek w chwili legitymowania go przez policję miał 2,5 promila alkoholu we krwi. Sprawca tak słaniał się na nogach, że niemożliwe było natychmiastowe przeprowadzenie rozprawy z jego udziałem. Do rozprawy doszło więc po wytrzeźwieniu sprawcy na drugi dzień.
Mężczyzna przyznał się do spowodowania kolizji i jazdy po pijanemu, przed sądem przeprosił za to co zrobił- wyjaśnia wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście Maciej Gruszczyński. W sprawie zeznawało dwóch świadków, którzy na rozprawę zostali wezwani przez sąd telefonicznie po godzinie 14.00. Wyrok 3 miesięcy więzienia bez możliwości warunkowego zawieszenia zapadł po rozprawie, która trwała godzinę.
Zdarzyło się także kilka kradzieży. Sprawcy zostali złapani na gorącym uczynku, co w myśl ustawy o sądach 24-godzinnych, pozwoliło na przeprowadzenie trybu przyspieszonego. W tych sprawach sądy wydały wyroki w zawieszeniu.
Ponadto doszło też do kilku przypadków znieważenia funkcjonariusza publicznego. Sprawcy zostali przyprowadzeni "pod sąd" przez adresatów obelżywych i wulgarnych słów, to znaczy policjanci- mówi prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa sędzia Jerzy Podgórski. Większość spraw była rozpatrywana w godzinach urzędowania sądów (w Warszawie do godz. 20.00, bo sądy liczą powyżej 35 sędziów). Tylko w jednej sprawie wyrok został wydany później, o godzinie 21.00. Prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia sędzia Gruszczyński podkreślił, że dotychczasowe sprawy były bardzo proste i nie trzeba było ich odraczać z powodu, na przykład nieuchwytnych świadków. W większości kończyły się wydaniem wyroku w zawieszeniu. Jedna rozprawa trwała średnio około dwóch godzin.
Sędzia Jerzy Podgórski nie ma jednak wątpliwości, że nie zawsze jednak sprawy będą rozpatrywane tak sprawnie. Może być inaczej i to w sytuacjach, o których najrzadziej mówiło się w kontekście sądów 24-godzinnych. Trybowi przyspieszonemu podlegają bowiem dealerzy narkotykowi oraz wszyscy, którzy mają przy sobie narkotyki.
Na terenie Mokotowa policja zatrzymała mężczyznę, który miał przy sobie 1 gram marihuany. Przynał się do posiadania narkotyków, został osądzony w niecałe dwie godziny i dostał karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Są jednak sytuacje, gdy przestępstwo jest trudne do udowodnienia, na przykład wtedy, gdy policja znajdzie narkotyki w samochodzie, w którym przebywają cztery osoby. Praktyka pokazuje, że żadna z nich do środków odurzających nie przyzna się, więc tu trybu przyspieszonego raczej nie będzie- tłumaczy Podgórski.
Z informacji pochodzących ze środowiska sędziowskiego wynika, że pierwszy tydzień obowiązywania ustawy o sądach 24-godzinnych minął bez wpadek i problemów. Warszawscy sędziowie podreślają jednak, że do tej pory w ciągu jednego dnia do jednego sądu 24-godzinnego wpływała jedna sprawa. Trudno więc, aby w tym wyjątkowym trybie przy zaangażowaniu na cały tydzień ośmiu sędziów, kilku prokuratorów, protokolantek oraz co najmniej kilku adwokatów nie udało się wydać wyroku w sprawie, w której sprawca sam przyznaje się do winy- mówi anonimowo jeden z warszawskich mecenasów.