Sądy 24‑godzinne zajęte rowerzystami i kierowcami
Pijani kierowcy i rowerzyści - to główna kategoria osób, które do tej pory trafiły przed oblicze warszawskich sądów 24-godzinnych. Od tygodnia w polskich sądach obowiązuje tryb przyspieszony dla sprawców prostych, lecz uciążliwych przestępstw, takich jak chuligański wybryk, jazda po pijanemu, czy znieważenie funkcjonariusza publicznego.
19.03.2007 15:20
Większość spraw, które przez ostatnie osiem dni rozpatrywały stołeczne sądy 24-godzinne, to sprawy oczywiste i takie, o których najczęściej mówiło się wraz z wprowadzaniem nowego rozwiązania. Chodzi o pijanych kierowców samochodów, rowerzystów i motocyklistów.
W sobotę przed Sąd Rejonowy dla dzielnicy Śródmieście został doprowadzony motocyklista po tym, jak spowodował kolizję. 30-latek w chwili legitymowania go przez policję miał 2,5 promila alkoholu we krwi. Sprawca tak słaniał się na nogach, że niemożliwe było natychmiastowe przeprowadzenie rozprawy z jego udziałem. Do rozprawy doszło więc po wytrzeźwieniu sprawcy na drugi dzień.
Mężczyzna przyznał się do spowodowania kolizji i jazdy po pijanemu, przed sądem przeprosił za to co zrobił- wyjaśnia wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście Maciej Gruszczyński. W sprawie zeznawało dwóch świadków, którzy na rozprawę zostali wezwani przez sąd telefonicznie po godzinie 14.00. Wyrok 3 miesięcy więzienia bez możliwości warunkowego zawieszenia zapadł po rozprawie, która trwała godzinę.
Zdarzyło się także kilka kradzieży. Sprawcy zostali złapani na gorącym uczynku, co w myśl ustawy o sądach 24-godzinnych, pozwoliło na przeprowadzenie trybu przyspieszonego. W tych sprawach sądy wydały wyroki w zawieszeniu.
Ponadto doszło też do kilku przypadków znieważenia funkcjonariusza publicznego. Sprawcy zostali przyprowadzeni "pod sąd" przez adresatów obelżywych i wulgarnych słów, to znaczy policjanci- mówi prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa sędzia Jerzy Podgórski. Większość spraw była rozpatrywana w godzinach urzędowania sądów (w Warszawie do godz. 20.00, bo sądy liczą powyżej 35 sędziów). Tylko w jednej sprawie wyrok został wydany później, o godzinie 21.00. Prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia sędzia Gruszczyński podkreślił, że dotychczasowe sprawy były bardzo proste i nie trzeba było ich odraczać z powodu, na przykład nieuchwytnych świadków. W większości kończyły się wydaniem wyroku w zawieszeniu. Jedna rozprawa trwała średnio około dwóch godzin.
Sędzia Jerzy Podgórski nie ma jednak wątpliwości, że nie zawsze jednak sprawy będą rozpatrywane tak sprawnie. Może być inaczej i to w sytuacjach, o których najrzadziej mówiło się w kontekście sądów 24-godzinnych. Trybowi przyspieszonemu podlegają bowiem dealerzy narkotykowi oraz wszyscy, którzy mają przy sobie narkotyki.
Na terenie Mokotowa policja zatrzymała mężczyznę, który miał przy sobie 1 gram marihuany. Przynał się do posiadania narkotyków, został osądzony w niecałe dwie godziny i dostał karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Są jednak sytuacje, gdy przestępstwo jest trudne do udowodnienia, na przykład wtedy, gdy policja znajdzie narkotyki w samochodzie, w którym przebywają cztery osoby. Praktyka pokazuje, że żadna z nich do środków odurzających nie przyzna się, więc tu trybu przyspieszonego raczej nie będzie- tłumaczy Podgórski.
Z informacji pochodzących ze środowiska sędziowskiego wynika, że pierwszy tydzień obowiązywania ustawy o sądach 24-godzinnych minął bez wpadek i problemów. Warszawscy sędziowie podreślają jednak, że do tej pory w ciągu jednego dnia do jednego sądu 24-godzinnego wpływała jedna sprawa. Trudno więc, aby w tym wyjątkowym trybie przy zaangażowaniu na cały tydzień ośmiu sędziów, kilku prokuratorów, protokolantek oraz co najmniej kilku adwokatów nie udało się wydać wyroku w sprawie, w której sprawca sam przyznaje się do winy- mówi anonimowo jeden z warszawskich mecenasów.