PolskaSądeckie dzieci doskonalą się w przestępczym fachu

Sądeckie dzieci doskonalą się w przestępczym fachu

Dwóch nastolatków z ul. Kraszewskiego ma w swoim dorobku pokaźną listę kradzieży. Międzynarodowy romsko-polski duet drobnych złodziejaszków jest jednak zupełnie bezkarny.

Sądeckie dzieci doskonalą się w przestępczym fachu
Źródło zdjęć: © Gazeta Krakowska

05.09.2006 | aktual.: 05.09.2006 09:52

Bezkarność gwarantowana

Po zatrzymaniu przez policję chłopcy trafiają przed sąd rodzinny. Tam w myśl zasad obowiązujących w polskim wymiarze sprawiedliwości najpierw podejmuje się próbę wychowania, a dopiero później rozważa się karanie. na sali rozpraw uparcie i wielokrotnie poucza się więc nieletnich, że uczynili źle a później oddaje ich do dyspozycji rodziców. Oni zaś tuż po wyjściu z gmachu sądu szukają okazji do następnej kradzieży?

Syzyfowa praca

Opisany wyżej polsko-romski "duet" to tylko jeden z setek podobnych przypadków, gdy armia stóżów prawa począwszy od policji a skończywszy na prokuratorach i sędziach jest wobec małoletnich sprawców przetępstw zupełnie bezradna. W ubiegłym tygodniu nastoletni Rom i jego polski kolega okradli biuro firmy ubezpieczeniowej przy ul. Kościuszki a następnego dnia jeden z nich próbował dokonać rozboju - tym razem w innym towarzystwie. Groził pobiciem i żądał pieniędzy.

Praca policji, która wyłapuje nieletnich chuliganów, okazuje się pracą syzyfową. Mali recydywiści często pochodzą z rodzin w których dorośli także są na bakier z prawem. O wychowaniu nie ma więc mowy. Nieformalne grupy rówieśników trudniące się przestępczym zawodem kszałtują charaktery na swoją modłę niezgodną z prawem. W ten sposób dzieci mają pole do popisu, aby z roku na rok doskonalić się w swoim złodziejskim i rozbójniczym fachu, uczyć się jak nie dać się złapać i jak szybko upłynnić zrabowane łupy, aby nawet w ostateczności zatrzymania przez mundurowych nie wróciły do właściciela tylko pomnożyły złodziejskie korzyści.

Wszystko na Matejki?

Kilka dni temu nowosądecką redakcję "Gazety Krakowskiej" odwiedził emerytowany nauczyciel okradziony prawdopodobnie przez swoich byłych wychowanków. Przechodził ulicą Lwowską, gdy młody człowiek wyrwał mu z ręki aparat fotograficzny i uciekł. Słyszałem pocztą pantoflową, że wszystko co ukradną: rowery, aparaty, sprzęty komputerowe znoszą do jednego z budynków przy Matejki- powiedział. To takie przykre. Poświęciłem im tyle czasu i serca i taka zapłata? Szczególnie tych zdjęć mi szkoda. Stracone na zawsze.

Praca zlecona

Wielu dorosłych doskonale zdaje sobie sprawę, że dzieci są w obliczu Temidy praktycznie bezkarne. Wykorzystują je do realizacji swoich własnych przestępczych pomysłów. Dzieci są zwinne i sprytne, co w połączeniu z "atutem" bezkarności sprawia, iż zlecanie im kradzieży czy włamań przez dorosłych może być bardzo powszechne - powiedział nam jeden z kuratorów sądowych prosząc o zachowanie jego nazwiska w tajemnicy. Nasz rozmówca podejrzewa, że dzieci mogą być wykorzystywane między innymi do nocnych włamań do sądeckich domów zwanych powszechnie włamaniami "na śpiocha". Coraz bardziej niebezpieczni

Przez minione siedem miesięcy sądeccy policjanci zatrzymali około dwustu nieletnich sprawców przestępstw. Wielu z nich to recydywiści. Mają na swoim koncie przez te siedem miesięcy między innymi 60 kradzieży, 12 kradzieży z włamaniem, 64 rozboje z wymuszeniem, 7 uszkodzeń mienia, 33 przestępstwa z tłem narkotykowym, 5 fałszerstw podpisów? Te sądeckie dane wpisują się w statystyki krajowe.

"Niepokojącym zjawiskiem w przestępczości nieletnich jest utrzymujący się wysoki udział nieletnich sprawców dokonujących czynów niebezpiecznych dla życia i zdrowia. Do podstawowych kategorii przestępstw, które dominowały w strukturze przestępczości nieletnich w I półroczu 2006 roku należą rozboje, kradzieże i wymuszenia rozbójnicze" - czytamy na stronie internetowej Komendy Głównej Policji.

Bez prokuratora

Prokuraturę tego typu sprawy w ogóle omijają. Dzieci traktowane są jako emocjonalnie niedojrzałe, więc nie zdające sobie sprawy z naganności czynów, których się dopuszczają. Dlatego nieletni kierowani są od rau do sądu rodzinnego, gdzie próbuje się szukać środków wychowawczych a dopiero w skrajnych przypadkach podejmuje się decyzje o izolacji, skierowaniu do ośrodków poprawczych. To trend charakterystyczny dla większości krajów europejskich i jednocześnie problem niemal całego świata: jak traktować tych nieletnich, którzy już weszli w konflikt z prawem i nie rokują nadziei na zawrócenie z tej złej drogi. Niestety często wygląda to tak, że trzeba czekać aż skończą siedemnaście lat i dopuszczą się poważnego przestępstwa, za które sąd wymierza karę izolacyjną - mówi prokurator Artur Szmyd.

Do poprawczaka trafiają "trudni" młodzi ludzie w wieku 13-21 lat. Miejsc w tego typu ośrodkach, które mają z założenia i z nazwy wychowywać, jest jak na lekarstwo. A i efekt resocjalizacyjny pobytu w "poprawczaku" pozostawia wiele do życzenia. Cóż zatem robić z dziećmi "odpornymi" na wychowanie, które z małych chuliganów wyrastają na dużych bandytów? Muszą mieć właściwą opiekę i przede wszystkim szansę wyładowania nadmiaru dziecięcej i młodzieńczej energii w formie treningów sportowych i zajęć pozalekcyjnych, które będą łatwo dostępne a więc nieodpłatne - radzi asp. sztab. Beata Fohlich, koordynator programu "bezpieczna szkoła". Bo jeśli nie będą mieli co zrobić z czasem, to spędzą go siedząc na ławkach pod blokami obmyślając jak się wzbogacić w najprostszy sposób, niekoniecznie zgodny z prawem i wyrosną na "klientów" sądu rodzinnego. Inna nasza rozmówczyni - także przedstawicielka wymiaru sprawiedliwości wypowiada się bardziej dosadnie, ale prosi o anonimowość: Przydałby się dla dorosłych egzamin
uprawniający ich do posiadania dzieci.

Niestety wielu rodziców nie nadaje się zupełnie do pełnienia roli opiekunów. Młodociani przestępcy wyrastają w rodzinach patologicznych oraz w pozornie "dobrych domach pozbawionych jednak miłości i zainteresowania. To podstawowa przyczyna tego probemu.

Iwona Kamieńska Gazeta Krakowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)