Sąd zwraca sprawę prokuraturze, ta się odwołuje
Warszawski sąd zwrócił gdańskiej prokuraturze sprawę b. ministra skarbu Emila Wąsacza, oskarżonego w związku z prywatyzacją PZU. Zdaniem sądu śledczy powinni zawiesić postępowanie do rozstrzygnięcia sprawy b. ministra w Trybunale Stanu za taki sam zarzut. Prokuratura odwołuje się.
22.12.2011 | aktual.: 22.12.2011 17:36
Rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek powiedział, że 14 grudnia sąd podjął decyzję o zwrocie sprawy Wąsacza prokuraturze. Sąd pyta ją, czy nie uważa, że jest przeszkoda dla dalszego postępowania, gdyż za ten sam czyn Wąsacz odpowiada przed Trybunałem Stanu. - Sąd zwraca uwagę prokuraturze, że powinna rozstrzygnąć tę kwestię - dodał Małek. Zdaniem SO sąd powszechny nie jest właściwy do rozpoznania sprawy, gdyż Sejm uchwałą zdecydował o pociągnięciu ministra do odpowiedzialności konstytucyjnej.
Drugim powodem decyzji sądu są braki formalne aktu oskarżenia. Małek powiedział, że wśród licznych tomów sprawy są dokumenty które się powtarzają; wiele dokumentów w obcym języku nie jest przetłumaczonych lub też nie mają one adnotacji, że to "uwierzytelnione kopie". - Sąd uznał, że na takim materiale nie można procedować - oświadczył sędzia.
Według rzecznika gdańskiej prokuratury Krzysztofa Trynki sąd uważa, że prokuratura powinna zawiesić postępowanie do czasu rozstrzygnięcia TS. - Prokuratura stoi na stanowisku, że jest to nietrafne rozumowanie, gdyż zakres odpowiedzialności przed TS określony jest w uchwale sejmowej i uchwała ta w tym przypadku mówi wyłącznie o odpowiedzialności konstytucyjnej - powiedział Trynka. Dodał, że zdaniem śledczych w aktach są tłumaczenia wszystkich akt, a kopie dokumentów z ministerstwa dostały potwierdzenia przez pracowników resortu.
Zażalenie prokuratury już wpłynęło do SO, który przekaże je do rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie. Małek powiedział, że zażalenie polemizuje z decyzją sądu. - M.in. prokuratura podała, że jeśli sąd uznaje, iż istnieje negatywna przesłanka dla dalszego procesu, to jest on władny samodzielnie podjąć decyzję w tym przedmiocie - dodał.
W 2006 r. policja na zlecenie prokuratury zatrzymała Wąsacza, bo miała informacje o jego możliwej ucieczce za granicę, gdyż wcześniej kupił walizki (wybierał się na wakacje w Himalaje). Sąd nie zgodził się wtedy na jego aresztowanie, a potem uznał zatrzymanie za bezzasadne.
Według aktu oskarżenia, skierowanego do sądu przez gdańską prokuraturę w lutym 2010 r., nadzorując w 1999 r. przebieg prywatyzacji PZU, Wąsacz akceptował działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko oraz BIG Bank Gdański, co miało przynieść szkodę interesowi publicznemu. Zdaniem śledczych Wąsacz m.in. nie podjął działań, które dawałyby możliwość uzyskania wyższej ceny za sprzedawane akcje PZU i doprowadził do wyboru w procesie prywatyzacji oferty, która "nie była najkorzystniejsza i która nie spełniała najpełniej celów i oczekiwań Skarbu Państwa oraz potrzeb spółki PZU, a także doprowadził do przyjęcia niekorzystnych dla Skarbu Państwa postanowień umowy sprzedaży akcji".
Wąsacz odpiera zarzuty. Mówi, że jest niewinny, a "sprawa ma aspekt wybitnie polityczny". B. ministrowi grozi do 10 lat więzienia.
W lipcu 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął uchwałę o pociągnięciu Wąsacza do odpowiedzialności przed TS za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP SA i Domów Towarowych "Centrum". Komisja uznała, że sprzedaż pakietu akcji PZU Eureko w 1999 r. doprowadziła do problemów, w tym - rozpraw przed międzynarodowym trybunałem arbitrażowym. Uznano też, że wycena DT Centrum była zaniżona. W przypadku prywatyzacji TP SA Wąsacz miał niekorzystnie wybrać firmę doradczą, co doprowadziło do ok. 25 mln zł strat.
Podczas pierwszej rozprawy w listopadzie 2006 r. TS uznał, że dokumenty sejmu nie spełniały warunków prawnych aktu oskarżenia. Jednak w 2007 r. sprawa wróciła do TS. Wobec wygaśnięcia kadencji sejmu, proces Wąsacza formalnie się nie zaczął. W 2008 r. sejmowa komisja wyłoniła dwóch kandydatów na oskarżycieli, ale jeden się wycofał. W czerwcu 2010 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o TS, która stanowi, że Sejm wybiera tylko jednego oskarżyciela, a nie dwóch, jak stanowił stary zapis. Oskarżyciel jest powoływany na daną kadencję sejmu. Tymczasem w 2012 r. sprawa ulega przedawnieniu.
Sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej wkrótce ma wybrać posła oskarżyciela. - Zwróciłem się do wszystkich klubów o wskazanie osób mających odpowiednie kompetencje prawnicze, na razie otrzymałem odpowiedzi od dwóch klubów, pełnej listy kandydatów spodziewam się po świętach - powiedział szef komisji Andrzej Halicki (PO). Dodał, że komisja wybierze posła oskarżyciela najprawdopodobniej podczas pierwszego posiedzenia po Nowym Roku. - Nasza komisja działa najszybciej jak może - zaznaczył.
NaSygnale.pl: Jechałam rowerem, a ta zadarła kiecę i pokazała mi...