Sąd wytłumaczył zbrodniarzy
Za usiłowanie zabójstwa Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze skazał wczoraj na 15 lat więzienia Grzegorza B. i Doriana R. z wrocławskiego gangu Janusza K. ps. "Kapeć". Gangsterzy z grupy "Kapcia" nie zostali skazani za zabójstwo, choć strzelali z bliska do swojej ofiary.
Obaj w styczniu 1997 roku w dyskotece "Julia" w Szklarskiej Porębie wdali się w awanturę z ochroniarzem Jackiem S. Strzelili do niego trzy razy z bliska. Ochroniarz upadł i leżał w kałuży krwi. Gangsterzy zabrali jego ciało i wywieźli do lasu na peryfierach Jeleniej Góry.
Odnaleziono je dopiero po czterech latach, bez głowy i rąk. Prokuratura do dziś nie chce ujawnić, kto poinformował ją o miejscu ukrycia zwłok. Głowy i rąk ofiary nie odnaleziono. Sprawcy nie zostali skazani za zabójstwo, bo sąd uznał, że nie ma dowodów na to, że ochroniarz był martwy, gdy wywożono go z dyskoteki. Nie można więc wykluczyć, że zabił go później ktoś inny.
To, że Grzegorz B. i Dorian R. strzelali do ofiary z bliska sąd ocenił jedynie jako próbę zabójstwa. O zabicie ochroniarza oskarżony był także "Kapeć". On nie strzelał, ale prokuratura uważała, że atak na ofiarę nie byłby możliwy bez jego (jako szefa gangu) zgody bądź polecenia.
Sąd odrzucił tę argumentację. "Kapeć" skazany został na 8 lat więzienia za utrudnianie śledztwa (rozczłonkowanie i ukrycie ciała) oraz kierowanie gangiem mającym na celu rozboje oraz handel narkotykami i bronią.
Dlaczego sędziowie stwierdzili, że odcięcie ofierze głowy i rąk nie jest znieważeniem zwłok, ale tylko utrudnianiem śledztwa? Według nich decydujące znaczenie ma zamiar, jakim się kierowali bandyci, czyli chęć zatarcia śladów zbrodni.
W tym samym wyroku sąd skazał także pięciu innych mężczyzn z gangu "Kapcia". Dostali od ośmiu miesięcy do trzech i pół roku więzienia. Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator Tadeusz Kaczan ocenił go jako sprawiedliwy. Po przeczytaniu jego uzasadanienia zdecyduje, czy złoży apelację.