ŚwiatSąd uznał: UPA to bohaterowie - co na to Ukraińcy?

Sąd uznał: UPA to bohaterowie - co na to Ukraińcy?

W Polsce temat Ukraińskiej Powstańczej Armii budzi ogromne emocje z powodu rzezi wołyńskiej, której ofiarami padło kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Na Ukrainie zaś historia to pole ideowych walk polityków. Zmęczeni są tym już nawet sami Ukraińcy.

Sąd uznał: UPA to bohaterowie - co na to Ukraińcy?
Źródło zdjęć: © AFP | Yuriy Dyachyshyn

22.07.2011 | aktual.: 23.07.2011 10:39

Sąd w Kijowie potwierdził prawomocność dekretu prezydenta Wiktora Juszczenki, uznającego żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii za uczestników walki o niepodległość Ukrainy. Kontrowersyjną decyzję sprzed ponad roku próbowała zaskarżyć szefowa Progresywnej Socjalistycznej Partii, Natalia Witrienko.

Trudno powiedzieć, czego spodziewali się inicjatorzy pozwu - najpewniej chcieli tym sposobem zwrócić na siebie uwagę wyborców. Historyk Andrij Portnow twierdzi, że ukraińscy politycy traktują rodzimą historię, jak ziemię ubitą, na której toczą swe ideowe pojedynki. Programy ukraińskich partii nie różnią się znacząco od siebie - wszystkie bowiem wykazują skłonność do szerokiego populizmu. Konflikty na tle historycznym, których w podzielonym wewnętrznie kraju nie brakuje, wykorzystywane są więc w walce o władze bez liczenia się z konsekwencjami wzniecania tego typu wojen.

"Polityka historyczna na Ukrainie kosztuje niewiele - wystarczy wygrać wybory i już można pozwolić sobie na uznanie albo negowanie Wielkiego Głodu, przyznawanie lub zabieranie tytułu Bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze czy Romanowi Szuchewyczowi, wyrzucanie albo dopisywanie rozdziałów w podręcznikach historii, budowanie albo burzenie pomników Stalina…" - trafnie stwierdza na łamach "Tygodnika Powszechnego" lwowska pisarka i publicystka, Natalka Śniadanko.

Spory historyczne na dobre rozniecił trzeci prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko. Jego poprzednik, Leonid Kuczma, traktował historię koniunkturalnie: decyzje w tej sferze zależały od oceny politycznych zysków i strat. Juszczenko tymczasem dążył do uznania Wielkiego Głodu, który miał miejsce w latach 30., za ludobójstwo popełnione przez Sowietów oraz uhonorowania narodowowyzwoleńczej walki UPA. Robił to bez względu na sprzeciw elektoratu. Ukoronowaniem tych starań było nadanie Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy (tę decyzję anulował Wiktor Janukowycz zaraz po objęciu najwyższego urzędu w państwie). Między innymi to kontrowersyjna polityka historyczna przyczyniła się do minimalnego poparcia Juszczenki w wyborach prezydenckich w 2010 roku.

Całkowite odsunięcie radzieckiej wizji przeszłości okazało się niemożliwe ze względu na naciski Rosji, ale też wewnętrzną opinię publiczną. W świadomości znacznej części ludności "radzieckie" było synonimem dobrobytu, gwarancji socjalnych i stabilności. - Nawet na Zachodniej Ukrainie nie demontowano monumentów radzieckich żołnierzy. Po prostu dobudowano obok figurkę Matki Boskiej, opłakującej poległych, dostosowując tym samym radziecki pomnik do nowych czasów i potrzeb - zauważa historyk Andrij Portnow.

Na wschodzie Ukrainy UPA kojarzy się jednoznacznie negatywnie - wszelkie próby jej upamiętnienia kończyły się tam skandalem. Kontrowersje nie dotyczyły jednak mordu na Wołyniu (o tym na wschodzie kraju słyszało niewielu), lecz zarzucanej UPA kolaboracji z hitlerowskimi Niemcami. W 2006 roku w Charkowie nieznani sprawcy ukradli niewielki tablicę upamiętniającą UPA. W 2007 roku w krymskim Sewastopolu uroczyście i z udziałem lokalnych władz odsłonięto monument "radzieckim ofiarom mordu z rąk faszystowskich pomocników OUN i UPA".

Niedawne zdarzenie we Lwowie, gdzie 9 maja zwolennicy ultranacjonalistycznej partii Swoboda starli się z komunistami w ulicznej bitwie, pokazuje, jak wybuchowe są ukraińskie spory historyczne oraz jak łatwo wykorzystać je do walki politycznej. Nic zatem dziwnego, że społeczeństwo ukraińskie jest już zmęczone. Brak merytorycznej debaty publicznej z udziałem specjalistów, których przecież na Ukrainie nie brakuje, okrągłych stołów, gdzie w sprzyjającej dyskusji atmosferze mogliby się spotkać zwolennicy i przeciwnicy UPA (również z Polski). Zamiast tego politycy raz po raz fundują swoim wyborcom prymitywne mordobicie na ubitej ziemi zwanej Historią.

Katarzyna Kwiatkowska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)