PolskaSąd utrzymał wyrok ws. Nangar Khel. Kary w zawieszeniu

Sąd utrzymał wyrok ws. Nangar Khel. Kary w zawieszeniu

• W 2007 r. w wyniku ostrzału afgańskiej wioski zginęło 6 osób
• O zbrodnię wojenną zabójstwa cywili prokuratura oskarżyła 7 żołnierzy
• SN: to nie zbrodnia wojenna, lecz złe wykonanie rozkazu
• Gen. Skrzypczak apeluje do prezydenta o ułaskawienie żołnierzy
• Wyrok jest prawomocny

Sąd utrzymał wyrok ws. Nangar Khel. Kary w zawieszeniu
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

17.02.2016 | aktual.: 17.02.2016 19:16

Sąd Najwyższy utrzymał w mocy wyrok Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który ocenił, że sprawa Nangar Khel z 2007 r. gdzie po polskim ostrzale zginęło 6 Afgańczyków, to nie zbrodnia wojenna, lecz złe wykonanie rozkazu. Wymierzył za to wyroki w zawieszeniu.

W sierpniu 2007 r. w wyniku ostrzału z broni maszynowej i moździerza przysiółka afgańskiej wioski Nangar Khel na miejscu zginęło sześć osób, trzy zostały ranne. O dokonanie zbrodni wojennej zabójstwa cywili oraz ostrzelania niebronionego obiektu prokuratura wojskowa oskarżyła siedmiu żołnierzy: dowódcę zgrupowania, który miał wydać rozkaz, podporucznika - dowódcę patrolu wysłanego na miejsce oraz pięciu podległych mu żołnierzy: chorążego, plutonowego i trzech szeregowych. Był to pierwszy w Polsce po II wojnie światowej proces ws. zbrodni wojennej.

Żołnierze z Nangar Khel dopuścili się niesubordynacji. Rozkaz dowódcy był jasny i w żaden sposób nie dotyczył ani miejsca ani okoliczności, w jakich broń została użyta - uznał Sąd Najwyższy utrzymując wyrok za złe wykonanie rozkazu.

- Wszystkim przypisano popełnienie przestępstwa przeciwko zasadom dyscypliny wojskowej - działali wspólnie. Plut. rezerwy Tomaszowi Borysiewiczowi dodatkowo przypisano nieumyślne obchodzenie się z bronią wojskową ze skutkiem w postaci śmierci Afgańczyków - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SN Jerzy Steckiewicz. Jak podkreślił, żołnierze działali wspólnie, więc żadnemu z nich nie przypisano wywołania szkody u cywili.

Według sądu, skazani na kary w zawieszeniu ppor. Łukasz Bywalec, chor. rez. Andrzej Osiecki, plut. rez. Borysiewicz oraz szer. rez. Damian Ligocki (jemu sąd warunkowo umorzył postępowanie - przyp. red.) "dopuścili się aktu niesubordynacji, wbrew poleceniu mjr. Olgierda C. (dowódcy zgrupowania, wcześniej prawomocnie uniewinnionego - przyp. red.) i wbrew ogólnym zasadom użycia broni obowiązującym wszystkich polskich żołnierzy w Afganistanie".

- Sąd przyjął, że oskarżeni po wyjeździe z bazy w rejon zdarzenia postępowali samowolnie, wbrew zasadom postępowania i użycia broni. Rozkaz użycia moździerza wykonano w sytuacji, w której nie było bezpośredniego zagrożenia. Ppor. Bywalec mógłby tak uczynić jedynie w sytuacji zagrożenia patrolu - a tak w tej sprawie nie było. Mimo braku zagrożenia chor. Osiecki wydał Borysiewiczowi polecenie otwarcia ognia z moździerza, a najstarszy stopniem - ppor. Bywalec - widząc i wiedząc, że podwładni postępują bezprawnie, nie uchylił ani nie zmienił tego rozkazu. W tej sytuacji doszło więc do zmiany hierarchii dowodzenia - mówił sędzia Steckiewicz.

Gen. Skrzypczak apeluje do prezydenta o ułaskawienie ws. Nangar Khel

Apeluję do prezydenta Andrzeja Dudy, aby zastosował akt łaski wobec żołnierzy skazanych na kary w zawieszeniu ws. Nangar Khel - oświadczył b. dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.

- Żołnierze są gotowi służyć ojczyźnie i wykonywać te postanowienia, jakie wydadzą władze polityczne. Ale także politycy powinni ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje. To jest okazja, żeby ta formacja polityczna się zrehabilitowała. Apeluję do prezydenta Dudy, aby wydał w tej sprawie akt łaski - mówił w środę gen. Skrzypczak dziennikarzom.

Jego zdaniem, duży udział w sprawie miały służby specjalne, które "pisały jej scenariusz, a działo się to w czasach, gdy władzę sprawowała ta formacja, która rządzi dziś". - To się będzie za armią ciągnąć tak długo, jak długo środowisko polityczne nie wyciągnie wniosków i nie weźmie odpowiedzialności - powiedział.

Sądy już raz badały tę sprawę. W 2011 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił wszystkich siedmiu żołnierzy, a apelacje rozpoznawała Izba Wojskowa SN. W 2012 r. SN prawomocnie uniewinnił najwyższego rangą z podsądnych kpt. Olgierda C. oraz dwóch szeregowych. Do ponownego rozpoznania wróciła natomiast wówczas sprawa czterech członków plutonu, który został wysłany przez kpt. C. pod Nangar Khel: dowódcy plutonu ppor. Łukasza Bywalca, jego zastępcy chor. Andrzeja Osieckiego, plut. Tomasza Borysiewicza oraz szer. Damiana Ligockiego (zgadzają się na podawanie swych danych).

W ponownym procesie pierwszej instancji prokuratura wojskowa żądała kary 8 lat więzienia dla Bywalca, 12 lat - dla Osieckiego, 8 lat - dla Borysiewicza i 5 lat dla Ligockiego. "Oskarżeni działali z zamiarem umyślnym; co najmniej godzili się na śmierć cywili" - mówił wtedy prokurator. WSO uznał tę sprawę nie za zbrodnię wojenną, lecz za nieprawidłowe wykonanie rozkazu i skazał za to trzech oskarżonych na kary więzienia w zawieszeniu, zaś wobec Ligockiego warunkowo umorzył postępowanie, uznając jego winę.

Apelacje złożyły i prokuratura i obrona. Oskarżyciel chciał ponownego procesu o zbrodnię wojenną, a obrona walczyła o całkowite uniewinnienie.

W środę trzyosobowy skład Izby Wojskowej Sądu Najwyższego uznał wyrok I instancji za prawidłowy i utrzymał go w mocy. Wyrok jest prawomocny. Niezadowolone z orzeczenia strony mogą jeszcze złożyć kasację do SN, w której należy wykazać, że sąd II instancji rażąco naruszył prawo.

Rzecznik prasowy MON Bartłomiej Misiewicz powiedział, że dobrze się stało, iż sprawa Nangar Khel została zakończona i osądzona. - Z punktu widzenia Ministerstwa Obrony Narodowej i żołnierzy raz na zawsze zamknięto sprawę, oczyszczającą imię żołnierzy polskich, a równocześnie jasno wskazano na to, że żadne wykroczenia nie będą pozostawały bez konsekwencji, bo żołnierz polski nawet w wyjątkowych warunkach działa zgodnie z prawem i honorem żołnierza - podkreślił Misiewicz.

Jak dodał, MON ubolewa, iż w przeszłości sprawa Nangar Khel "była wykorzystywana do rozgrywek politycznych, których intencją było atakowanie PiS i śp. ministra Aleksandra Szczygło".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (381)