Sąd utrzymał kary dla pedofilów z Dworca Centralnego
Warszawski sąd okręgowy utrzymał kary od roku do 5 lat więzienia dla dziewięciu mężczyzn skazanych za korzystanie z usług prostytuujących się chłopców z Dworca Centralnego. Uznał, że sąd pierwszej instancji dokonał trafnej i wszechstronnej oceny materiału dowodowego. Apelację w tej sprawie składali obrońcy i jeden ze skazanych.
04.04.2007 | aktual.: 04.04.2007 11:26
"Klub pedofilów" - jak grupę nazwały media - zlikwidowano w 2002 r. Jego członkowie mieli zaczepiać na warszawskim dworcu młodych chłopców, głównie uciekinierów z ośrodków opiekuńczo- wychowawczych, a potem wykorzystywać ich seksualnie w zamian za drobne kwoty czy alkohol. Na ławie oskarżonych znalazło się dziewięciu mężczyzn, m.in. działający w branży muzycznej Włodzimierz P. (on dostał najwyższą karę - 5 lat), psycholog z ośrodka szkolno-wychowawczego Andrzej P., a także ksiądz Mikołaj S. i 70-letni Waldemar T., biznesmen, który wrócił z USA do Polski.
Jak podkreślił przewodniczący składu sędziowskiego Bogusław Orzechowski, apelacje były bezpodstawne, gdyż nie wykazały żadnych uchybień popełnionych przez warszawski sąd rejonowy. Sąd pierwszej instancji trafnie ocenił zebrane dowody. Wszechstronnie, w pełni się do nich odniósł w uzasadnieniu - powiedział.
W apelacjach podnoszono m.in., że chłopcy - ofiary mężczyzn - byli zdemoralizowani i trudnili się prostytucją. Zdaniem obrońców trudno więc przyjmować, że byli "doprowadzani do stosunków płciowych". Sąd odwoławczy także w tej kwestii przychylił się jednak do uzasadnienia sądu pierwszej instancji, który uznał, że fakt, iż chłopcy oferowali swoje usługi seksualne, nie ma znaczenia dla prawno-karnej oceny czynów oskarżonych, gdyż każde obcowanie płciowe z nieletnim, nie mającym 15 lat, jest przestępstwem.
Nie można dopuszczać, by osoby zdemoralizowane podlegały dalszej demoralizacji - dodał sędzia Orzechowski, odnosząc się do samych poszkodowanych.
Dodał, że w opinii sądu odwoławczego trafne są także kary wymierzone oskarżonym i nie ma konieczności wprowadzania kar w zawieszeniu, jak sugerowano w apelacjach.
Jedyną zmianą, który wprowadził sąd okręgowy, jest zapis mówiący o tym, że czyny zarzucone mężczyznom (chodzi o art. 200 i 202 dotyczące doprowadzania małoletniego do obcowania płciowego i prezentowania treści pornograficznej) zapisane są w Kodeksie karnym obowiązującym przed majem 2004 r., czyli w chwili gdy popełniono przestępstwa. Później zaostrzono m.in. kary grożące za te przestępstwa.
Proces w tej sprawie trwał od czerwca 2003 r.; toczył się za zamkniętymi drzwiami. Z ustaleń policji i prokuratury wynikało, że chłopcy poniżej 15. roku życia z patologicznych rodzin, uciekinierzy z ośrodków opiekuńczych, sprzedawali się oskarżonym za pieniądze - od 40 do 100 zł czy alkohol.