Sąd rozpatrzył apelacje ws. starosty monieckiego
Sąd Okręgowy w Białymstoku rozpatrzył apelacje prokuratora i obrońcy starosty monieckiego
Mirosława P. skazanego przez sąd pierwszej instancji na rok
więzienia w zawieszeniu na 2 lata za poświadczenie nieprawdy w
dokumentach; miał przekroczyć przez to swoje uprawnienia i narazić
starostwo na straty. Sąd okręgowy wyrok w tej sprawie wyda 18
kwietnia.
11.04.2005 | aktual.: 11.04.2005 11:45
W lipcu 2004 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał starostę monieckiego za to, że zawarł aneks ze wsteczną datą do umowy z wykonawcą prac geodezyjnych we wsi Waśki, czym - zdaniem prokuratury - złamał prawo. Wykonawca prac - powiązany ze starostą koligacjami rodzinnymi - nie wykonał robót na czas, nie płacił za to przewidzianych w umowie karnych odsetek. Opóźnienia w wykonaniu były prawie dwuletnie, w tym czasie zawarto aneks ze wsteczną datą, dostosowujący termin wykonania umowy do czasu, gdy prace rzeczywiście zakończono. Za prace geodezyjne starostwo zapłaciło wykonawcy - po zakończeniu robót - 10 tys. zł.
Prokuratura odwołując się od wyroku sądu pierwszej instancji, podniosła w apelacji, że jest on za niski. Dla starosty domaga się jeszcze grzywny oraz zakazu zajmowania stanowisk w samorządzie. Prokurator mówił w poniedziałek, że starosta w sposób ewidentny nadużył swojego stanowiska, zlekceważył prawo, w dodatku źle traktował swoich pracowników.
Obrońca starosty mówił w poniedziałek w sądzie, że od czasu pierwszego wyroku pojawiły się nowe dowody w sprawie. W prokuraturze toczy się bowiem postępowanie przeciwko dwóm głównym świadkom oskarżenia w procesie starosty monieckiego. Według obrońcy starosty, świadkowie są podejrzani o niedopełnienie obowiązków. Mieli nie poinformować starosty o tym, że wcześniejsze prace geodezyjne, na których bazowała firma, z którą umowę zawierał starosta, są źle wykonane, dlatego od razu było wiadomo, że będą duże opóźnienia w pracach w Waśkach. "To uzasadniało opóźnienia i uprawniało przedłużenie terminu wykonania robót. Umowa była nie do wykonania w pierwotnym terminie" - mówił obrońca.
Sam starosta wniósł o uniewinnienie. Całą sprawę określił jako próbę zniszczenia swojej osoby. Podkreślał, że wniosek o jego odwołanie nie został przyjęty przez Radę Powiatu, która głosowała za tym, by pozostał na stanowisku. Mówił też, że dostał od radnych absolutorium z wykonania budżetu, starostwo pozytywnie przeszło też kontrolę Regionalnej Izby Obrachunkowej. "W żaden sposób nie zagrażam dobru społecznemu" - dodał Mirosław P.