PolskaSąd: poseł SLD nie mówi prawdy, współpracował z SB

Sąd: poseł SLD nie mówi prawdy, współpracował z SB

Pozbawienia prawa pełnienia funkcji publicznych przez 8 lat zażądał prokurator z IPN dla posła SLD Eugeniusza Czykwina. Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek jego proces lustracyjny.

07.07.2011 | aktual.: 07.07.2011 14:30

Wyrok zostanie ogłoszony 13 lipca.

Proces trwał od jesieni 2009 r. IPN uważa, że Eugeniusz Czykwin złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, bo w archiwach byłych służb bezpieczeństwa w latach 80. ubiegłego wieku figurował jako tajny współpracownik.

Poseł od lat zaprzecza współpracy. Zapewnia, że w żadnej formie, nigdy nie wyraził na nią zgody. Przyznaje jednak, że z racji ówczesnej działalności zawodowej i społecznej miał kontakty z funkcjonariuszami służb.

Prokurator z biura lustracyjnego IPNw Białymstoku Agnieszka Rusiłowicz mówiła, że nie zachował się w aktach IPN komplet materiałów archiwalnych dotyczących współpracy Eugeniusza Czykwina ze służbami bezpieczeństwa. Natomiast ta część ze źródeł osobowych, która się zachowała, "pozwala na wyciągnięcie kategorycznych wniosków co do rzeczywistego charakteru kontaktów lustrowanego ze służbą bezpieczeństwa". Przypomniała, że IPN dysponował materiałami z tzw. teczki Czykwina, materiałami z dokumentacji ewidencjno-kartotecznej, danych ze sprawy "Bizancjum" (wieloletnia akcja SB wobec Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego) i danymi ze źródeł osobowych.

Mówiła, że dokumenty odzwierciedlają przebieg zainteresowania służb osobą Eugeniusza Czykwina i wymieniała: od rejestracji w charakterze "zabezpieczenia operacyjnego", kandydata na TW, rejestracji jako TW "Izydor", TW "Wilhelm" aż po zdjęcie sprawy z ewidencji operacyjnej.

Według katalogu IPN, białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 r. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika". Według archiwaliów, 5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseudonimie Izydor, a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na Wilhelm. Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności".

Rusiłowicz mówiła, że mimo iż wielu informacji nie da się dziś zinterpretować z powodu licznych zmian nanoszonych na dokumentacji w czasie całej rejestracji, sam fakt rejestracji Czykwina jako TW "budzić wątpliwości nie może" i w dokumentach widać, że rejestracja Czykwina jako tajnego współpracownika SB miała miejsce. Dodała, że materialne dowody na współpracę Czykwina znajdują się w jego teczce i w materiałach sprawy "Bizancjum". Mówiła, że są tam dokumenty, z których wynika, że Eugeniusz Czykwin udzielał SB informacji o Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Społecznym oraz o międzynarodowej prawosławnej organizacji "Syndesmos". Czykwin był wówczas jedynym Polakiem w zarządzie "Syndesmosu" - mówiła prokurator.

Według IPN współpraca Czykwina z SB trwała przez 6 lat. Prokurator mówiła, że nie można tej współpracy nazwać fikcyjną, choć w procesach lustracyjnych częstą linią obrony jest tłumaczenie, że służby rejestrowały wiele osób na TW jedynie dla celów statystycznych. Podkreślała, że z racji pełnionych funkcji Czykwin nie mógł zupełnie uniknąć kontaktów z SB, ale mógł o nich informować swoich współpracowników "zatajając przy tym fakt współpracy tajnej".

Poseł Czykwin powtórzył w czwartek w sądzie, że nigdy nie współpracował z "żadnymi organami" bezpieczeństwa PRL ani służbami w Polsce niepodległej. - Wszystkie dokumenty w tej sprawie zostały wytworzone bez mojej wiedzy, świadomości i zgody. Nigdy nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, nigdy nie przyjmowałem żadnego pseudonimu. Czuję się ofiarą działań PRL-owskiej SB, radzieckiego KGB, a także niegodziwego postępowania IPN - oświadczył Czykwin. Mówił, że nigdy na żadną współpracę się nie zgadzał. Zarzucał IPN, że wybrał do sprawy materiały pasujące do zarzucenia mu kłamstwa lustracyjnego. Mówił, że jego proces ma charakter polityczny, którego celem jest pozbawienie go dobrego imienia.

Obrońca posła Krzysztof Czeszejko-Sochacki w końcowej mowie mówił, że oświadczenie lustracyjne Czykwina jest prawdziwe, a wartość teczki posiadanej przez IPN jest "wątpliwa". Nazwał ją "zbiorem przypadkowo zestawionego skoroszytu". Mówił, że w postępowaniu IPN znalazło się wiele "niedoróbek, pomyłek". Według obrońcy, wątpliwe są wpisy w dzienniku rejestracyjnym dotyczące lustrowanego, sama teczka, bo "nie jest to ani teczka pracy, ani teczka operacyjna, ani żadna inna dotycząca Czykwina". Obrońca mówił też m.in., że w materiale dowodowym brak jest jakichkolwiek dokumentów pochodzących spod ręki Czykwina.

Eugeniusz Czykwin to jeden z najbardziej doświadczonych posłów w polskim parlamencie - poseł kadencji: IX, X, I, IV i V. Współzałożyciel i przewodniczący (lata 1980-85) Bractwa Młodzieży Prawosławnej, założyciel i od 1985 roku - redaktor naczelny "Przeglądu Prawosławnego".

Proces odbywał się bez uchylania Czykwinowi immunitetu poselskiego.

Źródło artykułu:PAP
posełipnlustracja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)