PolskaSąd nie uwzględnił zażalenia ws. aresztu dla Brunona K.

Sąd nie uwzględnił zażalenia ws. aresztu dla Brunona K.

Krakowski sąd apelacyjny nie uwzględnił zażalenia obrońców na przedłużenie aresztu podejrzanemu o planowanie zamachu bombowego Brunonowi K. Uznał, że przedłużenie aresztu do 9 maja było uzasadnione i utrzymał je w mocy. Obrońcy chcieli uchylenia aresztu lub zamiany na poręczenie majątkowe.

Sąd nie uwzględnił zażalenia ws. aresztu dla Brunona K.
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

Brunon K. został zatrzymany 9 listopada ub.r.; postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Na wniosek prokuratury został aresztowany na trzy miesiące.

7 lutego sąd przedłużył o trzy miesiące areszt dla Brunona K. Wniosek w tej sprawie złożyła prowadząca śledztwo Prokuratura Apelacyjna. Uzasadniała go m.in. obawą matactwa, potrzebą zebrania dalszego materiału dowodowego, w tym przesłuchania świadków i zebrania opinii biegłych, oraz obawą, że podejrzany popełni przestępstwo, którym groził.

Obrońcy Brunona K. argumentowali wówczas, że prokuratura miała wystarczająco dużo czasu, aby przesłuchać świadków i zapoznać się z materiałami; że Brunon K. złożył już obszerne wyjaśnienia i nie ma obawy matactwa, i że nie ma też możliwości, by dopuścił się zamachu. Wnieśli o uchylenie aresztu lub jego zamianę na poręczenie majątkowe w wysokości ponad 100 tys. zł w postaci zabezpieczenia hipoteki nieruchomości.

Sąd uwzględnił argumenty prokuratury i przedłużył areszt do 9 maja. Powołał się na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się zarzucanego mu czynu, a obawę matactwa określił jako "całkiem realną". Jako przesłanki wskazał także bagatelizowanie przez podejrzanego swojego czynu i umniejszanie odpowiedzialności.

Obrońcy złożyli zażalenie, ale sąd apelacyjny podzielił w czwartek argumenty prokuratury i utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie o areszcie. Wskazał, że obawy matactwa oraz popełnienia planowanego przestępstwa nadal są realne. Nie podzielił też argumentów obrońców, że Brunon K. działał w sztucznie wykreowanej rzeczywistości, ponieważ - jak podkreślił - Brunon K. podejmował realne działania. Brunon K. nie miał świadomości, że kontaktują się z nim funkcjonariusze ABW.

45-letni były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. jest głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym przygotowywania zamachu bombowego na konstytucyjne organy RP. Według śledczych Brunon K. zamierzał zdetonować w pobliżu sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w sejmie projektu budżetu.

W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby, co prokuratura określa jako jego własną linię obrony. Jak podała prokuratura, osoba ta podczas przesłuchania zaprzeczyła, by pełniła taką rolę.

W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.

W połowie lutego prokuratura potwierdziła, że zidentyfikowano szczątki teściowej Brunona K. Kobieta, ostatni raz widziana na przełomie 2011 i 2012 roku, miała być przesłuchana w śledztwie dotyczącym Brunona K. Jej dom pod Wieliczką przeszukała ABW, znalazła tam ślady jej krwi. Pod koniec 2012 r. prokuratura zawiadomiła policję o potrzebie poszukiwania zaginionej. Zaginięcie kobiety zgłosiła wówczas także jej rodzina. W wyniku badań szczątków znalezionych w kwietniu 2012 roku w Czajowicach na obrzeżach Ojcowskiego Parku Narodowego ustalono, że należały do poszukiwanej Julity K. Odrębne śledztwo w tej sprawie prowadzi jedna z prokuratur, podległych Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)