PolskaSąd nie aresztował domniemanego sprawcy zbrodni sprzed 19 lat

Sąd nie aresztował domniemanego sprawcy zbrodni sprzed 19 lat

Łódzki sąd rejonowy nie uwzględnił wniosku prokuratury i nie aresztował 51-letniego Krzysztofa G. podejrzanego o dokonanie 19 lat temu zabójstwa dwóch kobiet - poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego sądu. Prokuratura zapowiada złożenie zażalenia na tę decyzję.

Sąd uznał, że nie ma podstaw do zastosowania tymczasowego aresztowania, bowiem nie ma bezpośrednich dowodów w tej sprawie, a istnieją jedynie poszlakowe - powiedziała Jeżewska. Dodała, że podejrzany współpracuje z organami ścigania i jest do dyspozycji policji i prokuratury.

W listopadzie 1984 roku w jednym z mieszkań w Łodzi znaleziono dwie zamordowane kobiety - 59-letnią właścicielkę mieszkania i jej 25-letnią znajomą. Obie zginęły od ciosów zadanych prawdopodobnie tasakiem. Na miejscu zbrodni zabezpieczono wiele śladów krwi i odciski linii papilarnych. Trwające rok śledztwo nie doprowadziło jednak do znalezienia sprawcy.

Przełom nastąpił z chwilą uruchomienia systemu analizy linii papilarnych AFIS, który działa w polskiej policji od ponad dwóch lat. System wykazał, że linie papilarne Krzysztofa G., podejrzanego o uchylanie się od płacenia alimentów, są identyczne z zabezpieczonymi na miejscu zbrodni sprzed lat. Mężczyzna został zatrzymany po raz pierwszy w marcu ubiegłego roku. Wtedy jednak prokuratura zwolniła go tłumacząc, że jedynym dowodem był odcisk linii papilarnych ujawniony na butelce znajdującej się w tym mieszkaniu.

Obecnie - jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania - badania kryminalistyczne wykazały, że zidentyfikowano ślady linii papilarnych Krzysztofa G. także w innych miejscach mieszkania, a nie tylko na butelce. Według prokuratury, również wstępna analiza badania "wykrywaczem kłamstw" wskazuje, że mógł on uczestniczyć w przestępstwie.

Krzysztofa G. nie przyznaje się o winy i utrzymuje, że nigdy nie był w mieszkaniu zamordowanych kobiet. Grozi mu kara dożywocia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)