Sad - nasz wsad

Zamiast fedrować węgiel, bardziej opłaca się kroić cebulę albo zrywać jabłka. Dzięki zagłębiom warzywnym i owocowym moglibyśmy stać się europejską potęgą - pisze "Polityka".

Mimo że uprawy warzyw i owoców zajmują zaledwie 3,2% użytków rolnych, przypada na nie 30% eksportu całej branży rolno-spożywczej. Za granicę sprzedajemy głównie mrożonki, ale ze względu na dogodny klimat, położenie w centrum Europy i niższe koszty pracy niż na Zachodzie nasi rolnicy mają szanse konkurować z Holendrami i Hiszpanami na unijnym rynku owoców i warzyw świeżych.

Kiedy prezydent Bush podczas wizyty na Wawelu spróbował polskich jabłek i truskawek, kazał je sobie co tydzień dostarczać do Białego Domu. Trudno sobie wyobrazić lepszą reklamę. Ich dostawca ubolewa, że tak świetnej promocji nie może wykorzystać: "Amerykanie w obawie o życie prezydenta zerwą kontrakt i Bush nie będzie już jadł moich truskawek – mówi plantator prosząc o nieujawnianie nazwiska".

Skoro naszymi truskawkami delektuje się sam prezydent Stanów Zjednoczonych, to czemu tak mało ich na europejskich stołach? Rocznie sprzedajemy ich do eurolandu za niespełna 9 mln dol., podczas gdy jego obywatele wydają na świeże truskawki ponad 100 mln. Ceł już nie ma i nasze owoce są trzy razy tańsze od hiszpańskich. W dodatku Polska jest drugim po Stanach Zjednoczonych producentem truskawek na świecie. Jesteśmy też w ścisłej światowej czołówce pod względem produkcji porzeczek, malin, wiśni i jabłek. Tyle że naszą specjalnością nie są owoce deserowe, lecz te przeznaczone do przetwórstwa. Nasze truskawki i inne miękkie owoce i warzywa jadą na Zachód zapakowane w papierowych 50-kilogramowych workach lub w beczkach jako tak zwana pulpa, potem część z nich wraca w formie gotowych przetworów. Na surowcu zarabia się wielokrotnie mniej niż na owocach i warzywach przeznaczonych do bezpośredniego spożycia - pisze "Polityka".

"Skoro mogą na nich świetnie zarabiać Holendrzy, to czemu nie mieliby polscy rolnicy" - pyta Caol Brungton, odpowiadająca za jakość świeżej żywności w sieci handlowej Tesco. "Jeszcz 7 lat temu niemal wszystkie importowane do Polski warzywa pochodziły z Holandii, teraz 70% przyjeżdża z Hiszpanii. To dowodzi, ile ten kraj zyskał wchodząc do Unii. Polska korzystając z finansowego wsparcia może ten sukces powtórzyć" - uważa Brungton.

Źródło artykułu:Polityka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)