Sąd nakazał złamać prawo
Dla bankowca zarzut ujawnienia tajemnicy bankowej jest miażdżący. Taki los spotkał dyrektorkę Banku Pekao SA w Opocznie. Sąd uznał, że tajemnicę złamała. Ale trudno byłoby nie złamać, skoro wcześniej nakazał jej to zrobić właśnie... sąd - pisze Andrzej Goszczyński w "Polityce".
21.01.2004 | aktual.: 21.01.2004 08:52
Sprawa zaczęła się od nietypowego procesu o alimenty. Do wydziału rodzinnego i nieletnich Sądu Rejonowego w Opocznie wpłynął pozew Przemysława P. przeciw ojcu. Wnioskodawca jest 22-letnim studentem prawa. Z tego tytułu do czasu ukończenia studiów i podjęcia pracy zawodowej rodzice zobowiązani są do finansowania jego życiowych potrzeb - pisze "Polityka".
Sąd postanowił zbadać sytuację majątkową Przemysława P. i wysłał do oddziału Pekao SA żądanie ujawnienia stanu jego konta. Dyrektor Małgorzata Hajda przekazała informacje i wpadła w pułapkę. Naruszył bowiem przepis prawa bankowego, które w art. 105 mówi, że "bank ma obowiązek udzielenia informacji stanowiących tajemnicę bankową na żądanie sądu w związku z prowadzoną przeciwko osobie fizycznej będącą stroną umowy sprawą o alimenty". Artykuł ten wydaje się pozbawiony sensu - zauważa publicysta. Alimenty nie są kwestią umowy, a zobowiązaniem ustawowym.
Sprawa toczyła się przeciw ojcu Przemysława P., Krzysztofowi. Zgodnie z prawem bankowym można badać tylko konto pozwanego. Sąd popełnił błąd - zażądał i otrzymał informacje o koncie bankowym matki Przemysława P. - świadka w sprawie.
Przemysław P. uznał, że bank złamał tajemnicę i oskarżył o to dyrektor oddziału Małgorzatę Hajdę. Ten zarzut zagrożony jest karą do 1 mln zł grzywny i pozbawieniem wolności do 3 lat. Sąd uznał, że jest winna złamania tajemnicy bankowej - czytamy w "Polityce".
"Dyrektor działała w dobrej wierze, wychodząc z założenia, że sąd - jako organ wymiaru sprawiedliwości - najlepiej zna obowiązujące prawo" - argumentował Robert Moreń, rzecznik Pekao SA. Postępowanie umorzono, ale tego rodzaju wyrok jest dla funkcjonariusza bankowego zawodową dyskredytacją - podaje tygodnik.
Morał historii przywodzi na myśl opowieść o tym, że wobec braku ewidentnie winnego Kowala na wszelki wypadek powieszono Cygana. O wiele trudniej byłoby przecież podać do sądu sąd - konkluduje publicysta "Polityki".