PolskaSąd: Michnik nie musi przepraszać firmy Lwa Rywina

Sąd: Michnik nie musi przepraszać firmy Lwa Rywina

Adam Michnik nie musi przepraszać spółki Lwa Rywina Heritage Films za swe słowa z 2003 r. sprzed sejmowej komisji śledczej badającej aferę Rywina, że spółka ta mogła być "pralnią brudnych pieniędzy" - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sąd Okręgowy w Warszawie nieprawomocnie oddalił pozew złożony przez Heritage Films przeciw redaktorowi naczelnemu "Gazety Wyborczej". Uznano, że w ogóle nie doszło do naruszenia dóbr spółki, a działanie Michnika nie było bezprawne. Spółka Heritage Films żądała od Adama Michnika przeprosin i wpłaty pięciu tys. zł zadośćuczynienia na cel charytatywny. Na mocy wyroku powód ma zwrócić pozwanemu dwa tys. zł kosztów procesu.

Adwokat Rywina mec. Piotr Rychłowski zapowiada apelację. To satysfakcjonujący wyrok, bo obywatel nie może bać się, że za zeznania przed komisją śledczą może odpowiadać cywilnie - replikuje adwokat Michnika, mec. Piotr Rogowski.

Sąd przypomniał, że Michnik odpowiadając na pytania komisji mówił, że jedną z hipotez afery Rywina, rozważaną podczas dziennikarskiego śledztwa "GW" było to, że Heritage Films jest "pralnią brudnych pieniędzy". W słynnej nagranej rozmowie z Michnikiem w 2002 r. Rywin mówił bowiem, że proponowaną łapówkę "można przepuścić przez jego firmę". Michnik przed komisją podkreślił, że ta hipoteza nie została potwierdzona przez "GW" i nie znalazła się w artykule ujawniającym aferę w grudniu 2002 r.

Rzuca się w oczy brak bezprawności działania pozwanego - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Iwona Wiktorowska. Podkreśliła, że miał on obowiązek odpowiadać na pytania komisji, a nadzorowane przez Michnika śledztwo dziennikarskie "GW" było "w pełni dopuszczalne".

Ponadto - zdaniem sądu - w ogóle nie doszło do naruszenia dóbr spółki, bo Michnik mówił posłom, że hipoteza o "pralni" nie potwierdziła się. Wyklucza to sugestie przestępczej działalności spółki - dodała sędzia. Podkreśliła, że na negatywny dla Heritage Films odbiór słów Michnika miały wpływ wyrwane z kontekstu relacje mediów, pomijające okoliczności, w jakich zostały wypowiedziane.

Sąd odrzucił zaś tezy pozwanych, że to sam Rywin naruszył dobre imię swej firmy, mówiąc Michnikowi, że łapówkę "można przepuścić przez jego firmę".

Według mec. Rychłowskiego, śledztwo "GW" było mitem, a nikomu nie wolno obrażać innych. W mowie końcowej mówił on, że słowa Michnika były oskarżeniem, które doprowadziło do tego, że spółka produkująca m.in. "Pianistę" i "Pana Tadeusza" miała się odtąd kojarzyć z przestępstwem, a nie promocją kultury. Według adwokata, odpowiadanie na pytania komisji nie zwalnia z odpowiedzialności. Zamiarem Michnika było zniszczenie Heritage Films, co mu się udało, bo w wyniku ostracyzmu spółka upadła - zakończył mec. Rychłowski.

Proces był ewidentną próbą odwetu ze strony Rywina, który wykorzystując swą istniejącą na papierze spółkę chciał zemsty na Michniku za ujawnienie swej korupcyjnej propozycji - powiedział mec. Rogowski. W mowie końcowej mówił on, że to sam Rywin - którego nazwał przestępcą - "wmieszał swą spółkę w całą sprawę; to on nie zadbał o jej dobre imię".

W grudniu 2002 r. "GW" napisała, że Rywin oferował Michnikowi korzystne dla Agory zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji. W zamian żądał 17,5 mln dolarów i dyrektorskiego stanowiska w Polsacie, którą Agora miałaby kupić. Prokuratura oskarżyła Rywina o płatną protekcję. W 2004 r. Rywina skazano na dwa lata więzienia za pomocnictwo w płatnej protekcji wobec Agory, ze strony nieustalonej grupy osób. Od listopada 2005 r. do listopada 2006 r. Rywin odsiadywał karę; wyszedł warunkowo.

W 2003 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie domniemanych nielegalnych przepływów finansowych między Heritage Films, TVP a innymi podmiotami. Śledztwo umorzono, choć pewne wątki sprawy nadal są badane.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)