Sąd: były kontroler lotów uniewinniony ws. katastrofy CASA
Uniewinnieniem zakończył się proces b. kontrolera lotów z bazy lotniczej w Mirosławcu por. Adama B., oskarżonego w związku z katastrofą samolotu CASA z 2008 r. Prokuratura nie udowodniła, by Adam B. nie obserwował ekranu ze ścieżką zniżania samolotu.
25.03.2014 | aktual.: 25.03.2014 16:04
We wtorek Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie nieprawomocnie uznał, że B. nie jest winien niedopełnienia obowiązków.
- Prokuratura tylko domniemywała, by oskarżony nie obserwował ścieżki zniżania; to nie jest oczywiste - mówiła w uzasadnieniu sędzia mjr Agnieszka Kobylińska. Dodała, że na ekranie radaru mogły być "śmieci", które utrudniały widok znacznika samolotu - jak zeznawał sam B. Podkreśliła, iż wykluczono, aby świadomie źle naprowadzał on samolot. Przypomniała ponadto, że nie ma nagrania zrzutu ekranu.
Sędzia zwróciła uwagę, że odpowiednie przepisy mówiły o obowiązku meldowania pułapu wysokości, ale był to obowiązek załogi, a nie kontrolera, na którym nie ciążył też nakaz wymuszenia tego obowiązku od załogi. - Lepiej by 100 osób uszło odpowiedzialności niż jedna niewinna została ukarana - oświadczyła sędzia Kobylińska.
W sądzie nie było ani oskarżonego, ani jego obrońcy. Prok. Michał Wrzalik nie chciał zdradzić, czy będzie apelacja; zapowiedział wystąpienie o pisemne uzasadnienie wyroku. Radca prawny Sylwester Nowakowski, który reprezentował część ofiar katastrofy, powiedział, że decyzja o ich ewentualnej apelacji zapadnie po analizie pisemnego uzasadnienia. Dodał, że CASA w ówczesnych warunkach nie powinna lądować w Mirosławcu.
Zarzuty postawiła prokuratura wojskowa, choć zarazem uznała, że nie przyczynił się on bezpośrednio do katastrofy. Prokuratura chciała dla niego 10 miesięcy ograniczenia wolności w postaci dodatkowego pozostawania w dyspozycji przełożonych po cztery godziny przez dwa dni w tygodniu. Obrona wnosiła o uniewinnienie.
Według prokuratury B., "mając obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa samolotu CASA, poprzez kontrolowanie ruchu samolotu na ścieżce zniżania, przekazywania załodze samolotu informacji o pozycji statku w stosunku do ścieżki zniżania, nie egzekwował tych powinności". Miał on akceptować "sytuację braku określenia odchyleń w wysokości pozycji samolotu i sytuację braku korekty tego stanu przez załogę".
Zdaniem prokuratury B. nie miał bezpośredniego wpływu na katastrofę - po stronie załogi stwierdzono bowiem błędy w sztuce pilotażu, brak synchronizacji wysokościomierzy, nieobserwowanie przyrządów. Efektem było doprowadzenia do przechylenia i pochylenia samolotu, utraty siły nośnej i katastrofy. Z uwagi na śmierć sprawcy umorzono śledztwo wobec dowódcy CASY.
Wojskowy samolot transportowy rozbił się 23 stycznia 2008 r. pod Mirosławcem. Na pokładzie maszyny, rozwożącej uczestników konferencji bezpieczeństwa lotów wojskowego lotnictwa, było czterech członków załogi i 16 wysokiej rangi oficerów Sił Powietrznych; wszyscy zginęli.