Sąd aresztował podejrzanego o prowadzenie strony "Blood&Honour"
Wrocławski sąd rejonowy aresztował na
dwa miesiące 31-letniego Mariusza T. z Bielska-Białej,
podejrzanego o udział w tworzeniu i prowadzeniu strony
"Blood&Honour" (Krew i Honor), na której publikowano faszystowskie
treści oraz adresy i wizerunki osób określanych jako "wrogowie
rasy".
07.07.2006 | aktual.: 07.07.2006 17:38
Strona, umieszczona na amerykańskim serwerze, została zablokowana dzięki współpracy polskiej policji z FBI.
Prokurator Bartosz Pęcherzewski powiedział, że mężczyzna nie przyznał się do winy. Postawiono mu zarzuty propagowania faszyzmu, nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Prokurator nie chciał ujawnić, czy i jakie wyjaśnienia składa podejrzany.
Według policji, Mariusz T. miał też organizować spotkania neonazistów w okolicach Bielska-Białej. Podejrzany prowadził małą firmę fonograficzną. Wydawał płyty, m.in. z muzyką o treściach satanistycznych i faszystowskich.
To już kolejna osoba zatrzymana w tej sprawie. We wrocławskim areszcie przebywają Andrzej P. ze Świnoujścia, który jest podejrzany o administrowanie i aktualizowanie informacji pojawiających się na stronie, oraz Bartosz B. ze Słupska. Wszyscy trzej mężczyźni współpracowali ze sobą przy prowadzeniu strony "Blood&Honour".
P. i B. postawiono zarzuty propagowania faszyzmu, nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, udział w zorganizowanej grupie przestępczej, a także złamanie ustawy o ochronie danych osobowych.
Według policji, zadaniem Bartosza B. było tłumaczenie tekstów z języka polskiego na angielski oraz ewentualne korekty związane ze stylistyką i ortografią. Ze względu na biegłą znajomość języka angielskiego, utrzymywał również kontakt z administratorami amerykańskimi i pośredniczył w przekazywaniu informacji Andrzejowi P., tłumacząc korespondencję dotyczącą tej witryny.
Jak powiedział Paweł Biedziak z Komendy Głównej Policji, z "policyjnego rozpracowania" wynika, że 33-letni Karol G., przewijający się w środowisku skinheadów mężczyzna podejrzany o napaść na rabina Michaela Schudricha, bywał na spotkaniach, na które neonaziści umawiali się za pośrednictwem zablokowanej internetowej strony.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez autorów strony "Blood&Honour" złożyło m.in. kilku mieszkańców Wrocławia, w tym działaczka młodzieżowej organizacji lewicowej. Na stronie tej opublikowano bowiem zdjęcia i nazwiska osób ze środowisk lewicowych, antyfaszystowskich i gejowskich. Do policji i prokuratury trafiały też inne zawiadomienia od różnych osób i środowisk.
O witrynie zrobiło się głośno po brutalnym napadzie na działacza ruchu anarchistycznego. Do zdarzenia doszło w Warszawie, gdzie dwaj nieznani sprawcy zaatakowali mężczyznę gazem, a następnie wbili mu nóż w plecy. Napadnięty był jedną z osób, których dane znalazły się na stronie "Blood&Honour".
O pomoc w zablokowaniu strony polska policja wystąpiła do FBI. Strona "Blood&Honour" - w mediach pojawiała się również nazwa "redwatch" - była zawieszona na amerykańskim serwerze w Arizonie. Również polskie MSZ wystosowało notę do władz USA z prośbą o pomoc w "doprowadzeniu do zamknięcia" witryny.