PolskaSąd: archiwa z Wilanowa nadal własnością Branickich

Sąd: archiwa z Wilanowa nadal własnością Branickich

Spadkobiercy Adama Branickiego, ostatniego właściciela pałacu w Wilanowie, nadal mają tytuł własności bezcennych archiwaliów, bezprawnie przejętych po II wojnie przez państwo, ale nie mogą ich odzyskać, bo takie roszczenia są już przedawnione - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie.

07.02.2008 | aktual.: 07.02.2008 19:06

Oddalił on nieprawomocnie pozew Adama Rybińskiego, wnuka właściciela, który domagał się wydania tych zbiorów, stanowiących dziś jedną trzecią zasobów Archiwum Głównego Akt Dawnych. W przypadku ich zwrotu przez sąd rodzina chciała oddać je jako depozyt państwu.

Przedmiotem trwającego od 1999 r. procesu były zbiory z pałacu w Wilanowie, w których skład wchodzą m.in. archiwa rodowe Branickich i Potockich. Są to dokumenty nawet z XVI wieku, m.in. nadania królewskie i spuścizny po wybitnych przedstawicielach rodów magnackich. Powód określił wartość zbioru na 100 mln zł. Według pozwanych, może to być nawet 100 mln dolarów.

Powód dowodził, że zostały one bezprawnie przejęte przez państwo po 1944 r., na mocy komunistycznego dekretu o reformie rolnej. Archiwa Państwowe chciały oddalenia pozwu, powołując się na ustawę o archiwach, że wszystkie przejęte archiwalia są częścią państwowego zbioru archiwalnego.

Po II wojnie dochodziło do licznych przypadków odbierania własności w sposób woluntarystyczny, nawet wbrew nacjonalizacyjnym przepisom - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Falkiewicz-Kluj. Zdarzało się tak, że bez podstawy były odbierane rzeczy, a prawem obowiązującym w tamtym czasie posługiwano się jako pretekstem do bezprawnego rabunku; tak też stało się w sprawie niniejszej - dodała.

Podkreśliła, że przejęciu przez państwo na mocy dekretu o reformie rolnej nie mogły podlegać m.in. archiwalia z pałaców. Poza działaniem dekretu pozostawały rzeczy ruchome, nie będące składnikami inwentarza żywego i martwego, a także nie wchodzące w skład przemysłu rolnego - dodała sędzia.

Według sądu, pozwani nie obalili domniemania prawa własności Branickich do archiwaliów. Własność ta nie została nigdy utracona - dodała sędzia. Podkreśliła, iż żadna z ustaw powoływanych przez pozwanych nie wywołała skutku prawnego w postaci przejęcia tytułu własności archiwów przez państwo.

Zarazem sąd uznał, że roszczenia Branickich o zwrot archiwów przedawniły się jeszcze w latach 50. - co było przyczyną oddalenia pozwu. Zakwestionowano tezę powoda, by roszczeń można było skutecznie dochodzić dopiero po 1989 r., bo córka właściciela Anna Branicka-Wolska już w latach 50. domagała się zwrotu ruchomości z Wilanowa, z częściowo pozytywnym skutkiem i nie miała wtedy ograniczeń sądowych.

Przesądza to, że upłynął już 10-letni bieg przedawnienia roszczeń - powiedziała sędzia. Prawo odmawia ochrony temu, kto tego prawa nie wykonuje w zakresie, jaki mu przysługuje przez określony upływ czasu - oświadczył. Powód i pozostali spadkobiercy mają prawo podmiotowe właścicielskie, natomiast utracili możliwość skutecznego żądania wydania rzeczy - dodała.

Sąd zwolnił powoda z obowiązku wpłaty 100 tys. zł tzw. wpisu sądowego oraz ze zwrotu pozwanemu kosztów procesu.

Pełnomocnik powoda mec. Andrzej Wąsowski zapowiedział apelację, nie zgadzając się, by roszczenia już się przedawniły, Dziennikarzom powiedział, że wiele wątków uzasadnienia sądu było pozytywnych dla strony powodowej. Ocenił, że możliwość roszczeń w latach 50. i 60. była iluzoryczna, a powodowie byli związani decyzją administracyjną z końca lat 40, że mogą zabrać z pałacu tylko rzeczy osobiste i bez wartości. Podkreślił, że decyzję tę sąd uchylił dopiero w 1996 r.

Wiceszef Archiwów Państwowych Andrzej Biernat mówił, że sprawę takich m.in. roszczeń powinna rozwiązać ustawa reprywatyzacyjna - tak by nie było poczucia krzywdy po żadnej stronie. Mamy do czynienia z dobrami kultury, które są niepowtarzalne; jest problem czyją mają one być własnością - powiedział. Przypomniał, że gdy po rewolucji francuskiej pod koniec 18. wieku wielkie rody straciły swe archiwa na rzecz państwa, nikt im ich nie oddał nawet w okresie Restauracji i są do dziś w archiwach państwowych.

W oddzielnych procesach Braniccy chcą zwrotu ok. 6 tys. muzealiów z Wilanowa o wartości kilkuset mln zł i księgozbioru pałacu. Nie występują o zwrot samego Wilanowa; domagają się zaś oddania innych części tego majątku, m.in. pałacu w Natolinie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)