Sąd: 5 lat więzienia za rozprowadzanie w internecie "spalaczy tłuszczu"
Na karę 5 lat więzienia i grzywnę skazał Sąd Okręgowy w Warszawie Macieja Ż., który rozprowadzał przez internet groźny dla zdrowia i życia pestycyd, reklamowany jako środek na odchudzanie - "spalacz tłuszczu". Obrona rozważa apelację od wyroku.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie oskarżyła 42-letniego Ż. o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, co doprowadziło do śmierci jednej z nich, za co grozi od 2 do 12 lat więzienia.
Z aktu oskarżenia wynika, że od 2012 r. w Zgierzu w woj. łódzkim Ż. wyrabiał i sprzedawał substancję chemiczną, którą w opakowaniach po kilkadziesiąt kapsułek oferował w internecie i sprzedawał zainteresowanym jako tabletki na odchudzanie. W rzeczywistości środek ten mógł powodować silne zatrucie, a nawet śmierć. O sprawie pisały w zeszłym roku media.
Z zamówionej na potrzeby tego postępowania ekspertyzy biegłych wynika, że substancją tą był Dinitrofenol, w skrócie DNP, organiczny związek chemiczny z grupy fenoli, który przed laty w Stanach Zjednoczonych uchodził za środek na odchudzanie. Po latach przestano go stosować w tym charakterze z powodu zgonów wynikłych z przedawkowania. DNP powoduje podniesienie ciepłoty ciała, w skrajnych przypadkach nawet do takiej temperatury, w której ścina się białko. W czasie wojny w Wietnamie Amerykanie mieli stosować ten środek do niszczenia pastwisk, lasów i kultur roślinnych - tak by same się spalały.
- Jest to szczególna trucizna, niezwykle trudna do rozpoznania. Oskarżony był świadomy wpływu tej substancji na organizm ludzki. Nie informował o jej szkodliwym działaniu. Część osób, która zażyła tabletki, miała problemy ze zdrowiem - mówił prok. Mirosław Kozioł z krakowskiej prokuratury.
Ustalono listę osób, które za pośrednictwem portali internetowych skorzystały z tych środków. Na liście znajdowała się 20-letnia Martyna Sz. z Warszawy, która zmarła w maju 2013 r. na skutek zatrucia i wywołanej nią ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej.
Oskarżyciel żądał dla podsądnego - przebywającego w areszcie od września zeszłego roku - kary 5 lat pozbawienia wolności. Obrona wnosiła o uniewinnienie Macieja Ż. podkreślając, że nie udowodniono, iż dziewczyna zażyła kapsułki; kwestionowano też przyczynę zgonu oraz wskazywano, że sam oskarżony przekazywał w internecie, jakie są przeciwwskazania do brania DNP, zaś klienci Ż. doskonale wiedzieli, co zażywają, bo byli o tym poinformowani - przez niego lub we własnym zakresie.
Sąd wymierzył Maciejowi Ż. karę taką, jakiej żądał prokurator - 5 lat więzienia oraz grzywna. Sędzia Anna Nowakowska uznała, że oskarżony przyczynił się do śmierci 20-latki w tym sensie, że zmarła ona w wyniku zażycia kupionego w internecie środka. Sąd stanął na stanowisku, że przestępstwem jest sprzedaż specyfików do zażywania przez ludzi, nie mając do tego żadnych uprawnień.
Obrońca Macieja Ż. mec. Wiktor Niemiec powiedział, że razem z klientem rozważą, czy składać apelację od wyroku, który jest nieprawomocny. - Na pewno zwrócimy się o pisemne uzasadnienie orzeczenia i je przeanalizujemy. Myślę, że apelacja będzie - dodał.