Są wątpliwości w sprawie śmierci Polaka w Afganistanie
Cztery wątpliwości nasuwa akcja w Afganistanie, w której zginął Daniel
Ambroziński - mówił podczas konferencji prasowej szef MON Bogdan Klich. Minister nie wykluczył, że mogło dojść do zdrady.
Minister powiedział na konferencji prasowej, że chodzi o to czy: właściwie wykorzystano dane z analiz wywiadowczych i sprzętu rozpoznawczego? Czy odpowiednio funkcjonowało naprowadzanie lotnictwa wspierającego? Czy system wsparcia polskich sił szybkiego reagowania, które zdaniem ministra pojawiły się późno, był zorganizowany właściwie? Oraz dlaczego amerykańskie siły szybkiego reagowania również przybyły z opóźnieniem?
Zdrada wchodzi w grę
Pytany o spekulacje co do ewentualnej zdrady, minister odpowiedział: trudno wykluczyć, że są wśród afgańskich policjantów lub afgańskich żołnierzy tacy, którzy występują "w dwóch kapeluszach". - Taka możliwość jest zawsze brana pod uwagę i dlatego zasadą jest, przestrzeganą także podczas tej tragicznej akcji, że najpierw idą siły afgańskie" - dodał Klich.
Podczas konferencji prasowej minister obrony narodowej zaznaczył, że żołnierze, którzy dwa dni temu brali udział w akcji w Adżrestanie zachowali się w sposób znakomity.
Minister podkreślił, że polskie wojska zostaną w Afganistanie. - W Afganistanie byliśmy, jesteśmy i będziemy - stwierdził Klich. - Pozostaniemy w Afganistanie, bo taka jest polska racja stanu - od tego zależy przyszłość NATO - dodał. Minister podkreślił, że istotą współczesnych konfliktów asymetrycznych jest ochrona granic tysiące kilometrów od nich.
Pierwsze wsparcie lotnicze po 50 minutach
Na pytanie dziennikarzy, dlaczego pomoc nadeszła tak późno szef sztabu Wojska Polskiego gen. Franciszek Gągor odpowiedział, że nasze śmigłowce były w innym dystrykcie. Przed rozpoczęciem akcji musiały przylecieć do bazy, wymienić załogę i otrzymać nowe rozkazy. Pierwsze samoloty były na miejscu tragicznego ataku po 50 minutach.
Gen. Gągor wskazywał, że w ostatnim czasie ataki na polskich żołnierzy nasiliły się. Jako przykład z tego tygodnia podał wtorkowy atak na patrol niedaleko bazy Giro, w którym zniszczono koło jednego z Rosomaków oraz ostrzał bazy Warrior, który miał miejsce w środę po południu.
- Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w związku ze zbliżającymi się wyborami przeciwnicy robią wszystko, aby przeszkodzić społeczności międzynarodowej, a przede wszystkim władzom afgańskim w przeprowadzeniu tych wyborów - dodał generał.
Tymczasem jak poinformował minister Klich prokuratura wojskowa w poniedziałek wszczęła śledztwo z urzędu w sprawie śmierci polskiego żołnierza w Afganistanie. Czynności w tej sprawie będzie prowadziła na miejscu w Afganistanie Żandarmeria Wojskowa.
Minister dodał, że przedstawił premierowi Donaldowi Tuskowi pisemny raport w sprawie starcia w Afganistanie, w którym zginął polski oficer.