Musi dojść do rewolucji. Alarmistyczne oceny po powodzi
"Konieczna jest oparta na wiedzy zmiana sposobu myślenia o środowisku i przyrodzie, nie jako o przeszkodzie w rozwoju, lecz sprzymierzeńcu" - piszą po powodzi naukowcy z komitetu ds. kryzysu klimatycznego, który utworzono przy Polskiej Akademii Nauk.
Ekstremalnych zjawisk atmosferycznych przybywa na całym świecie. Nie inaczej jest w Polsce, w której susza występuje już co roku, liczba dni upalnych znacznie wzrosła, a opady nawalne są coraz częstsze i coraz intensywniejsze. To właśnie taki opad, który sprowadził znad Morza Śródziemnego niż genueński, doprowadził do ostatniej powodzi w Europie centralnej, w tym na południu Polski.
Naukowcy zajmujący się zmianą klimatu nie mają przy tym złudzenia: jeśli emisje gazów cieplarnianych wciąż będą akumulować się w atmosferze, będzie tylko gorzej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naukowcy z PAN przestrzegają
"Katastrofalna powódź, która dotknęła południe Polski we wrześniu 2024 roku, była skutkiem ekstremalnych opadów. Prawdopodobieństwo tego i podobnych mu zjawisk, w wyniku zmiany klimatu, i przy intensywności nasilającej się ze wzrostem temperatury, wzrosło dwukrotnie" – pisze w opublikowanym we wtorek (8 października) komunikacie Komitet Problemowy ds. Kryzysu Klimatycznego przy Prezydium PAN.
Zgromadzeni w nim naukowcy przestrzegają, by w odbudowie po powodzi nie skupiano się przesadnie na rozwiązaniach z przeszłości. Zamiast tego należy uwzględnić zmieniające się i narastające zagrożenia oraz wykorzystać potencjał natury – bo bez tego nie wykorzystamy szansy na zastosowanie rozwiązań, które "w najwyższym możliwym stopniu" złagodzą skutki przyszłych katastrof.
"Konieczna jest oparta na wiedzy zmiana sposobu myślenia o środowisku i przyrodzie, nie jako o przeszkodzie w rozwoju, lecz sprzymierzeńcu w skutecznym zapewnieniu odporności i bezpieczeństwa hydrologicznego oraz żywnościowego i zdrowotnego. Dlatego też wyzwania klimatyczne muszą być uwzględnione zarówno w pilnych działaniach z zakresu odbudowy popowodziowej, jak i przedsięwzięciach strategicznych" – napisano w komunikacie.
Jaka odbudowa po powodzi?
Na czym może polegać niewłaściwa adaptacja do rosnącego ryzyka w postaci coraz intensywniejszych opadów?
To m.in.: gospodarka przestrzenna nieuwzględniająca błękitno-zieloną infrastrukturę, czyli rozwiązania oparte na przyrodzie, pomijanie zarządzania wodą w zakresie całej zlewni, degradacja krajobrazu i infrastruktura techniczna niedostosowana do zmieniających się warunków. Zdaniem komitetu takie praktyki "pogłębiają i dalej będą pogłębiać ryzyko występowania wysokich strat powodziowych".
Co, zamiast tego?
Swoje zalecenia naukowcy podzielili na dwie kategorii: rozwiązania prawne i rozwiązania infrastrukturalne.
Od rolnictwa…
To pierwsze dotyczy m.in. uwzględnienia w planowaniu przestrzennym wykraczających poza granice administracyjne procesów fizycznych i przyrodniczych, wzmocnienie funkcji ochronnych lasów, wyraźniejsze uwzględnienie retencji wody w krajobrazie i wprowadzanie planów zarządzania ryzykiem powodzi i suszy.
Według komitetu priorytetem powinny być również zmiany w rolnictwie. A dokładniej wdrażanie takich metod, które pozwolą lepiej zadbać o glebę i krajobraz oraz wzmocnią potencjał gruntów rolnych w zakresie gromadzenia wody.
Naukowcy podkreślają też potrzebę zapewnienia ram prawnych i finansowych dla odbudowy zasobów przyrodniczych. Pisząc inaczej: chcą podjęcia rzeczywistych działań ustalonych w ramach Nature Restoration Law, które przed eurowyborami wyprowadziło na ulice część rolników, a które ostatecznie przyjęto w mocno rozwodnionym kształcie.
…po miasta
Jeśli chodzi o rozwiązania infrastrukturalne, zdaniem ekspertów zgromadzonych w komitecie kluczowa jest synergia. Czyli umiejętne połączenie rozwiązań technicznych i rozwiązań opartych na przyrodzie, znanych jako NbS (Nature-based Solutions).
Oznacza to, że odpowiednie zarządzanie lasami, odtwarzanie mokradeł, planowanie przestrzenne, dobre praktyki rolnicze i retencja wody w przyrodzie powinna współgrać z zabezpieczeniami hydrotechnicznymi. To o tyle ważne, że do tej pory w myśleniu decydentów wyraźnie dominuje to drugie.
Ale na tym nie koniec. Naukowcy w komunikacie postulują również m.in. o:
- systemowe wprowadzenie błękitno-zielonej infrastruktury w miastach i poza nimi,
- ograniczenie i/lub wycofywanie zabudowy z terenów zalewowych tak, aby unikać strat powodziowych,
- dostosowanie infrastruktury tak, aby jak najbardziej ograniczyć skutki potencjalnych zalań, zapewnić możliwość skutecznego zarządzania kryzysowego oraz niezbędnego minimum bezpieczeństwa w warunkach zdarzeń ekstremalnych.
Żeby to osiągnąć, zdaniem ekspertów, niezwykle ważne jest to, aby przy planowaniu nowej infrastruktury uwzględniać długoterminowe projekcje. I to te dotyczące nie tylko zmiany klimatu, lecz również rosnącego ryzyka strat na skutek awarii urządzeń hydrotechnicznych i infrastruktury podczas "katastrofalnych epizodów powodziowych".
Co zrobi rząd?
Zalecenia naukowców pojawiają się w okresie poprzedzającym decyzje w sprawie wydania miliardów złotych na odbudowę po powodzi.
"Mądrość i odpowiedzialność polityczna każą zawsze wykorzystywać takie kryzysy, klęski, żeby intensywnie naprawiać rzeczywistość wokół nas" - mówił premier Donald Tusk podczas wrześniowego sztabu kryzysowego we Wrocławiu.
Czy w ramach mądrości i odpowiedzialności politycznej posłucha tego, co mówi głos nauki?
Dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Ziemia na Rozdrożu"