Były protesty, jest porozumienie. Trzeba zmniejszyć ilość mięsa
Miesiące negocjacji zaowocowały kompromisem pomiędzy Komisją Europejską, przedstawicielami branży rolnej i organizacjami pozarządowymi. Najważniejszy wniosek: europejskie rolnictwo musi ulec znacznej przemianie, aby przetrwać, a ilość mięsa trzeba zmniejszyć - pisze Szymon Bujalski z "Ziemia na Rozdrożu".
27.11.2024 | aktual.: 27.11.2024 19:12
W ostatnich miesiącach traktory i transparenty rolników zniknęły z ulic. Zamieniono je na negocjacyjny stół, przy którym usiedli przedstawiciele zainteresowanych stron. I stało się coś, co wydawało się niemożliwe.
Ponad półroczne rozmowy zaowocowały powstaniem wspólnego raportu z rekomendacjami, które poparli wszyscy: od przedstawicieli branży rolnej, w tym mięsnej, po pozarządowe organizacje działające na rzecz konsumentów i środowiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Biznes jak zwykle" nie ma szans
Co prawda zlecony przez Brukselę raport nie jest wiążący, ale wiele wskazuje, że jego zalecenie mogą wyznaczyć drogą do zmian w europejskim rolnictwie. A być może i do jego kompletnego przemodelowania.
"Biznes prowadzony jak zwykle, czy to ekonomiczny, społeczny, czy środowiskowy, nie jest opcją" - głosi raport podsumowujący tzw. Strategiczny Dialog na temat Przyszłości Rolnictwa UE.
Jego autorzy podkreślają, że "potrzebne są odważne i szybkie działania na wszystkich szczeblach", które pomogą uporać się z "licznymi kryzysami" dotykającymi rolników. To m.in. rosnące konsekwencje ekstremalnych zjawisk pogodowych, inflacja i tania globalna konkurencja.
System dopłat do wymiany
Najważniejsza rekomendowana zmiana dotyczy gruntowej przebudowy Wspólnej Polityki Rolnej. Wydatki z tym związane pochłaniają najwięcej, bo aż jedną trzecią unijnego budżetu - w obecnej "siedmiolatce" wyniosę one prawie 390 mld euro.
Do tej pory dopłaty do rolników uzależnione były od wielkości gospodarstw. I wciąż tak jest. Faworyzuje to największe podmioty, które stawiają na szkodliwe dla klimatu, środowiska i zdrowia monokultury. Z kolei najbardziej poszkodowani są drobni rolnicy, którzy w starciu z wielkimi firmami z branży rolnej po prostu nie mają szans. W rezultacie małych gospodarstw od lat ubywa, a siła tych największych staje się coraz bardziej wyniszczająca.
W ramach negocjacji zaproponowano, by dopłaty nie trafiały do największych gospodarstw, które bardzo dobrze radzą sobie na rynku, tylko mniejszych gospodarstw o średnich i niższych dochodach, które najbardziej ich potrzebują.
Zobacz także
Mniej mięsa, więcej warzyw
"Z drugiej strony program oparty na dochodach nie powinien zależeć od tego, czy rolnicy przestrzegają dodatkowych przepisów dotyczących ochrony środowiska - a więc tych, które wykraczają poza obowiązujące prawo UE" - odnotowuje "Politico".
Zamiast tego oddzielny zestaw płatności powinien zostać rozdzielony pomiędzy rolników stosujących zrównoważone praktyki. Dotacji tych udzielałyby organy zarówno ds. rolnictwa, jak i środowiska. Co roku pula przeznaczanych na to pieniędzy powinna zaś "znacząco rosnąć".
Strony zgodziły się przy tym, że kluczowe jest wspieranie ograniczania spożycia białek pochodzenia zwierzęcego na rzecz alternatyw roślinnych. Konsumenci mają być zachęcani do ograniczania ilości zjadanego mięsa i nabiału m.in. za pomocą "zachęt podatkowych" i odpowiedniego etykietowania. "Zrównoważony wybór musi stać się wyborem domyślnym" - napisano w raporcie.
Z kolei sami rolnicy powinni liczyć na pomoc w ograniczaniu hodowli zwierząt. W jaki sposób?
Rolnik poszuka transformacji?
Raport proponuje wprowadzenie mechanizmów dobrowolnego wykupu gruntów dla gospodarstw, w których koncentracja zwierząt hodowlanych jest znacząca i mocno szkodliwa dla środowiska. Inną propozycją jest przekwalifikowanie gospodarstw tak, by przeszły na alternatywne, bardziej zrównoważone systemy produkcji.
"Powinien również istnieć pakiet pożyczek do trzech mld euro z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który priorytetowo traktuje młodych rolników" - dodaje "Financial Times".
Wszystkie tego typu zmiany w rolnictwie powinny być wspierane przez Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, o którym do tej pory mówiono głównie w kontekście transformacji energetycznej.
Warto dodać, że w raporcie poparto również prawo, które miesiące temu… wyprowadziło rolników na ulice. Chodzi o tzw. Nature Restoration Law, czyli rozporządzenie o odbudowie zasobów przyrodniczych. Podkreślono przy tym potrzebę utworzenia solidnego mechanizmu finansowego wsparcia w tym zakresie, który miałby funkcjonować poza budżetem rolnym.
Trochę tak, a trochę nie
Produkcja i dystrybucja żywności odpowiada za 21-37 proc. emisji gazów cieplarnianych. Choć mierzone kryteria się różnią (stąd różne procenty), wniosek zawsze jest ten sam: ponad połowa emisji pochodzi z hodowli zwierząt gospodarskich, które jednocześnie dostarczają o wiele mniej kalorii i białka niż produkty roślinne.
W przypadku UE rolnictwo odpowiada za ponad 10 proc. całkowitych emisji. Mimo to pozostaje ono jednym z ostatnich sektorów w UE, w którym nie wyznaczono nadrzędnego celu ich redukcji. Oznacza to, że unijny cel ograniczenia emisji o 55 proc. do 2030 r. nie obejmuje branży rolnej. Różne grupy interesów stojące za raportem zgadzają się, że należy to zmienić.
Jak zauważa "The Guardian", proponowane działania w tym zakresie nie są jednak przesadnie ambitne. Co prawda rolnicy mają być zachęcani do zmiany praktyk, ale nie muszą być do tego zobowiązani. Zalecenia w raporcie dotyczące redukcji emisji gazów cieplarnianych w rolnictwie koncentrują się zaś głównie na rozwiązaniach technologicznych, takich jak nowe pasze i lepsze zarządzanie obornikiem.
Wyrwani z konfrontacji
Zdaniem osób uczestniczących w "okrągłym stole" dla rolnictwa w pewien sposób sukcesem jest już samo stworzenie raportu, który popierają wszyscy.
- Odchodzimy od metodologii definiowania celów tak wysoko, jak to możliwe, na rzecz faktycznego podejmowania kroków w kierunku transformacji w sposób zbiorowy i strategiczny" - komentuje Peter Meedendorf, prezes Europejskiej Rady Młodych Rolników.
Ariel Brunner, dyrektor organizacji środowiskowej Birdlife Europe, docenia zaś fakt, że potrzebę zmian w sektorze poparło lobby rolnicze. - To zwycięstwo dla naszych rolników, naszego środowiska i naszej przyszłości, jeśli politycy wykażą się odwagą i uczciwością, aby działać - twierdzi Brunner.
- To, że tak szeroka i mało prawdopodobna koalicja rekomenduje te radykalne zmiany, pokazuje, jak zepsuta jest polityka rolna UE - dodaje Marco Contiero, który kieruje polityką rolną w Greenpeace EU.
Contiero zauważa, że negocjacje na początku były "bardzo spolaryzowane", ale ostatecznie doprowadziły do konstruktywnego zaangażowania niemal wszystkich stron. - Jeśli wyrwiemy się ze zwykłego stanu konfrontacji i bezpodstawnych oświadczeń, zobaczymy, że możemy się zgodzić w wielu kwestiach - mówi.
Ten sam cel
Raport jest efektem siedmiu miesięcy intensywnych negocjacji pomiędzy 29 organizacjami zaangażowanymi w sektor rolno-spożywczy, często mającymi przeciwstawne poglądy na jego temat.
Ursula Von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, zapowiedziała już, że niektóre zalecenia z raportu zostaną uwzględnione w "Wizji dla Rolnictwa i Żywności". To pakiet zmian w sektorze, który ma przedstawić w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania.
- Mamy ten sam cel. Tylko jeśli rolnicy będą mogli żyć z ziemi, zainwestują w bardziej zrównoważone praktyki. I tylko jeśli wspólnie osiągniemy nasze cele klimatyczne i środowiskowe, rolnicy będą mogli nadal zarabiać na życie - powiedziała Von der Leyen po odebraniu raportu.
Czy jej słowa faktycznie przełożą się na wyraźną zmianę dotychczasowego modelu rolnictwo w UE, przekonamy się w najbliższych miesiącach.
Szymon Bujalski, "Ziemia na Rozdrożu"