Trwa ładowanie...

Transport żywności szkodzi klimatowi trzy razy bardziej niż samoloty

Produkcja mięsa rujnuje klimat. Niedoszacowanym problemem okazuje się jednak ogólny transport żywności, który może odpowiadać nawet za siedem razy więcej emisji gazów cieplarnianych niż przypuszczano. A w tym przypadku największy problem stanowią już nie mięso czy nabiał, lecz owoce i warzywa.

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
Drogowy transport żywności  / Photographer: Chris Ratcliffe/Bloomberg via Getty ImageDrogowy transport żywności / Photographer: Chris Ratcliffe/Bloomberg via Getty ImageŹródło: GETTY, fot: Bloomberg
d28t7tf
d28t7tf

Emisje gazów cieplarnianych związane z transportem żywności odpowiadają za niemal połowę emisji z całego transportu drogowego na świecie. W efekcie są źródłem ok. 6 proc. globalnych emisji z wszystkich sektorów. To ponad trzy razy więcej niż lotnictwo i prawie cztery razy tyle, co transport morski.

To tylko jedne z wielu wniosków, które przyniosło badanie przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Sydney. Wyniki opublikowano w prestiżowym czasopiśmie Nature Food. Zapoznanie się z nimi sprawia, że wpływ rolnictwa na napędzanie kryzysu klimatycznego należy ocenić inaczej.

Owszem, produkcja mięsa (zwłaszcza czerwonego) i nabiału wciąż pozostaje głównym źródłem emisji gazów cieplarnianych w tym sektorze – tu nic się nie zmienia. Wychodzi jednak na to, że o wiele większe znaczenie, niż do tej pory sądzono, ma to, jak żywność z całego świata jest przewożona.

Transport ma znaczenie

Naukowcy z Sydney obliczyli, że globalnie system żywieniowy odpowiada za ok. 30 proc. emisji gazów cieplarnianych. Co się na to składa? W największym stopniu produkcja jedzenia (45 proc.), a następnie związane z nią wylesianie i zmiany w użytkowaniu gruntów (36 proc.). Na trzecim miejscu - z 19 proc. - jest właśnie transport. Choć inne elementy żywieniowej układanki mają więc większy wpływ na klimat, to jednak według badaczy z Australii emisje z transportu są od 3,5 do nawet 7,5 razy większe niż wskazywały dotychczasowe analizy.

d28t7tf

Badanie jest o tyle istotne, że - jak zwraca uwagę Carbon Brief (analityczny serwis poświęcony klimatowi) - to pierwsze opracowanie, w którym przyjrzano się całemu łańcuchowi dostaw. Pisząc inaczej: nikt wcześniej nie uwzględnił tak dokładnie tego, jak na emisje w systemie żywnościowym wpływają: waga produktów, produkcja maszyn, stosowanie pestycydów, źródło energii użytej przy produkcji itd.

Przykład? "Aby produkować czerwone mięso do spożycia w Chinach, chemikalia z Kanady są wysyłane transportem drogowym do USA, by pomóc w uprawie owoców i warzyw, a statkiem do Brazylii, by pomóc w uprawie soi. Następnie produktami tymi karmi się zwierzęta hodowlane w Chinach. Tymczasem do produkcji mięsa wykorzystywane są węgiel sprowadzany z Australii i Indonezji oraz maszyny z Niemiec" - opisuje Carbon Brief.

W tak dogłębnej analizie uwzględniono 73 regiony z całego świata i 37 kategorii produktów (25 z sektora żywności i 12 innych, m.in. węgiel, tytoń i elektronika), a także 30 milionów istniejących połączeń handlowych.

Emisje z transportu warzyw i owoców największe

Co ciekawe, za zdecydowanie największą część emisji związanych z transportem - 36 proc. - odpowiadają warzywa i owoce. Na drugim miejscu są zboże i mąka (20 proc.), a na trzecim jest nabiał (12 proc.). Produkcja mięsa, która ogólnie odpowiada za prawie 40 proc. wszystkich emisji w rolnictwie, w przypadku tzw. kilometrów żywieniowych ma zaledwie 4 proc. "udziału". Skąd tak duże różnice?

d28t7tf

- Ponieważ warzywa i owoce wymagają transportu w kontrolowanej temperaturze, ich emisje z kilometrów żywnościowych są wyższe - odpowiada dr Mengyu Li, główna autorka badania. Konieczność przechowywania takiej żywności w odpowiednio chłodnych warunkach i jej stosunkowo duża waga sprawiają, że przewożenie warzyw i owoców odpowiada za prawie dwa razy więcej emisji niż ich uprawa.

- Innym z przykładów jest nawyk konsumentów w zamożnych krajach domagających się przez cały rok niesezonowych produktów spożywczych, które muszą być transportowane z innych miejsc - dodaje prof. David Raubenheimer, ekolog żywieniowy i współautor publikacji w Nature Food.

Najlepiej roślinnie, lokalnie i sezonowo

Naukowcy z Uniwersytetu z Sydney przypominają, że w 2007 r. oksfordzkim słowem roku zostało "locavore", co na polski można przetłumaczyć na "lokalnożerca". W związku z wynikami swoich badań namawiają teraz, by do tego trendu wrócić. Dotyczy to zwłaszcza bogatych krajów, które choć są zamieszkiwane przez zaledwie 12,5 proc. światowej populacji, to odpowiadają za aż 46 proc. emisji z transportu żywności (najbiedniejsza połowa ludzi odpowiada za zaledwie 20 proc. emisji). - Spożywanie lokalnych, sezonowych alternatyw, tak jak przez większość historii naszego gatunku, pomoże zapewnić zdrową planetę dla przyszłych pokoleń - przekonuje prof. Raubenheimer.

d28t7tf

Co nie jest tak oczywiste, zdaniem badaczy większym problemem jest transport żywności wewnątrz poszczególnych państw. Wynika to z faktu, że większość transportu międzynarodowego odbywa się na statkach, które w porównaniu do ciężarówek jeżdżących drogami w mniejszym stopniu szkodzą klimatowi. Dlatego choć "przebieg" żywności na trasach międzynarodowych odpowiada za ponad 70 proc. przebytych kilometrów, to jednak emisje z tym związane stanowią mniejszość (43 proc.). I dlatego też zakończenie wszystkich międzynarodowych sieci połączeń obniżyłoby emisje z transportu żywności o zaledwie 9 proc.

Według naukowców z Sydney wśród ważnych problemów do rozwiązania znajduje się więc na przykład konieczność elektryfikacji krajowego transportu, dzięki czemu tiry na silniki spalinowe zastąpiłyby ciężarówki elektryczne. Istotne są też m.in. prowadzenie produkcji w wymagający mniej energii sposób i rozwój rolnictwa podmiejskiego. 

Choć na znaczeniu zyskuje więc to, skąd pochodzi nasza żywność, wciąż ważniejsze jest to, co jemy. A najlepiej połączyć jedno i drugie. - Dla konsumentów, oprócz przejścia na dietę roślinną, idealne jest spożywanie lokalnych, sezonowych alternatyw, zwłaszcza w krajach zamożnych - podsumowuje dr Li.

d28t7tf

Autor: Szymon Bujalski

Zobacz też: Zepsute mięso w lodówce. Tych kilku oznak lepiej nie lekceważyć

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d28t7tf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28t7tf
Więcej tematów