Alarmujące doniesienia. Polska może stracić miliardy

"Łączne straty, jakie poniesie Polska w wyniku braku ustawy wiatrakowej, to 63 mld złotych do 2030 roku. Droższy prąd, uzależnienie od węgla z importu, niższe PKB i puste kasy lokalnych samorządów – to realne konsekwencje przedłużającego się procesu legislacyjnego ustawy wiatrakowej" - przestrzega Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.

Farma wiatrowa w pobliżu miejscowości Gościęcino
Farma wiatrowa w pobliżu miejscowości Gościęcino
Źródło zdjęć: © Getty Images | SOPA Images

Obecny rząd w kampanii wyborczej zobowiązał się do przyspieszenia transformacji energetycznej w Polsce. Jednym z najważniejszych działań, które w tej sprawie miały zapaść, było zaś "uwolnienie" energii z wiatru wstrzymanej przez rząd Zjednoczonej Prawicy.

Choć obecny rząd jest u sterów już od ponad roku, prawo wciąż nie zostało zmienione. Za każdym razem, gdy media obiega informacja, że nowelizacja jest już na ukończeniu, zapowiadane terminy przesłania projektu ustawy do Sejmu znów nie są dotrzymywane.

Proceduralny zator mocno niepokoi branżę, która coraz ostrzej atakuje rząd za niedotrzymywanie przedwyborczych obietnic.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz też: Trudne pytania do posłów PiS. Poszło o Zielony Ład UE

Bez wiatraków, bez miliardów?

"Łączne straty, jakie poniesie Polska w wyniku braku ustawy wiatrakowej, to 63 mld złotych do 2030 roku. Droższy prąd, uzależnienie od węgla z importu, niższe PKB i puste kasy lokalnych samorządów – to realne konsekwencje przedłużającego się procesu legislacyjnego ustawy wiatrakowej" – przestrzega Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.

Organizacja dodaje, że każdy gigawat zainstalowanej energii z lądowych farm wiatrowych mógłby obniżyć cenę energii o ponad 9 zł za megawatogodzinę (MWh).

- Procedowanie ustawy wiatrowej to priorytet rządu zapowiedziany w ramach tzw. 100 konkretów na 100 dni rządów - przypomina Janusz Gajowiecki, prezes PSEW. - Pilne przyspieszenie inwestycji w odnawialne źródła energii, w tym lądowe farmy wiatrowe, jest kluczowe dla ograniczenia kosztów energii, zapewnienia stabilności gospodarczej i wspierania rozwoju lokalnych społeczności. Każde opóźnienie w tej kwestii to dodatkowe obciążenie finansowe dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw - dodaje.

Miliardy już teraz

Projekt ustawy wiatrakowej przeszedł konsultacje międzyresortowe i czeka na przesłanie do Rady Ministrów. Nowe przepisy mają znieść tzw. zasadę 10H i zmniejszyć minimalną odległość turbin od zabudowań z 700 do 500 m. Według wyliczeń PSEW uwolni to potencjał wiatru na poziomie ok. 41 GW do 2040 roku. Oznacza to czterokrotne zwiększenie obecnie zainstalowanej mocy.

Szczegółowa analiza branży wykazuje, że brak nowych mocy z wiatru już w tym roku przyniesie 4,43 mld zł straty. Do końca dekady wzrosną one do 16,5 mld zł rocznie. Na kwotę tę w największym stopniu składają się dwie pozycje. To nadwyżkowe koszty energii elektrycznej wynikające z większego uzależnienia od węgla (6,6 mld zł) i koszty dodatkowego importowanego węgla (6,8 mld zł). "Już w tym roku Polska wyda na importowany węgiel ponad 1,1 mld zł. Bez odblokowania lądowej energetyki wiatrowej, z każdym rokiem kwota ta będzie rosnąć"- zauważa PSEW.

Kolejne 2 mld zł straty w 2030 r. to utrata PKB związana z brakiem inwestycji. Według branży wiatrowej sprawi to, że wzrost PKB Polski będzie na koniec dekady o 0,2 proc. niższy. Do tego dochodzą inne straty, w tym m.in. utracone przez gminy dochody z podatku od nieruchomości (400 mln) i utracone przez rolników dochody z wydzierżawiania inwestorom gruntów pod farmy wiatrowe (440 mln zł).

- Nie mamy czasu ani pieniędzy na marnowanie tego potencjału. Każdy kolejny rok blokowania energetyki wiatrowej to strata: gospodarcza, środowiskowa i społeczna. Lądowa energetyka wiatrowa to nowoczesne, wydajne i długoterminowe koło zamachowe całej gospodarki. Już najwyższy czas na przyspieszenie polskiej transformacji zgodnie z przedwyborczymi zapowiedziami - komentuje Gajowiecki.

Wiatraki dla przemysłu?

Według ekspertów rozwój energetyki wiatrowej pozwoli nie tylko realnie obniżyć rachunki obywateli. To również niezbędny element rozwoju gospodarczego Polski i wspierania przemysłu w gospodarczej rywalizacji z USA i Chinami.

- Jedną z najważniejszych kwestii dotyczących energetyki są obecnie ceny energii. Polski i europejski przemysł muszą w tej dziedzinie konkurować ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami, gdzie przemysł ma dostęp do tanich paliw kopalnych i energii ze źródeł odnawialnych. Poprawa warunków rozwoju źródeł odnawialnych to niezbędny element dla obniżania cen energii w Polsce oraz zachowania konkurencyjności przemysłu — uważa dr Joanna Pandera, prezeska think tanku Forum Energii.

- To właśnie wiatr ma potencjał zostać kluczowym narzędziem do walki z kryzysem i wysokimi cenami energii elektrycznej w Polsce. Polska ma bowiem bardzo korzystne warunki wietrzne, a budowa farm wiatrowych jest tania i bardzo szybka w porównaniu z alternatywami — dodaje Michał Hetmański, prezes zarządu Fundacji Instrat, która również przygląda się transformacji energetycznej w Polsce.

Wiatraki po wyborach?

O tym, że liberalizacja ustawy wiatrakowej znów znalazła się na zakręcie, pisze m.in. rp.pl. Z informacji portalu wynika, że sprawie przyglądać się ma sam premier Donald Tusk, który ma sprawdzić, czy projekt ten nie sprzyja za bardzo branży wiatrowej. Z kolei branżowy portal Green-news.pl wskazuje, że sytuacja z wiatrakami szybko się nie zmieni. Przyczyna? Polityka i kalendarz.

Z powodu wyborów prezydenckich wiele projektów, które mogłyby budzić społeczny opór albo zostać wykorzystane politycznie, mają być po prostu schowane do szafy na "po wyborach". Warto mieć przy tym na uwadze, że tak samo mówiono na przełomie 2023 i 2024 r., gdy z próby zmiany prawa wycofano się z powodu wyborów do Parlamentu Europejskiego.

"Taka sytuacja jest szczególnie dogodna dla premiera Donalda Tuska, będącego jednocześnie liderem Platformy i Koalicji Obywatelskiej. Nie ma projektu, który mógłby zaszkodzić kandydatowi KO Rafałowi Trzaskowskiemu. Z kolei winę za brak liberalizacji poniesie niecały rząd czy on, a zajmujący się nią koalicjanci. Ministerka Hennig-Kloska jest przecież z Polski 2050 Szymona Hołowni, a wiceminister Motyka wywodzi się z Polskiego Stronnictwa Ludowego" – zauważa Green-news.pl.

Dla Wirtualnej Polski Szymon Bujalski, "Dziennikarz dla Klimatu"

Źródło artykułu:Dziennikarz dla Klimatu
prądwiatrakiustawa wiatrakowa

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (546)