Rzym w prawosławnej burzy
Rosyjska agencja RIA-Nowosti poinformowała, że patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksy II oskarżył Kościół rzymskokatolicki o skrajnie nieprzyjazną politykę wobec Cerkwi na terenie b. ZSRR. Hierarcha powtórzył znany już zarzut, iż duchowieństwo rzymskokatolickie nakłania prawosławnych do konwersji.
05.12.2006 17:39
Patriarcha zagroził, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to kontakty z Watykanem zostaną ograniczone do minimum. Watykański sekretarz stanu, kardynał Tarcisio Bertone, stanowczo odrzucił oskarżenia zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Komentarz
Jeszcze niedawno świat obiegły ekumeniczne zdjęcia ze spotkania patriarchy Konstantynopola Bartolomeusza I z papieżem Benedyktem XVI. Wprawdzie żaden przełom nie nastąpił, to jednak ekumeniczna atmosfera Boskiej Liturgii w katedrze św. Jerzego oraz z mszy św. z katedry Ducha Świętego podkreślana była zarówno przez ludzi Kościoła, jak i światowe media. Wydawało się, że teraz może być tylko lepiej - szczególnie, że od czasu pontyfikatu Benedykta XVI przedstawiciele Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej podkreślają, iż nowy papież, w przeciwieństwie do poprzedniego, lepiej rozumie prawosławie i jego obawy.
Ostre słowa Aleksego II jeszcze raz pokazują, że faktycznym decydentem w światowym prawosławiu jest Moskwa. Autokefalia poszczególnych Kościołów nie ma większego znaczenia. Liczby rządzą światem i nie bez znaczenia jest również polityczna pozycja patriarchatu moskwieskiego.
Warto się zatem zastanowić, czy wypowiedź Aleksego jest rzeczywistym poglądem rosyjskiej Cerkwi na stan relacji rzymskokatolicko-prawosławnych, czy kolejnym ostrzeżeniem skierowanym do Rzymu, że właściwym partnerem do rozmów nie jest bezsilny Bartolomeusz I, ale wszechwładny Aleksy II.
Jeśli tak rzeczywiście jest, to reakcję Moskwy należy również odczytywać jako kolejny atak na Konstantynopol. Czyżby dialog ekumeniczny po raz kolejny padł ofiarą wewnątrzkościelnych rozgrywek?
Nie należy mieć złudzeń, że w dialogu prawosławno-rzymskokatolickim teologia nie stanowi już głównego problemu – wystarczy poczuć ducha papieskiej pielgrzymki do Turcji, aby się o tym dobitnie przekonać. Coraz większą rolę odgrywa polityka, tym bardziej, że Cerkiew stała się ważnym instrumentem w budowaniu wielkorosyjskiej idei, w której Kościół prawosławny odgrywa fundamentalną rolę w kształtowaniu mocarstwowej świadomości i dyscyplinowaniu społeczeństwa.
Deklarowane sojusze antyliberalne, na podstawie których Rzym i Moskwa chcą budować ekumeniczną przyszłość, nie wróżą niczego dobrego. Zanim jednak taki front rzeczywiście powstanie Rzym będzie musiał odczekać prawosławną burzę.
Pytanie tylko, kiedy i czy w ogóle ona ucichnie. Nadal kwestią otwartą jest wspólne spotkanie Benedykta XVI i Aleksego II, jak również i to, czy papież ma ekumeniczny wariant krucjaty uśmiechu i gestów, jaką zaserwował Turkom.