Rzeszów. "GW" ujawnia, co działo się w murach internatu sióstr prezentek
Wieczorne czuwania zamiast nauki przed 3 sprawdzianami, intymne i często bardzo osobiste pytania do młodych uczennic. "Gazeta Wyborcza" publikuje relację byłych absolwentek rzeszowskiego internatu sióstr prezentek.
20.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 12:37
Gazeta dotarła do autorki internetowego bloga, która kilka lat temu opuściła mury internatu sióstr prezentek w Rzeszowie. Z jej obrazu - oraz koleżanek i innych byłych uczennic - wyjawia się obraz koszmaru, jaki codziennie musiały znosić. Głównym powodem ich problemów była dawna przełożona - siostra Maria.
"Była jak zakonnica z horroru: przemykała po korytarzach i podsłuchiwała pod drzwiami. Wiecznie przemiła i z tym samym podejrzanym uśmieszkiem (...)" - stwierdza na łamach "GW" jedna z uczennic. "Potrafiła wspaniale manipulować innymi, odnosząc się do ich życiowych wartości, ich największych lęków" - dodaje kolejna.
Rzeszów. Podopieczne z internatu: utrudniona nauka, jedna wspólna sala
Siostra zakonna miała w ciągu ostatnich lat zadawać bardzo niewygodne pytania mieszkankom internatu - poczynając od rodzinnych (ile zarabiają rodzice, jaki mają majątek), po te bardzo intymne - na przykład "czy koordynator stypendialny kupuje dziewczynom podpaski". - Rozmowy były bardzo krępujące i powodowały, że człowiek po nich czuł się upokorzony i zrównany z ziemią - mówi anonimowo jedna z byłych podopiecznych.
W internacie mają panować także bardzo surowe rygory. Za kilkanaście sekund spóźnienia na posiłek ma grozić dodatkowy dyżur (na przykład czyszczenie toalet). Po godzinie 16 jest zakaz opuszczania kościelnego terenu, choć możliwe jest wydanie pisemnego pozwolenia przez rodziców. Jednak z relacji byłych uczennic wynika, że zakonnica miała ambiwalentny stosunek do ich respektowania.
Zobacz także
Podobny stosunek był także do nauki. Podopieczne miały być przymuszane do popołudniowych czuwań modlitewnych, choć informowały, że na następny dzień w szkole mają ważne sprawdziany. Sama nauka możliwa była w specjalnym pokoju (tylko do 19:30) pod nadzorem jednej z zakonnic. Aby wnieść laptopa lub nawet podręczniki potrzebna była zgoda.
Dziewczyny, które "nie wyrabiały się" w regulaminowym czasie, próbowały zarywać noc przed sprawdzianami. Podczas takiej jednej sytuacji nakryła je siostra zakonna. "Odpięła z mojego laptopa modem. Potem przez pół godziny mówiła, że od przyszłego miesiąca mamy wyprowadzić się z internatu, sugerując przy tym, jak złe jesteśmy, że chcemy się w nocy uczyć i że ta sytuacja wpłynie na naszą ocenę z zachowania" - przyznawała była podopieczna.
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że prowadzona placówka w Rzeszowie plasuje się na wysokim miejscu w rankingu edukacyjnym, cechuje się dobrą zdawalnością matur. "Siostra Maria nie pracuje w internacie i szkole (...) Obecnie, czyli od września 2020 r., za internat odpowiada nowa siostra kierowniczka" - przekazuje dyrekcja rzeszowskiej placówki. Nowa przełożona nie komentuje dokonań poprzedniczki.