Rzecznik Praw Obywatelskich: mam wątpliwości czy zatrzymanie Barbary Blidy było legalne
Zatrzymanie Barbary Blidy nie było konieczne, a późniejsze umorzenie śledztwa, w którym badano okoliczności tego zatrzymania - przedwczesne - uważa rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz, która zwróciła się w tej sprawie do Prokuratora Generalnego.
"Analiza akt dała mi podstawę do powzięcia wątpliwości, czy w śledztwie przeprowadzone zostały wszelkie czynności zmierzające do wyjaśnienia całokształtu okoliczności faktycznych oraz czy stanowisko prokuratora zawarte w postanowieniu z dnia 8 lutego 2010 r. było słuszne, co do wszystkich czynów objętych postępowaniem - zatem, czy w konsekwencji nie doszło do naruszenia praw i wolności obywatelskich osób pokrzywdzonych" - napisała RPO w liście do Seremeta.
Po dokonanej na wniosek pełnomocniczki rodziny Blidów analizie akt śledztwa prowadzonego ws. okoliczności samobójstwa Blidy przez łódzką prokuraturę apelacyjną rzecznik zwróciła się do prokuratora generalnego o ponowne przebadanie tych akt pod kątem możliwości wznowienia postępowania. W ocenie Lipowicz śledztwo ma braki. Jak podkreśliła, nie przesądza o niczyjej odpowiedzialności, a jedynie wskazuje, co wymaga jeszcze wyjaśnienia.
- Łódzka prokuratura - na prośbę prokuratora generalnego - zapozna się z argumentami pani rzecznik i po analizie całokształtu sprawy udzieli jej odpowiedzi - powiedział rzecznik prasowy PG Mateusz Martyniuk.
Barbara Blida popełniła samobójstwo o świcie 25 kwietnia 2007 r., gdy ekipa ABW przyszła do jej domu w Siemianowicach, aby ją zatrzymać w związku ze śledztwem związanym z korupcyjnym handlem węglem na Śląsku. Okoliczności jej śmierci zbadała łódzka prokuratura, umarzając śledztwo bez stwierdzenia odpowiedzialności osób zatrzymujących Blidę. Sprawę wyjaśniała też sejmowa komisja śledcza, która uznała, że b. premier Jarosław Kaczyński oraz b. minister sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro powinni odpowiedzieć za tę sprawę przed Trybunałem Stanu.
Jak podkreślił we wtorek Martyniuk, sprawa śmierci Blidy nie była wyjaśniana na Śląsku, lecz przez Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi, a umorzenie śledztwa badał jeszcze sąd, który stwierdził, że było ono zasadne. "Niezawisły sąd uznał, że argumentacja prokuratury jest trafna, a samo śledztwo uznał za wnikliwe" - podkreślił rzecznik prokuratury.
W piśmie do Seremeta RPO podkreśla, że prawo do wolności jest jednym z najsilniej chronionych praw i wolności obywatelskich. Jak ocenia, zatrzymanie Blidy przez ABW nie spełniło kryterium proporcjonalności wynikającego z konstytucyjnej zasady, w myśl której ingerencja w sferę praw i wolności obywatelskich jest dopuszczalna tylko wtedy, gdy jest to konieczne w demokratycznym państwie prawa.
Irena Lipowicz podkreśliła, że w chwili popełnienia samobójstwa Blida była już formalnie zatrzymana przez ABW, a zatem państwo miało wobec niej - jako osoby zatrzymanej - szczególne obowiązki związane z zapewnieniem prawa do życia i obowiązków tych nie dotrzymało. RPO przypomina w piśmie do Seremeta, że zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu odpowiedzialność funkcjonariuszy państwa w takich wypadkach zwykle jest "szczególnie surowa".
"Zgromadzony w toku śledztwa materiał dowodowy nie dawał w pełnym zakresie podstawy do umorzenia postępowania, zwłaszcza zaś umorzenia ze względu na brak znamion przestępstwa" - uważa rzecznik praw obywatelskich.
Jej zdaniem lektura materiałów śledztwa pozwala na stwierdzenie, w kontekście całości poczynionych ustaleń dowodowych, że niektóre działania podejmowane przez funkcjonariuszy publicznych sprawujących najwyższe funkcje w państwie "miały charakter pozaprocesowy". W tym kontekście Lipowicz wymienia narady w kancelarii premiera z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry oraz szefów policji i służb specjalnych. Narady te - uważa RPO - służyły wywieraniu wpływu na bieg śledztwa. "Dlatego też umorzenie śledztwa w tym zakresie wobec braku znamion przestępstwa wydaje się co najmniej przedwczesne" - uznała rzecznik.
Lipowicz przypomniała, że już po umorzeniu sprawy przez łódzką prokuraturę sejmowa komisja śledcza przesłuchiwała b. szefa ABW Bogdana Święczkowskiego, b. wiceprokuratora generalnego Jerzego Engelkinga, b. prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, b. premiera Jarosława Kaczyńskiego, b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, i "śląską Alexis" Barbarę Kmiecik. Prokurator umarzając śledztwo, nie mógł więc analizować zeznań tych osób przed komisją - przypomniała Lipowicz.
W jej ocenie łódzka prokuratura nie zbadała, czy działanie prokuratury w Katowicach, na polecenie której zatrzymano Blidę, było bezstronne. W tamtym czasie - wskazuje RPO - szefem i wiceszefem ABW były osoby, które uprzednio pełniły funkcje prokuratorskie w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach - chodzi o Święczkowskiego i Grzegorza Ocieczka. "W związku z tym relacje zachodzące pomiędzy prokuratorami prowadzącymi postępowanie w sprawie Blidy a kierownictwem ABW były tego typu, że mogły co najmniej uprawdopodabniać zarzut braku bezstronności i niezależności w toku prowadzonego postępowania" - podkreśla Lipowicz.
RPO kwestionuje też ustalenie łódzkiego prokuratora, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w swym wystąpieniu przed Sejmem 25 kwietnia 2007 r. nie naruszył dobrego imienia Blidy. Wypowiedzi Ziobry - uważa RPO - były "kategoryczne i w sposób niebudzący wątpliwości przesądzały jej winę w zakresie zarzucanego jej czynu pomimo wczesnej fazy postępowania". Działo się to w dniu próby jej zatrzymania, daleko przed ukończeniem śledztwa - podkreśliła.