PolskaRzecznik Praw Obywatelskich komentuje milczenie Gowina ws. rasistowskich ataków. "Minister ewidentnie nie chce dostrzec problemu"

Rzecznik Praw Obywatelskich komentuje milczenie Gowina ws. rasistowskich ataków. "Minister ewidentnie nie chce dostrzec problemu"

- Ministerstwo powinno dostrzec problem społeczny i zareagować na niego. Pan Gowin ewidentnie problemu przemocy z nienawiści na polskich uczelniach dostrzec nie chce. Gdyby było inaczej, spotkałby się z pobitym doktorantem Uniwersytetu Warszawskiego czy pojechałby do Bydgoszczy, by porozmawiać ze studentami Erasmusa. W tej sprawie zrobiliśmy już chyba wszystko, co mogliśmy. Teraz możemy tylko mieć nadzieję, że nie dojdzie do kolejnych tragedii - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Rzecznik Praw Obywatelskich komentuje milczenie Gowina ws. rasistowskich ataków. "Minister ewidentnie nie chce dostrzec problemu"
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara

07.12.2016 | aktual.: 07.12.2016 12:09

WP: Monika Rozpędek: - Według danych Prokuratury Krajowej, liczba przestępstw z nienawiści, które motywowane są rasizmem i ksenofobią, wciąż rośnie. W 2013 roku odnotowano ich 835, natomiast w 2015 roku aż 1548. Wiceminister nauki w rozmowie z WP stwierdził, że "nie ma powodów do nadzwyczajnego niepokoju". Rzeczywiście robimy z igły widły?

Adam Bodnar (Rzecznik Praw Obywatelskich): - Zawsze możemy wchodzić w dyskusję na temat danych. Jednak co mi po nich, gdy widzę przed sobą pobitego doktoranta Uniwersytetu Warszawskiego? Gdy widzę w Bydgoszczy zwyzywanych studentów Erasmusa? W końcu, co mi po danych, jeśli widzę panią z Algierii, która w łódzkim tramwaju została opluta? Takich przykładów jest więcej. Pewnie, że możemy ich sprowadzić wyłącznie do poziomu cyfr. Ale to są prawdziwi ludzie. Pokrzywdzeni.

Gdyby mój apel do ministra Gowina byłby odosobniony, to pewnie rzeczywiście można byłoby to sprowadzać wyłącznie do statystyk. Jednak powstał także apel Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, przeciwstawiający się fali przemocy, która ma miejsce na uczelniach. Wypowiadają się kolejne uczelnie, potępiające takie czyny. Nie powinniśmy tego ignorować.

WP: Ministerstwo twierdzi, że sprawy nie bagatelizuje. Daje temu wyraz poprzez "wyrażanie oburzenia". To wystarczające "działanie"?

- Oczywiście, żaden minister nie da przyzwolenia na przemoc wobec cudzoziemców i działanie poza prawem. Natomiast każdy minister ma określoną odpowiedzialność związaną z podejmowaniem działań pozytywnych, promocyjnych, działań dotyczących podnoszenia świadomości. Na tym polega prowadzenie polityki. Ministerstwo powinno dostrzec problem społeczny i zareagować na niego. Pan Gowin ewidentnie problemu przemocy z nienawiści na polskich uczelniach dostrzec nie chce. Gdyby było inaczej, spotkałby się z pobitym doktorantem Uniwersytetu Warszawskiego czy pojechałby do Bydgoszczy, by porozmawiać ze studentami Erasmusa.

WP: Po apelu rektorów, nie spotkał się także z władzami uczelni, których ten problem dotyczy.

- Mam wrażenie, że tej dyskusji minister Gowin przeprowadzić po prostu nie chce.

WP: Dlaczego?

- Nie chcę wchodzić w motywacje politycznych działań ministra.

WP: Tymczasem całą odpowiedzialność ministerstwo ceduje właśnie na rektorów uczelni i policję.

- Uczelnie, które spotykają się z tym problemem, w granicach, w jakich mogą, wykonują swoją pracę. Uważam jednak, że to także odpowiedzialność Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, który z uczelniami powinien rozmawiać, wspierać je, wspólnie z nimi zastanawiać się nad rozwiązaniami. Powinien także promować najlepsze praktyki i skierować odpowiedni przekaz polityczny, który brzmiałby: nie ma zgody na przemoc wobec cudzoziemców na polskich uczelniach.

WP: Wiceminister nauki w rozmowie z WP stwierdził, że nie da się całkowicie wyeliminować problemu agresji wobec cudzoziemców studiujących w Polsce.

- Absolutnie się z tym zgadzam. Jednak w przypadku walki z przemocą, zawsze chodzi o to, by problem minimalizować, podejmując niezwykle staranne działania. Oczywiście, nigdy całkowicie nie wyeliminujemy przypadków chuligaństwa. Natomiast zawsze możemy stworzyć takie procedury, by ofiary przemocy czuły się maksymalnie bezpiecznie lub jeśli do takiej sytuacji dojdzie, maksymalnie zaopiekowane.

WP: Ma pan na myśli jakieś konkretne rozwiązania?

- Chodzi o stosowanie określonych procedur reakcji, zabezpieczenie praw takich osób, ostrzeganie ich, wsparcie dla uczelni jeśli chodzi o codzienne zapewnienie bezpieczeństwa na uczelniach. Ministerstwo powinno także doceniać wolontariuszy, którzy angażują się w pomoc dla pokrzywdzonych studentów. Mówiąc o rozwiązaniach, mam na myśli również wysuwanie odpowiedniego przekazu politycznego: my takich sytuacji nie akceptujemy i nie zbywamy ich milczeniem. Proszę zauważyć, że w liście rektorzy wyraźnie sugerują, że władzom uczelni byłoby znacznie łatwiej działać, gdyby mieli wsparcie polityczne. A tego niestety nie mają.

WP: Prof. Bobko zaznacza, że mimo ataków, studenci z zagranicy i tak chcą u nas studiować. Według danych ministerstwa, co roku jest ich coraz więcej.

- Rozumiem, że minister może mieć podejście skoncentrowane na magii wielkich liczb. Ale moje podejście jest zgoła inne i opiera się traumie indywidualnych, poszkodowanych osób. Rozmawiałem z Nigeryjczykiem, który w środku dnia został zaatakowany gazem łzawiącym. Co mi w takiej sytuacji po wielkich liczbach? Ale z punktu widzenia statystyk ministerstwa, jest to tylko jedna osoba. Z mojego - to krzywda konkretnej osoby, której państwo polskie nie starało się wystarczająco pomóc.

WP: Co jeszcze można zrobić, by sprowokować ministerstwo do działania?

- W tej sprawie zrobiliśmy już chyba wszystko, co mogliśmy. Teraz możemy tylko mieć nadzieję, że nie dojdzie do kolejnych tragedii.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (95)