Rządzący chcą wyeliminować z zawodu wszystkich niepokornych sędziów
PiS, Solidarna Polska i prezydent Andrzej Duda w ramach zapowiadanej reformy wymiaru sprawiedliwości rozmawiają o mechanizmie eliminacji niepokornych sędziów, którzy podważaliby status sędziów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa – ustaliła Wirtualna Polska. Na stole leży propozycja, by odmowa orzekania była równoznaczna ze zrzeczeniem się urzędu. Ostateczny projekt ustaw sądowych wciąż nie został ujawniony.
05.11.2021 19:09
W czwartek wieczorem w mediach społecznościowych pojawił się fragment domniemanego projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, który miałby być przygotowywany przez obóz władzy. Przedstawione pismo zawiera m.in. skrajnie kontrowersyjny pomysł eliminacji sędziów Sądu Najwyższego, którzy podważaliby status sędziów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. "Dostałem właśnie projekt zmiany ustawy o SN. To jest tak skandaliczne, że po prostu brak mi słów. Jeśli to faktycznie zostanie uchwalone, to znaczy, że idą na totalne zwarcie z UE", napisał użytkownik ryszardinho34.
Takim samym fragmentem rzekomego projektu ustawy podzielił się też poseł Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Myrcha, który przy okazji próbował ustalić pochodzenie dokumentu: "Czy Ministerstwo Sprawiedliwości potwierdza autentyczność tego projektu ustawy? Wygaszanie stosunku służbowego sędziów za kwestionowanie statusu innych sędziów SN? Ten projekt to klasyczna barbarzyńska próba 'wyczyszczenia' składu SN".
Dotychczas nie było jednak jasne, czy przeciek jest autentyczny i czy rzeczywiście ma cokolwiek wspólnego z przepisami, nad którymi pracują Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i Zbigniew Ziobro. O weryfikację przepisów poprosiliśmy osoby, które w obozie władzy odpowiadają za prace nad zmianami. – Bardzo ciekawe rozwiązania. Czy są autentyczne? Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – ucina krótko nasze źródło w rządzie. – Przynajmniej część zawartych w tym przecieku rozwiązań jest rozważanych w ramach trwających negocjacji – dodaje druga osoba. – Mimo że projekty są gotowe, to jesteśmy gotowi na kilka wariantów: bardziej i mniej radykalne – dodaje nasz kolejny rozmówca.
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że niektóre elementy opisane w przecieku są omawiane przez PiS, Solidarną Polskę i prezydenta. Według naszych ustaleń cały obóz władzy poważnie rozważa eliminację niepokornych sędziów z zawodu – zarówno z Sądu Najwyższego i sądów powszechnych. Chodzi o osoby, które kwestionowałyby status sędziów powołanych na wniosek nowej KRS lub uchyliłyby orzeczenie wydane ze względu na wadliwe obsadzenie sądu. Takie przypadki z mocy ustawy miałyby być równoznaczne ze zrzeczeniem się urzędu sędziego.
"Pistolet przystawiony do głowy"
Tak daleko posuniętej propozycji nie było jeszcze w żadnej z ustaw sądowych obozu władzy, które przez środowisko sędziowskie były nazywane "kagańcowymi" czy "represyjnymi". – Zastanawiam się, dlaczego co jakiś czas pojawiają się jakieś przecieki zamiast prezentacji projektu ustawy. Być może już same przecieki mają powodować efekt mrożący wśród sędziów. Jeżeli takie rozwiązanie rzeczywiście zostałoby zaproponowane i uchwalone, to możemy mieć do czynienia z maksymalnym zwiększeniem represji i ograniczeniem wolności orzekania. Zero dyskusji o statusie neo-sędziów, bo was wszystkich powyrzucamy – ocenia w rozmowie z WP sędzia Michał Laskowski, prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego.
Podobne zdanie ma sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". – Takie rozwiązania wyniosłyby temperaturę sporu z instytucjami unijnymi na najwyższy możliwy poziom. Idąc tym tropem, można sobie wyobrazić sytuację, że za jakiś czas pojawi się propozycja, by sędzia, który oddala wnioski prokuratury, również stracił urząd. To byłoby pozbawienie prawa człowieka – prawa do sądu, bo sędziowie nie mogą orzekać z pistoletem przystawionym do głowy – komentuje Przymusiński.
Zarzuty odpierają nasi rozmówcy z obozu władzy, którzy chcą pozostać anonimowi. Słyszymy od nich między innymi:
– Tu nie chodzi o wymuszenie, jak sędziowie mają orzekać, a o to by sędziowie przestrzegali prawa.
- Mamy zapędy do anarchii w państwie i nie można się temu biernie przyglądać.
– Na pewno przy okazji reformy trzeba jakoś rozwiązać problem sędziów, którzy kwestionują status innych sędziów.
Sędzia Michał Laskowski nie ma jednak wątpliwości, że przyjęcie takiej zmiany oznaczałoby "zamknięcie ust sędziom w imię rzekomej walki z anarchią".
Wojna z Brukselą
Jeszcze przed ujawnieniem przez nas zamiarów eliminowania z zawodu niepokornych sędziów, Komisja Europejska już wysłała sygnał o zaniepokojeniu przygotowywaną reformą. Jak opisaliśmy w czwartek w tekście , "Nadciągają kolejne potężne kary dla Polski. Bruksela nie odpuści rządowi", spór między polskim rządem a Komisją Europejską jeszcze nigdy nie był tak poważny. Można się więc spodziewać, że jeżeli opisane przez nas rozwiązanie znajdzie się w finalnym projekcie, kryzys między Warszawą a Brukselą wejdzie w kolejny etap.
- Sygnały, które do nas dochodzą, są bardzo niepokojące. To, co jest planowane, jeśli chodzi o zmiany w Sądzie Najwyższym, czyli tak zwany drugi etap reformy sądownictwa, to było zapowiadane od bardzo dawna - stwierdził w środę Rafał Szyndlauer, doradca ds. politycznych i prawnych w polskim przedstawicielstwie Komisji Europejskiej. - W mojej osobistej ocenie wprowadzenie tej reformy w takiej wersji, jaka jest dostępna w mediach, to jest koniec niezależności sądownictwa – dodał.
Co istotne, zagwarantowanie uczciwego systemu dyscyplinarnego sędziów i przywrócenie niezależności wymiaru sprawiedliwości jest warunkiem, by Bruksela dała zielone światło dla środków z Krajowego Planu Odbudowy. Sama likwidacja Izby Dyscyplinarnej nie jest dla Komisji Europejskiej wystarczająca, bo chodzi również o to, by władze nie mogły wywierać efektu mrożącego na polskich sędziach. Pozbawienie sędziów urzędu ze względu na badanie prawidłowości składu sędziowskiego może zostać odebrane w Brukseli jako ostateczny dowód na to, że Polska nie chce porozumienia.
Piętrzący się spór
Według orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada 2019 r. Sąd Najwyższy może badać status sędziów powołanych z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa. W konsekwencji 5 grudnia 2019 r. Izba Pracy Sądu Najwyższego stwierdziła, że Izba Dyscyplinarna nie może orzekać, ponieważ nie jest sądem w rozumieniu prawa polskiego i unijnego, a Krajowa Rada Sądownictwa nie jest legalnie powołanym organem, uprawnionym do udziału w procedurze powoływania sędziów.
W konsekwencji Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, że konstytucja nie daje możliwości rozpoznawania wniosków o wyłączenie sędziego z uwagi na wyłonienie go przez obecną Krajową Radę Sądownictwa. Sędziowie, którzy nie chcą orzekać z nowymi sędziami lub podważają wydane przez nich orzeczenia, podkreślają, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie może zablokować rozstrzygnięcia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
W obronie nowych sędziów staje jednak obecna Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, która sama została rekomendowana do SN przez kwestionowaną KRS. Profesor twierdzi, że sędziowie, którzy kwestionują status swoich kolegów, powinni odejść ze służby. "Wyrażam pełne poparcie dla sędziów, których orzeczenia, z rażącym naruszeniem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w ostatnim czasie uchylają lub w inny sposób lekceważą niektórzy sędziowie powołani do pełnienia urzędu przed rokiem 2018, czyniąc to pod pozorem rzekomej wadliwości powołań sędziowskich dokonywanych na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa obecnej kadencji" – napisała prof. Małgorzata Manowska w oświadczeniu z 22 października.