Wbrew tłumaczeniom szefowej Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) Jane Garvey, że nie spodziewano się ataku na Nowy Jork i Waszyngton, raport FAA na 2000 rok stwierdzał, że Osama bin Laden jest poważnym zagrożeniem dla lotnictwa pasażerskiego, zwłaszcza amerykańskiego.
W raporcie FAA na rok 1999 przytaczano słowa niewymienionego z nazwiska przywódcy islamskiego, przebywającego na emigracji w Wielkiej Brytanii, który oświadczył w sierpniu 1998 roku, że bin Laden doprowadzi do rozbicia samolotu albo porwie go, aby upokorzyć USA.
W grudniu 1994 roku islamscy ekstremiści z Algieru porwali samolot Air France i w samobójczej misji planowali rozbić go o wieżę Eiffel'a w Paryżu. Wzięli najpierw zakładników i zażądali napełnienia zbiorników większą ilością paliwa. Francuskie siły bezpieczeństwa udaremniły plany terrorystów.
W tym samym roku w USA zwolniony dyscyplinarnie inżynier pokładowy wdarł się do kabiny pilotów samolotu Federal Express (poczta ekspresowa) i uderzył ich młotkiem po głowach. Załodze udało się go obezwładnić i piloci szczęśliwie wylądowali. Ze śledztwa wynikało, że sprawca chciał rozbić samolot o jeden z budynków w Memphis w stanie Tennessee.
Pracownicy FAA nie połączyli tych incydentów - i ostrzeżeń na temat bin Ladena - w jedną całość i nie wprowadzono odpowiednich zabezpieczeń w samolotach i na lotniskach. W USA rozlegają się dziś głosy, że szefowa tej agencji, pani Garvey, powinna podać się do dymisji. (ajg)