Trwa ładowanie...
14-05-2013 04:04

Rząd USA potajemnie sprawdzał bilingi dziennikarzy Associated Press

Amerykański Departament Sprawiedliwości potajemnie wszedł w posiadanie bilingów dziennikarzy Associated Press. Szefowie najważniejszej amerykańskiej agencji prasowej są oburzeni. - To bezprecedensowa ingerencja w proces zbierania informacji! - mówią. Brak jednocześnie komunikatu ze strony rządowej: dlaczego zbierano te dane. Brak również odpowiedzi na fundamentalne pytanie, czy w ogóle szef Departamentu wydał na te działania zgodę.

Rząd USA potajemnie sprawdzał bilingi dziennikarzy Associated PressŹródło: PAP, fot: Igor Zehl
d27ej2m
d27ej2m

Departament Sprawiedliwości miał wgląd w bilingi dziennikarzy dzwoniących z ponad 20 numerów telefonów w biurach AP w Nowym Jorku, Waszyngtonie i w Hartford w Stanie Connecticut, a także w bilingi prywatnych numerów niektórych reporterów. Pewne jest, że rząd wiedział do kogo dzwonili w okresie od kwietnia do maja 2012 roku. Nie wykluczone, że kontrola obejmowała również osoby dzwoniące do dziennikarzy.

Nie wiadomo dokładnie ilu reporterów bilingi sprawdzał rząd ale - jak podaje AP - w sumie z wymienionych biur korzysta ponad 100 dziennikarzy, zajmujących się szerokim wachlarzem tematów, głównie dotyczących działalności rządu.

W liście protestacyjnym skierowanym do Erica Holdera, kierującego Departamentem Sprawiedliwości w rządzie Baracka Obamy, szef Associated Press, Gary Pruit stwierdza m.in. że tego rodzaju wgląd w bilingi nie może być usprawiedliwiony żadnym konkretnym dochodzeniem. Pruit żąda także zwrotu bilingów i zniszczenia wszystkich ich kopi, które mogą być w posiadaniu rządu.

"Te dane mogą zdradzać poufne źródła AP, a także pokazywać sposób zbierania informacji przez agencję i ujawniać jej aktywność w okresie dwóch miesięcy, czego rząd w żadnym wypadku nie ma prawa wiedzieć" - czytamy w liście Gary'ego Pruitta.

d27ej2m

Na razie nie wiadomo dlaczego Departament Sprawiedliwości sięgnął po te dane. Nie jest też jasne, czy Eric Holder wydał na to osobiście zgodę - co jest wymagane przez prawo.

Prawdopodobnie do kontroli doszło w związku ze śledztwem prowadzonym w maju zeszłego roku, którego celem było wykrycie źródła przecieku w rządzie, informującego AP o tajnej operacji CIA w Jemenie. Doprowadziła ona do zapobieżenia planom Al-Kaidy zdetonowania bomby na pokładzie samolotu mającego lecieć do USA.

O przeciek podejrzewano wówczas między innymi samego dyrektora CIA Johna Brennana, który był przesłuchiwany w tej sprawie przez FBI. Brennan jednak zaprzeczył, a ujawnienie akcji CIA nazwał "nieautoryzowanym i niebezpiecznym przeciekiem tajnych informacji".

Departament Sprawiedliwości przyznał w liście do AP, że miał wgląd w bilingi, które najprawdopodobniej zostały ujawnione przez kampanie telefoniczne. Nie wyjaśnił jednak, które z nich przekazały te informacje, ani też dlaczego w ogóle żądał bilingów. AP informując o liście Departamentu Sprawiedliwości pisze, że nic nie wskazuje na to, by same rozmowy dziennikarzy były przez rząd nagrywane.

d27ej2m

Administracja Obamy agresywnie walczy z wszelkimi przeciekami tajnych informacji do mediów. Wytoczyła już w tej sprawie sześć procesów, czyli więcej niż wszyscy byli prezydencji USA łącznie.

Do wyjaśnienia sprawy wglądu w bilingi dziennikarzy AP wezwała Erica Holdera Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union - ACLU) według, której tego rodzaju działania mogą doprowadzić do zastraszenia zarówno dziennikarzy, jak i ich informatorów, którzy chcieliby ujawniać nieprawidłowości w funkcjonowaniu rządu.

- Departament Sprawiedliwości musi publicznie wyjaśnić tę sprawę po to byśmy wiedzieli, że tego rodzaju działania nie będą miały miejsca w przyszłości - stwierdziła Laura Murphy, szefowa ACLU.

Dla WP.PL Tomasz Bagnowski

d27ej2m
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27ej2m
Więcej tematów