"Rząd Tuska zwraca mienie Niemcom, a odmawia Polakom"
Rząd Donalda Tuska, który ma wypisane na sztandarach prawo własności, egzekwuje je tylko w jednym, i to wątpliwym przypadku - gdy chodzi o zwrot nieruchomości obywatelom Niemiec. Jednocześnie cynicznie rejteruje od problemu zadośćuczynienia pokoleniu, które, które wykrwawiło się w Katyniu, pod Tobrukiem czy Monte Cassino - ocenia "Nasz Dziennik".
19.01.2010 | aktual.: 19.01.2010 10:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jest to pierwszy rząd, który mówi wprost, że reprywatyzacji nie będzie. Nikt tak cynicznie do tej pory sprawy nie postawił, kolejne ekipy obiecywały ją przynajmniej w szczątkowej formie - czytamy w gazecie.
Wprawdzie różne warianty projektów ustawy reprywatyzacyjnej zalegają w szufladach resortu skarbu od lat, ale wszystko wskazuje na to, że właśnie na takim etapie ustawa zakończy swój żywot.
Mimo obietnic składanych w pierwszych przemówieniach przez premiera Tuska rząd nie zaprezentował dotąd projektu ustawy reprywatyzacyjnej, która przewidywałaby przynajmniej częściowe odszkodowania dla osób, które utraciły majątki wskutek aktów nacjonalizacyjnych w latach 1944-1962.
Posłowie koalicji tłumaczą tę sytuację brakiem środków finansowych. Tymczasem - jak pokazuje chociażby przykład Agnes Trawny - polscy podatnicy są zmuszani do łożenia na odszkodowania za porzucone mienie późnych przesiedleńców, którzy w Niemczech odszkodowania dostali - pisze "Nasz Dziennik".