"Rząd Tuska jak telewizja śniadaniowa"
Dziś mija dokładnie pół roku od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska. Tymczasem wygląda na to, że nie ma czego świętować, a "miesiąc miodowy" rządu Platformy już się skoczył. Jak wynika z sondażu TNS OBOP dla "Dziennika", ponad połowa Polaków uważa, że rząd nie dotrzymuje obietnic. A jaką ocenę ekipie Tuska wystawiają eksperci? To rząd dwóch prędkości, który sam się podkłada w wielu obszarach – mówi Wirtualnej Polsce specjalista ds. wizerunku Eryk Mistewicz.
Podzielam opinię połowy Polaków, że mój gabinet, łącznie ze mną, nie spełnia wszystkich oczekiwań. Tego typu badania dają nam znak ostrzegawczy, przyjmuję je z pokorą- tak premier skomentował wcześniejszy sondaż GfK Polonia dla "Rzeczypospolitej". W świetle tego badania, zdaniem ponad 50% respondentów rząd nie realizuje postawionych sobie zadań, a co piąty Polak jest zdecydowanie niezadowolony z pracy ekipy Tuska.
Gabinet postpolityczny robi dobre wrażenie
Rząd Tuska to typowy gabinet postpolityczny. Rząd, który zdaje sobie sprawę, że we współczesnej polityce, sprawy wcześniej uznawane za najważniejsze, czyli kwestie militarne, gospodarcze, społeczne, przestają być istotne - mówi WP Eryk Mistewicz. Jak podkreśla, obecnie większość decyzji militarnych to decyzje związane z uczestnictwem w NATO, podobnie kwestie gospodarcze i społeczne są rozwiązywane w ramach struktur ponadnarodowych – Unii Europejskiej, Komisji Europejskiej. To, co zostaje to zaciekawianie ludzi i robienie dobrego wrażenia – mówi.
Najsprawniejszy marketingowo gabinet po ’89 roku
Ekspert charakteryzuje rząd Tuska jako najsprawniejszy marketingowo rząd po 1989 roku. Ten rząd nie jest wizerunkowo napompowany. Jego liderzy to nie są spiżowi mężowie stanu, tylko ludzie, którzy mają swoje słabości, w przeszłości mieli różne grzeszki na sumieniu i wcale tego nie kryją, jednocześnie to rząd bardzo zbliżony do ludzi - mówi Mistewicz.
Zdaniem eksperta, rząd Tuska jest bardzo wsłuchany w głosy ludzi. Raz na tydzień proponuje ludziom jakąś ciekawą narrację, historię, którą ludzie później sobie powtarzają w windzie, w metrze, w kolejce do sklepu. Ten rząd zaciekawia ludzi, w taki sposób, jak telewizja śniadaniowa. To przeciwny biegun do tego co robił Jarosław Kaczyński – mówi Mistewicz.
Przykładem takiej "ciekawej historii" serwowanej przez rząd, jest wyznanie premiera o tym, że w młodości popalał trawkę. Mówienie o "grzechach młodości", jak podkreśla ekspert, ma sprawić, by ludzie się podzielili, by byli za albo przeciw, ale by nie było w tej sprawie osób obojętnych. To jest dokładnie to samo, co robi w tej chwili Berlusconi, Sarkozy czy Obama. Tak samo Francuzi podzielili się - jedni są za Carlą Bruni, inni za Cecylią Sarkozy – uważa Mistewicz.
Po co zwlekać z rekonstrukcją rządu?
W opinii eksperta ds. wizerunku na słabsze wyniki sondażowe wpływa powstrzymywanie się od rekonstrukcji rządu. W gabinecie Tuska jest bowiem kilka osób, wobec których premier powinien podjąć „męskie decyzje”. Nie wiem dlaczego, premier chce czekać do końca sierpnia, by zdymisjonować Ewę Kopacz, w momencie, kiedy przy każdym wystąpieniu publicznym minister zdrowia jest roztrzęsiona, przerażona, zapłakana– zastanawia się Mistewicz. To właśnie złą sytuację w służbie zdrowia Polacy przede wszystkim wytykają rządowi Tuska.
Opozycja w totalnej rozsypce
Rząd napędza z kolei słabość opozycji. I to zarówno tej lewicowej, jak i PiS. Lewica jest w totalnym proszku. Nie wiadomo jaka ona jest, jaki ma program, kto jest jej przywódcą. Nie było jeszcze takiej sytuacji po ’89 roku, by lewa strona sceny politycznej, była aż tak rozbita. PiS z kolei nie jest w stanie do dzisiaj pozbierać się po przegranej w ostatnich wyborach i nabrać wiatru w żagle. Na razie ani lewica, ani PiS nie wpadli na to, jak odrobić stracone punkty – mówi Mistewicz.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska