Rząd techniczny i napięcia na linii PiS-Konfederacja. Zamieszanie wokół spotkania Kaczyńskiego z Mentzenem
Jednym z przedstawicieli PiS odpowiedzialnych za rozmowy dotyczące powołania rządu technicznego i przekonania do pomysłu polityków Konfederacji i Trzeciej Drogi ma być Przemysław Czarnek. Zanim jednak doszło do rozmów, pojawiły się napięcia. Politycy PiS wskazują na błąd rzecznika partii.
Poniedziałek, dzień po wyborach prezydenckich. Jarosław Kaczyński przed godz. 20 w centrali PiS przy Nowogrodzkiej wygłasza oświadczenie dla mediów. Robi to 15 minut przed zapowiedzianym wystąpieniem Donalda Tuska.
Ogłasza pomysł: wobec wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta i negatywnej oceny rządu KO-Trzeciej Drogi-Lewicy należy powołać rząd techniczny. - Szef tego rządu musi być wyłoniony w rozmowach z wszystkimi, którzy byliby gotowi tego rodzaju projekt poprzeć - podkreśla prezes PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PSL chce zmiany premiera? "Nie ma innego człowieka. I tyle"
Jak przekonuje, "jeżeli taki rząd nie powstanie, to z całą pewnością będziemy mieli do czynienia z kontynuacją władzy bardzo niesprawnej w wymiarze merytorycznym, a poza tym - z kontynuacją tego niszczącego Polskę konfliktu". Twierdzi, że rząd Tuska powinien podać się do dymisji, bo "dostał czerwoną kartkę od Polaków".
Propozycja Kaczyńskiego - jak dowiaduje się WP - to konsekwencja dyskusji na Prezydium Komitetu Politycznego PiS (ścisłych władz partii). PKP zebrało się w poniedziałek wieczorem.
Jak słyszymy nieoficjalnie, pomysł stworzenia rządu technicznego (ekspercko-politycznego) pojawił się po tym, jak do mediów trafiły informacje o możliwym zwróceniu się do Sejmu przez Tuska o wotum zaufania. - Zrobiliśmy ruch wyprzedzający - przyznają w rozmowie z WP politycy PiS, którzy uczestniczyli w naradach przy Nowogrodzkiej.
Współpraca z Konfederacją
Jak słyszymy, to jednak niejedyna motywacja liderów PiS. Pomysł powołania rządu technicznego, który miałby składać się z przedstawicieli różnych środowisk politycznych, to także próba "neutralizacji" Konfederacji przed wyborami parlamentarnymi w 2027 roku i "wciągnięcie" jej do władzy. - Szachy 5D - żartuje jeden z działaczy.
Co na to Konfederacja? W sprawie rządu technicznego opinie są różne. Część jest za, część - przeciwko. - Będziemy głosować przeciwko wotum zaufania dla Donalda Tuska, ale pomysł stworzenia rządu technicznego jest bezprzedmiotowy - ocenił w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie wicemarszałek Krzysztof Bosak.
Wskazał przy tym, że "jeżeli większość rządząca się rozsypie, to Konfederacja jest gotowa zagłosować za skróceniem kadencji Sejmu". - Reszta to sfera politycznej fantazji - dodał.
Na taką "fantazję" pozwolił sobie inny poseł Konfederacji, Przemysław Wipler. Na antenie telewizji Republika stwierdził, że to nie PiS, a PSL "powinno wziąć odpowiedzialność za Polskę" i stworzyć rząd mniejszościowy. - Gdyby PSL coś takiego zrobił, to myślę, że my byśmy poparli taki rząd mniejszościowy i jest jasne, że on byłby dużo lepszy niż obecny rząd - przekonywał.
Do wypowiedzi Wiplera odniósł się były kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen. Nie skomentował jej bezpośrednio, ale wyraził zdziwienie za pomocą wymownego… gifa na X.
Mentzen zabrał głos dzień później. Wyraził gotowość do rozmów z PiS.
"Propozycja Jarosława Kaczyńskiego, dotycząca rządu technicznego i zakończenia rządów Tuska, na pierwszy rzut oka wydaje się nie mieć żadnych szans na większość w Sejmie. Jeżeli jednak Kaczyński wie więcej ode mnie i jest o czym rozmawiać, to zapraszam na spotkanie. Omówmy to" - napisał na X.
- Mentzen w żaden rząd techniczny nie wierzy, ale chce zagrać z Kaczyńskim. Bo w to, że został graczem, nikt już po wyborach nie wątpi. To de facto Sławek wskazał obecnego prezydenta - twierdzi jego współpracownik.
Spotkanie Mentzen-Kaczyński
Lider Konfederacji przyznał w niedawnej rozmowie z Polsat News, że już działa w perspektywie wyborów parlamentarnych w 2027 roku. Chce zachowywać równy dystans do PiS i KO, ale nie zamierza rezygnować z rozmów z politykami tych partii. Dlatego jest gotów rozmawiać z samym Kaczyńskim.
Wedle naszych informacji przedstawiciele PiS z satysfakcją odebrali "otwartość" Mentzena na rozmowy. - Takie spotkanie pewnie prędzej czy później się odbędzie, zaproponujemy termin i miejsce, pewnie nie przy Nowogrodzkiej, ale też nie w studiu Mentzena w Toruniu - uśmiecha się poseł PiS, który ma dobre relacje z konfederatami.
Do takich rozmów - w których miałby uczestniczyć sam prezes Kaczyński - może dojść dopiero wtedy, gdy Tusk złoży wniosek o wotum zaufania. Ma się to stać 11 czerwca.
Ale czy dojdzie? Nie wiadomo, bo sytuację skomplikował swoim wpisem rzecznik PiS Rafał Bochenek. A to nie spodobało się Mentzenowi.
"Tak jak myślałem, a właściwie to byłem pewien. Nie chodzi wam o realne odwołanie rządu Tuska, a o propozycję czysto medialną, zwykły spin i zajmowanie uwagi mediów przez miesiące, jak kiedyś z prof. Glińskim. Zwykła zasłona dymna. Nie macie większości, nie macie kandydata, nie macie konkretów. Zwykłe baju, baju dla naiwnych" - odpowiedział Mentzen na X.
Co więcej, wpis rzecznika Bochenka nie spodobał się nawet części polityków PiS, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska. - Szkolny błąd, zniechęcanie Konfy, co to ma być? Jaka to jest komunikacja? - dziwił się jeden z posłów.
Inny dodał: - Konfederacji nie można atakować, tylko z nią rozmawiać. Niestety, nie wszyscy to zrozumieli.
Przyjazne sygnały do "młodszych braci" z prawej strony wysyłają inni politycy PiS. - Wszystkie ugrupowania konserwatywne, prawicowe, powinny ze sobą współpracować. Widać wyraźnie, że pozycja Konfederacji jest coraz silniejsza. To dobry prognostyk na współpracę po kolejnych wyborach w parlamencie - mówiła w Radiu Zet była premier Beata Szydło.
Czarnek wysłannikiem
Do rozmów z posłami Konfederacji - jak słyszymy - mają namawiać m.in. Przemysław Czarnek i (być może) Janusz Kowalski, a także inni posłowie młodszej generacji. Ten pierwszy - były minister edukacji - ma również postarać się przekonać do pomysłu rządu technicznego polityków Trzeciej Drogi (z PSL). - Przemek ma z nimi najlepsze kontakty, chodzi zwłaszcza o partyjne doły, działaczy - wskazuje nasze źródło.
Podkreśla, że w wielu gminach i powiatach na Lubelszczyźnie, gdzie "baronem" PiS jest właśnie Czarnek, a w których rządzą przedstawiciele PSL, Karol Nawrocki wygrywał w cuglach. - To o czymś świadczy - mówi nam polityk PiS.
Z posłem Czarnkiem nie udało nam się na razie skontaktować.
- Chcemy zapewnić, że premierem takiego rządu technicznego nie będzie polityk PiS - mówi jeden z rozmówców.
Sceptycy w PiS przyznają: - Taktycznie to dobry pomysł. Ale raczej nie do zrobienia.
Wcześniejsze wybory? PiS podzielone
W sejmowych kuluarach mówi się także o scenariuszu przedterminowych wyborów. PiS w tej sprawie jest podzielone. - Jeżeli coś tworzyć, to nie w tym Sejmie, a długofalowo. Jedyny realny scenariusz upadku tego rządu to jakiś wewnętrzny konflikt, skutkujący np. nieuchwaleniem budżetu państwa na 2026 rok - ocenił jeden z polityków w rozmowie z portalem Money.
W podobnym tonie wypowiada się europoseł PiS Piotr Müller. - Na razie trwa kadencja aktualnego parlamentu, dlatego ta większość powinna przejść do realizacji swoich obietnic wyborczych. To wariant bazowy. Ale uważam, że oni prędzej czy później sami się pokłócą i może dojść do przesilenia skracającego kadencję Sejmu. Nie wierzę w konstruktywne wotum dla rządu w oparciu o nową większość w tym Sejmie, stworzoną z PiS i osób z innych partii politycznych - ocenia były rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego.
Ale jeden z czołowych polityków PiS, często występujący w mediach, przyznaje w rozmowie z WP, że przyspieszone wybory i upadek rządu Tuska jeszcze przed 2027 rokiem jest "oczekiwany przez wyborców prawicy". - Ludzie nie zrozumieliby, gdybyśmy wyłącznie czekali na to, aż rząd się wykrwawi. Moi wyborcy chcą, byśmy zakończyli rządy Tuska i nie powinniśmy odpuszczać - twierdzi nasz rozmówca.
Inni polecają jednak zachować chłodną głowę. - Najgorsze będzie, jeśli odbije nam palma. Nie możemy wpaść w triumfalizm, a Karol jako prezydent musi grać mądrze, żeby nie antagonizować. Trzeba to wszystko mądrze rozegrać, ze spokojem - mówi nam polityk PiS.
Konfederacja też nie spodziewa się przyspieszonych wyborów. Wielu jej przedstawicieli nie chce brać udziału w żadnych przymiarkach do tworzenia innego rządu w tej kadencji Sejmu. - Dziś mamy mniej niż dwudziestu posłów. Jaki mamy interes, żeby wchodzić do rządu i robić porządek po obecnej koalicji? Po kolejnych wyborach będziemy mieli większy klub i wtedy możemy rozmawiać - mówi ważny polityk Konfederacji.
W końcu sprawę skomentował w Sejmie na swój sposób sam Jarosław Kaczyński. Przyznał, że z PSL nie rozmawia osobiście, a z Mentzenem dzieli go m.in. różnica pokoleń.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski