"Rząd się wywróci w tym roku? Koniec marzeń Tuska"
- Leszek Miller marzy o tym, by zastąpić Pawlaka. Tusk cały czas go kokietuje, więc Leszek zachowuje się bardzo delikatnie, jak panna na wydaniu – nie krytykuje, zastanawia się, wzdycha „ą, ę”, tańczy wokół Tuska. Gdyby przeszedł do PO, pociągnąłby za sobą prawie całą partię - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Palikot. Pytany o to, czy PO wciągnie SLD do koalicji, mówi, że bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz: "Premier sprytnie rozgrywa. (...) Niewykluczone, że do PO przejdzie część ludzi z PiS. Nominacja Piotra Woźniaka, ministra gospodarki w rządzie PiS, na wicepremiera w rządzie Donalda Tuska, pokazuje, że wyrwanie 30-40 posłów z PiS i ostateczne rozbicie PiS może być realne" - dodaje lider Ruchu Palikota.
WP: Agnieszka Niesłuchowska: Jarosław Kaczyński stwierdził, że premier zachowuje się jak „cysorz, co ma klawe życie”, bo nie przerwał urlopu, gdy prokurator Mikołaj Przybył postrzelił się w czasie konferencji. Prezes PiS wyręczył pana w krytyce Donalda Tuska?
Janusz Palikot: Niektórzy uważają, że premier ma pecha, bo ilekroć gdzieś wyjeżdża, coś się dzieje. Inni mówią, że to strategia unikania szybkich reakcji na ważne wydarzenia. Według mnie prawda leży pośrodku. Jestem za tym, aby politycy porządnie wypoczywali, bo nie da się pracować bez przerwy, więc nie będę go atakować, jak prezes PiS. Z drugiej strony znam Donalda Tuska i mogę potwierdzić, że lubi znikać, jak są problemy.
WP:
Jest asekurantem?
- Rzadko działa pod wpływem chwili. Na ogół, gdy coś spada jak grom z jasnego nieba, zleca badania, ekspertyzy, patrzy co mówią dziennikarze, konsultuje z doradcami, co ma powiedzieć, by na koniec zająć oczekiwane stanowisko. Na ogół trwa to dwa-trzy dni. Czasami zostawia sprawę na dłużej. Tak jest z Bartoszem Arłukowiczem. Tusk ma wobec niego plan: jak sobie poradzi - zostanie, jak nie – pójdzie do wymiany. Wszystko, co miał zrobić - rozbicie lewicy i częściowe posprzątanie po Ewie Kopacz - już zrobił. Teraz już jest niepotrzebny.
WP:
Premier postawił już na nim krzyżyk?
- Moim zdaniem Bartosz nie przetrzyma tego roku, a nawet jeśli nie teraz, to maksymalnie w 2013 roku będzie po nim.
WP: Bo dostał w spadku po Ewie Kopacz trupa w szafie? Pogrążyła go ustawa poprzedniczki?
- Arłukowicz wiedział, na co się pisze przejmując resort. Zgodził się, bo wiedział, że gdy weźmie wszystkie buble na klatę, zdobędzie uznanie w partii. Problem w tym, że społecznie stracił, dlatego pójdzie w odstawkę.
WP: Marszałek stwierdziła, że nie będzie się tłumaczyć z ustawy, bo teraz kto inny kieruje resortem.
- Umyła ręce, bo misja, jaką powierzył jej Tusk została zakończona. Doskonale amortyzowała napięte nastroje z powodu braku reform służby zdrowia i udawania, że ta reforma jest, odegrała usługową - z punktu widzenia rządu - rolę w katastrofie smoleńskiej. To wszystko, co zrobiła dało jej przyzwolenie od premiera, by wszystko zrzucić na Arłukowicza.
WP:
W swojej książce wskazywał pan na wyjątkowo bliskie relacje premiera z byłą minister.
- Kopacz ma dobrą pozycję u Tuska, dlatego może sobie pozwolić na emocjonalne zachowania. Ja pod pewnymi względami lubię tę jej zadziorność i upór, jest w tym coś po ludzku fajnego, ale politycznie to nie jest żaden marszałek. To żołnierz Donalda Tuska!
WP: Lekarze obawiają się, że marszałek Kopacz będzie dążyła do opóźniania prac nad ustawą. Pan również się tego obawia?
- Wcale by mnie to nie zdziwiło, bo już to widzę. Zgłosiliśmy do laski marszałkowskiej kilka projektów ustaw, z których żaden - oprócz in vitro - nie został ruszony, nie nadano im biegu, choć leżą od miesiąca. Dla mnie jest jasne, że Kopacz będzie działać na zlecenie Tuska. To, co będzie chciał marszałek wprowadzi w jeden dzień, pozostałe, niewygodne projekty, trafią do zamrażarki.
WP:
Które projekty PO są wprowadzane w jeden dzień?
- Chociażby projekt ustawy o ubezpieczeniu rolników. We wtorek dowiedzieliśmy się, że następnego dnia, podczas posiedzenia sejmu, odbędzie się czytanie pilnego rządowego projektu ustawy. Druk dokumentu dostaliśmy na dobę przed pierwszym czytaniem, co jest karygodne. Lada moment kilka milionów ludzi będzie miało nowe warunki ubezpieczenia, rodzi się masa pytań, np. dlaczego rolnicy, którzy mają gospodarstwa powyżej 6 ha, płaciliby na każdego ubezpieczonego członka rodziny po 1 zł za każdy hektar? To wszystko trzeba dokładnie przegadać z ekspertami.
WP: Wprowadzanie ustaw w błyskawicznym tempie nie jest specjalnością tylko tego rządu. Podobne rzeczy działy się w czasach poprzednich rządów.
- Zgadzam się, to stało się bardzo niedobrą tradycją. Zrobimy wszystko, by to zmienić. Zaproponujemy zmianę regulaminu prac sejmu, aby wykluczyć trzymanie ważnych projektów w zamrażarce. Chodzi o to, że jeśli jakaś ustawa jest zgłoszona przez rząd lub opozycję nie może leżeć w szufladzie dłużej niż sześć miesięcy.
WP: Wracając do służby zdrowia. Naczelna Rada Aptekarska wezwała farmaceutów, by od dziś nie realizowali recept z błędami formalnymi, ani z dodatkowymi znakami, w tym z pieczątką strajkową. Farmaceutom uda się, tak jak lekarzom, wywalczyć wprowadzenie korzystnych zmian w ustawie refundacyjnej?
- Czeka nas podobny protest, ale nie wiem, czy coś to zmieni. Intencją ustawy jest zmniejszenie budżetowych wydatków na leki i przerzucenie ok. 700 mln rocznie w połowie na firmy farmaceutyczne, w połowie na pacjentów, a mechanizm karania – najpierw lekarzy, potem farmaceutów - ma służyć wyegzekwowaniu tego planu. Tu wcale nie chodzi o dobro pacjenta, zmianę procedur medycznych, racjonalizację listy leków refundowanych. To kolejny przykład na to, że PO unika prawdziwej reformy służby zdrowia. Najwyższy czas zacząć od nowa debatę o służbie zdrowia, bo eksperci już alarmują, że za kilka miesięcy pojawi się nowy problem. Wyjdzie sprawa obowiązkowych ubezpieczeń szpitali, których placówki nie zawierają ze względu na ogromne koszty. Niestety, premier na to nie reaguje.
WP: Ostatnio dochodzi do zgrzytów w koalicji. PSL zarzuca ministrowi Rostowskiemu, że nie ma ludzkiej twarzy, bo nakazał ludowcom spłatę w ciągu pięciu lat 20 mln długu za błąd popełniony w kampanii z 2001 roku. Koalicja z PO-PSL przetrwa?
- Mam wrażenie, że coś wisi w powietrzu. Wczoraj zagadnięty przeze mnie przypadkowo Waldemar Pawlak powiedział, że czuje jakieś rozchwianie rządu, brak wyraźnego planu działania. To się zaczęło od expose, w którym Tusk nie mówił już o marzeniach. Przedstawił tylko restrykcyjne działania, które trzeba podjąć by nie splajtować. Nie sądzę, by koalicja przetrwała przez cztery lata. Za rok to wszystko może się wywrócić. Jeśli przyjdzie głębsza fala kryzysu, może się posypać jeszcze w tym roku.
WP:
Leszek Miller stwierdził, że ludowcy nie dadzą się wykopać.
- Ale marzy o tym, by wykopać Pawlaka. Tusk cały czas kokietuje Millera, więc Leszek zachowuje się bardzo delikatnie, jak panna na wydaniu – nie krytykuje, zastanawia się, wzdycha „ą, ę”, tańczy wokół Tuska. Myślę, że do Euro 2012 nic poważnego się nie wydarzy, choć jeśli PSL uprze się przy jakiejś sprawie bardziej, niż w kwestii emerytur to na pewno Miller może zacząć się targować, zadeklaruje poparcie jakiejś ustawy PO w zamian za coś. Długo na tym nie pojedzie, musi się wreszcie określić, czy chce zostać na lewicy, czy skupić się na własnym interesie. Mam do niego wielką pretensję, że swoje ambicje przedkłada nad zwycięstwo lewicy.
WP: Pan dał mu czas do namysłu, pierwszego maja na kongresie środowisk lewicowych ma dać ostateczną odpowiedź czy chce razem z panem budować szeroką lewicę. Co się stanie jeśli przejdzie do PO?
- Razem z nim przejdzie do Platformy ok. 70% klubu SLD. Może 4-5 osób, postąpi inaczej i wstąpi do nas. To nie byłoby takie złe i wcale bym się z tego powodu nie zmartwił. Zarówno mi jak i Aleksandrowi Kwaśniewskiemu zależy na konsolidacji lewicy, połączenie rozproszonych po PO, SLD i Ruchu Palikota elektoratów lewicy. Niestety Tusk sprytnie rozgrywa, puścił oko do Dariusza Rosatiego, Marka Belki i Bartosza Arłukowicza, to samo robi z Millerem. Nie byłbym jednak taki pewien, czy da Millerowi stanowisko wicepremiera.
WP:
Może premier dołączy do koalicji SLD?
- Wątpię, klub SLD jest przecież mniejszy od PSL, a i tak nie wiadomo, ile osób faktycznie do PO by przeszło. Tuskowi się to nie opłaca.
WP:
A co się opłaca?
- Niewykluczone, że do PO przejdzie część ludzi z PiS. Nominacja Piotra Woźniaka, ministra gospodarki w rządzie PiS, na wicepremiera w rządzie Donalda Tuska, pokazuje, że wyrwanie 30-40 posłów z PiS i ostateczne rozbicie PiS może być realne. Wbrew nadziejom Leszka Millera może zatem nie dojść do żadnej zmiany w koalicji, czy wymiany na stanowisku wicepremiera. Jeśli rozłamu w PiS nie będzie, a Jarosław Kaczyński to wszystko utrzyma, to kto wie, czy nie dojdzie nawet do wcześniejszych wyborów w przyszłym roku.
WP: Jeśli Leszek Miller nie zostanie wicepremierem, to w którym kierunku pójdzie? Zostanie pana zastępcą, nie byłoby komfortem dla polityka, który był premierem i liderem partyjnym.
- Jeśli myśląc o partii mamy na względzie czyjeś ambicje, to oczywiście tak, ale przecież Leszek Miller jest politykiem, który nie ma mandatu społecznej energii i zmiany, ma wiele obciążeń.
WP:
Jest ktoś, kto mógłby być takim liderem na lewicy?
- Nie ma. Lewica jest skazana na duet Palikot-Kwaśniewski i mam nadzieję, że Miller w końcu do tego dojdzie.
WP:
Jaką rolę odgrywa na lewicy Grzegorz Napieralski? Ma jeszcze szansę na wielki powrót?
- Poczekajmy aż się pozbiera po klęsce. Na razie jest zbyt urazowy, by z nim gadać. To nie jest polityk wielkiego formatu, ale na lewicy jest miejsce nawet dla nieporywających. Napieralski w roli regionalnego silnego działacza lewicy jest jak najbardziej na miejscu.
WP: Z tego, co pan mówi, wynika, że zapowiada się rewolucja na lewicy. Buduje pan młodzieżówkę, struktury regionalne, szykuje się pan do wchłonięcia SLD?
- Na razie daliśmy Millerowi szansę na to, by wstrzymał odpływ ludzi z SLD. Złożyliśmy mu ofertę, by zorganizować spotkanie 1 maja i utrzymać struktury. Mi ten czas też jest potrzebny, by rozbudować partię. Wiele mniejszych partii chce się z nami połączyć, a lada dzień kończymy negocjacje z niektórymi z nich.
WP:
Kto oprócz Wolnych Konopi chce się przyłączyć?
- Są to zupełnie nowe środowiska, ale nie chcę ujawniać, o kogo chodzi przed konferencją. Proszę mi wybaczyć, ale mam złe doświadczenia z poprzedniego razu, gdy przed wyborami wymieniłem kilka nazwisk. Wywołało to burzę, więc na wspólnej konferencji przedstawimy nowych partnerów. 1 maja pokażemy się w nowej odsłonie, udowodnimy, że mamy program, energię. Ludzie muszą odczuć, że jest alternatywa dla PO-PiS-u.
W poniedziałek druga część wywiadu z Januszem Palikotem.
Rozmawiała Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska