Rząd nie wie, ile zarobi na abolicji podatkowej
Czwartkowe obrady Senatu (PAP/Radek Pietruszka)
Rząd nie jest w stanie oszacować ile osób zechce skorzystać z abolicji podatkowej i jakie będą rzeczywiste wpływy budżetowe z tego tytułu - przyznała w czwartek w Senacie wiceminister finansów Irena Ożóg.
Senat rozpatruje ustawę o abolicji, uchwaloną w ubiegłym tygodniu przez Sejm. Komisja gospodarki i finansów publicznych wnosi o przyjęcie jej bez poprawek, opozycja chce odrzucenia ustawy.
Wiceminister Ożóg powiedziała, że rząd szacując, iż z tytułu abolicji wpłynie do budżetu 600 milionów złotych przyjął metodę stosowaną w krajach, które już abolicję przeprowadziły. Założył, że do budżetu może wpłynąć 2% kwoty, którą państwo uzyskuje z podatku od osób fizycznych. Ponieważ w ubiegłym roku było to 30 miliardów - stąd szacunek 600 milionów wpływów z abolicji.
Irena Ożóg przekonywała też senatorów, że deklaracje majątkowe nie zostaną wprowadzone po to, by inwigilować obywateli, ale po to, by urzędy skarbowe mogły porównać dochody uzyskiwane przez podatnika ze stanem jego majątku i doprowadzić do ewentualnego ujawnienia ukrywanych dochodów. Minister zapewniła także, że dane z dekleracji majątkowych będą dobrze chronione przez urzędy skarbowe. Deklaracje będą przyjmować i sprawdzać urzędnicy ze specjalnym certyfikatem. Kwestia bezpieczeństwa deklaracji wzbudziła bowiem najwięcej wątpliwości wśród senatorów.(ck)