PolskaRząd może mieć poważny kłopot. Fala strajków zaleje kraj?

Rząd może mieć poważny kłopot. Fala strajków zaleje kraj?

• W czerwcu przez Polskę przeleje się fala strajków i protestów
• Już strajkują celnicy i pielęgniarki
• Protesty szykują młodzi lekarze, górnicy oraz nauczyciele
• Pielęgniarki i lekarze domagają się podwyżki płac
• Celnicy, górnicy i nauczyciele obawiają się utraty pracy

Rząd może mieć poważny kłopot. Fala strajków zaleje kraj?
Źródło zdjęć: © WP | Andrzej Hulimka
Michał Fabisiak

09.06.2016 | aktual.: 09.06.2016 22:13

Dyrekcja Centrum Zdrowia Dziecka i pielęgniarki z tej placówki podpisały porozumienie, które zakończyło trwający od 16 dni strajk. Obie strony przyznają, że zawarta ugoda nie jest dla nich satysfakcjonująca, ale stanowi wyraz kompromisu dla dobra małych pacjentów. Takie rozstrzygnięcie sprawy cieszy nie tylko chorych oraz ich rodziny, ale również rząd, który został wciągnięty w toczący się spór. Strajk w CZD to jednak dopiero zapowiedź kłopotów, z jakimi będzie musiał zmierzyć się w najbliższych dniach gabinet Beaty Szydło.

W ślad pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka pójdą wkrótce pracownicy Zagłębiowskiego Centrum Onkologii Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Szarkiewicza w Dąbrowie Górniczej. Właśnie zakończyło się tam głosowanie w wyniku, którego załoga podjęła decyzję, że o swoje postulaty będzie walczyć przy pomocy strajku. Domagają się oni 300 złotych podwyżki brutto dla każdego pracownika. Do strajku pielęgniarek może dojść wkrótce również na Dolnym Śląsku. Siostry z kilkunastu szpitali zostały pominięte przy podwyżkach, jakie otrzymali pozostali pracownicy placówek. Sprawę zgłosiły już do Państwowej Inspekcji Pracy. Decyzja PIP powinna zapaść w przyszłym tygodniu. Pielęgniarki nie wykluczają strajku, jeśli okaże się, że wydana opinia będzie dla nich negatywna, a to może wymagać od rządu zaangażowania się w rozwiązanie sporu. To jednak nie koniec problemów w służbie zdrowia.

Protestować zamierzają wkrótce również młodzi lekarze, którzy w szpitalach pracują jako rezydenci. Są oni niezadowoleni z niskich zarobków. Pensje wypłaca im ministerstwo zdrowia, dlatego to przed jego gmachem spotkają się 18 czerwca. Sprzed budynku MZ przejdą ulicami Warszawy pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. W demonstracji ma uczestniczyć kilka tysięcy osób.

W ostatnią środę na ulicach stolicy protestowali celnicy. Od kilku dni prowadzą oni również strajk włoski na przejściach granicznych. Ich problemów rząd nie może tłumaczyć latami zaniechań poprzedników, jak ma to miejsce w przypadku pracowników służby zdrowia. Funkcjonariusze służby zdrowia protestują przeciwko pomysłowi ministra finansów, który chce włączyć ich do Krajowej Administracji Skarbowej. MF tłumaczy, że jej utworzenie usprawni obsługę i kontrolę podatników oraz poprawi ściągalność podatków. Celnicy są sceptyczni wobec tego pomysłu i obawiają się, że w wyniku planowanej reorganizacji część z nich straci pracę.

Między celnikami, a resortem finansów prowadzone są rozmowy. Pierwsi nie wykluczają zaostrzenia protestu, jeśli dyskusja nie przyniesie żadnych rezultatów. - Jest obawa, że protest może wymknąć się spod kontroli, bo ma on charakter oddolny. Trudno ocenić, co może się wydarzyć w najbliższych dniach - mówi Sławomir Siwy przewodniczący związku zawodowego Celnicy PL. Już teraz na wielu przejściach granicznych ciągną się kolejki samochodów, a na odprawę trzeba czekać kilka godzin. Sytuacja wywołuje oburzenie wielu kierowców, a zaostrzenie strajku mogłoby je jeszcze spotęgować.

Resort finansów tłumaczy, że obawy celników są niepotrzebne, bo o żadnej redukcji etatów obecnych pracowników nie ma mowy. Projekt ustawy zakłada, że każdy z nich będzie mógł kontynuować swoją pracę jako funkcjonariusz lub jako członek Służby Cywilnej. Jednocześnie ministerstwo obiecuje, że wzrosną płacę osób zatrudnionych w Krajowej Administracji Państwowej. Strajk celników, to kolejny, ale nie ostatni front walki rządu.

W najbliższy poniedziałek przeciw gabinetowi PiS staną natomiast niedawni sojusznicy, czyli górnicy. Dokładnie, chodzi o pracowników kopalni Makoszowy, która zasypana jest węglem, którego nikt nie chce kupić. Górnicy boją się, że sytuacja ta doprowadzi do likwidacji ich miejsca pracy. Dlatego w poniedziałek będą oni pikietować przed biurem poselskim Beaty Szydło w Brzeszczach. Rząd oskarżają o milczenie w ich sprawie i nie wykluczają, że jeśli nikt nie zainteresuje się ich problemem, to przyjadą z nim do Warszawy.

Na ulicy swoje niezadowolenie będą wkrótce wyrażać również nauczyciele. Powód? Reforma systemu edukacji. 27 czerwca, kiedy szefowa MEN będzie ogłaszała plan zmian w polskiej oświacie, to w Toruniu pikietować będą pedagodzy. - Chcemy w ten sposób przekazać pani minister swoje świadectwo, które będzie podsumowaniem okresu jej rządów i podjętych decyzji - mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Kaszulanis ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. I dodaje, że nauczyciele zwrócą podczas swojej manifestacji uwagę na problem zwolnień, zwłaszcza w edukacji wczesnoszkolnej.

Podczas pikiety poruszony zostanie także temat przedszkoli. - Są w kiepskiej sytuacji finansowej i brakuje w nich miejsc - wyjaśnia Kaszulanis. Temat przedszkoli jest dla rządu podwójnie niewygodny, dlatego, że oprócz nauczycieli do wyrażenia swojego niezadowolenia w tej sprawie, mogą przyłączyć się również młodzi rodzice. Opisane przypadku pokazują, że bez względu na pogodę, nadchodzące lato zapowiada się dla gabinetu Beaty Szydło gorące.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (205)