Rząd miękko-twardy
Nie po to rząd przez kilka tygodni stał
twardo na stanowisku, że dla likwidacji paru kopalń nie ma
alternatywy, żeby później nie zmienić zdania - komentuje w
"Gazecie Prawnej" Krzysztof Sobczak.
Wprawdzie różni eksperci podpowiadali, że może warto rozważyć też jakieś inne warianty, np. ograniczenie wydobycia w większej liczbie zakładów, ale na to odpowiedź była odmowna. Trzeba zlikwidować najmniej rentowne, najbardziej wyeksploatowane kopalnie i koniec. Już nawet rząd zaczynał wzbudzać u niektórych szacunek i respekt, że taki konsekwentny i twardy. Aż tu nagle okazuje się, że można inaczej - zauważa publicysta.
Nie będziemy likwidować kopalń, tylko zmniejszymy wydobycie we wszystkich zakładach koncernu węglowego. Efekt ma być ten sam, czyli produkcja węgla zmniejszyć się ma o ponad 9 mln ton, ale ból może być mniejszy. Może i będzie, ale od twardych faktów nie ma ucieczki - uważa Sobczak. Owszem, nie będzie dramatycznego zamykania całego zakładu, ale wszystkie kopalnie objęte tym programem będą musiały zmniejszyć zatrudnienie, chyba, że wszyscy zainteresowani zgodzą się z propozycją obniżenia płac w kopalniach i ograniczenia niektórych z tradycyjnych przywilejów.
Znając nastroje wśród górników, o taką zgodę będzie raczej trudno, ale cała ta sytuacja pokazuje, że rząd aż taki twardy nie jest - pisze komentator "Gazety Prawnej".