Rząd Donalda Tuska idzie na wojnę ze społeczeństwem
Rząd prowokuje wybuch niezadowolenia społecznego, aby ograniczyć prawa obywatelskie - twierdzą publicyści „Uważam Rze". Platforma Obywatelska systematycznie ogranicza prawa obywatelskie. Robi to pod przykrywką różnego rodzaju zagrożeń. Dopalacze, hazard, a przede wszystkim faszyzm i kibolizm.
02.09.2013 | aktual.: 02.09.2013 10:49
Wszystkie dotychczasowe „wybryki" owocujące podnoszeniem tematu ograniczenia praw obywatelskich wyglądają na ustawki inspirowane przez rząd. Po ubiegłorocznym Marszu Niepodległości w Warszawie w internecie opublikowano zdjęcia policjantów, którzy maszerują przy pochodzie i prowokują demonstrantów. Opanowanie organizatorów i sprawne siły porządkowe zapobiegły tragedii, do której by doszło, gdyby demonstranci odpowiedzieli na prowokacje policji.
Do tego należy dodać ograniczenia wolności zgromadzeń i plany likwidacji referendów, tak aby de facto uniemożliwić odwoływanie władz lokalnych. Zielone światło, które dano narodowcom, przyjmując jednocześnie organizacje lewackiego szczytu klimatycznego 11 listopada. Jednocześnie uchwalono prawo umożliwiające wsparcie policji przez wojsko, a jeśli to nic nie da, to przez siły międzynarodowe.
Na koniec najważniejsze czyli przymiarki do wywoływanie kryzysu, aby móc np. zablokować wybory parlamentarne, które w świetle "zagrożenia faszyzmem" przyjęte mogą zostać ze zrozumieniem przez spora część społeczeństwa i szerokie elity europejskie. PO wie, że jeśli przegra to część jej liderów trafi do więzienia. Jarosław Kaczyński ponoć ułożył własną talię kart, na, której rolę asa pik w talii kart (na wzór tej, którą z podobiznami irackich zbrodniarzy wykonali Amerykanie) powierzył bynajmniej nie Donaldowi Tuskowi, ale szefowi jego kancelarii Tomaszowi Arabskiemu, który negocjował z Rosjanami, nieformalnie, szczegóły wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku w 2010 r. Arabski przezornie zamienił swój krajowy stołek, na posadę ambasadora w Hiszpanii.
Tusk i jego otocznie przez 4 lata byli genialnymi socjotechnikami. Z żenującego, pełzającego, wzrostu gospodarczego na poziomie błędu statystycznego (1 proc.) uczyniono boom gospodarczy nazywając Polskę „zieloną wyspą”. Wystarczyło żeby policja reagowała natychmiast na pierwsze oznaki niesubordynacji pojedynczych kibiców żeby ubić zamieszki w zarodku. Tymczasem podobnie jak w wypadku ostatniej zadymy na plaży w Gdyni czeka się aż sytuacja będzie nie do opanowania żeby móc następnie wygłaszać hasła przykręcania śruby i… przykręcać śrubę.
Po 1989 roku takich prowokacji polskie tajne służby przeprowadzały kilkadziesiąt. Nawet gdy kończyły się fiaskiem i publicznie obnażano ich mechanizm, nikt nie ponosił konsekwencji. Dlatego dziś prowokatorzy Tuska z tajnych służb są pewni bezkarności.