PolskaRywin zbadany; czy wróci do więzienia - nie wiadomo

Rywin zbadany; czy wróci do więzienia - nie wiadomo

Lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej zbadali Lwa Rywina, co zlecił sąd. Nie są znane wyniki ich opinii,
od której może zależeć, czy prawomocnie skazany za pomoc w płatnej
protekcji znany producent filmowy powróci do więzienia.

Rywin stawił się na badania 10 minut przed wyznaczoną godz. 17.00. U lekarzy spędził w towarzystwie swych trzech obrońców niecałe półtorej godziny.

Na wieść o upublicznieniu przez media wiadomości, że sąd zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu sfałszowania zwolnienia lekarskiego, na podstawie którego Rywin nie stawił się na poprzednio wyznaczone badanie 7 września, skazany zareagował oświadczeniem. Rozdał je dziennikarzom przed Zakładem Medycyny Sądowej.

Zapewnił w nim, że jego wrześniowe zaświadczenie lekarskie "było i jest prawdziwe, co potwierdził lekarz sądowy, zeznając pod przysięgą przed sądem". Zdaniem Rywina "rozpowszechnianie wątpliwości co do wiarygodności zaświadczenia" na kilka godzin przed wyznaczonym terminem badania "jest obliczone na to, aby badający go zespół lekarzy ZMS miał świadomość, że w zależności od wydanej decyzji może również mieć do czynienia z prokuratorem".

"Medialną nagonkę" na niego Rywin porównał z postawionym przodkom Donalda Tuska zarzutem zgłoszenia się na ochotnika do służby w Wehrmachcie. Po zakończeniu badania Rywin bez słowa - tak jak wtedy gdy wchodził do budynku - wyszedł z adwokatami. Z wyraźnym trudem wsiadł do czekającego nań samochodu i odjechał.

Obrońca Rywina, mec. Wojciech Tomczyk, który był przy badaniu, powiedział dziennikarzom, że nie zna jeszcze opinii lekarzy. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy przebieg badania w jakikolwiek sposób wskazuje na treść opinii, jaką wydadzą medycy.

Lekarze niebawem prześlą swą opinię sądowi, który - gdy ją otrzyma - odbędzie posiedzenie. Orzeknie na nim, czy stan zdrowia Rywina pozwala na odbywanie przez niego kary, i jeśli uzna, że tak - wyznaczy mu termin do stawienia się w zakładzie karnym, w którym Rywin spędził 43 dni. Opuścił go pod koniec maja br. ze względu na konieczność przejścia zabiegów kardiologicznych. Od tego czasu trwają proceduralne korowody związane z odraczaniem czy też przerwą w odbywaniu kary.

Nie jest jednak pewne, czy ta procedura zostanie wypełniona, bo już za tydzień - 20 października, sprawą Rywina zajmie się Sąd Najwyższy, który będzie rozpoznawał kasacje złożone w tej sprawie przez obrońców i przez prokuraturę.

Po artykule "Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika", który "Gazeta Wyborcza" opublikowała pod koniec grudnia 2002 r., prokuratura wszczęła śledztwo i oskarżyła Rywina o płatną protekcję, czyli powoływanie się przed ludźmi z Agory na wpływy w instytucjach rządowych, które miały zapewnić tej spółce korzystne zmiany w nowelizacji ustawy o rtv. W zamian Rywin miał zażądać 17,5 mln dolarów i kierowniczej funkcji w telewizji Polsat, którą Agora miałaby kupić.

Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Rywina na dwa i pół roku więzienia oraz grzywnę, ale nie za płatną protekcję, lecz za usiłowanie oszustwa. Sąd Apelacyjny rozpatrując odwołania obu stron, zmienił kwalifikację czynu z usiłowania oszustwa na pomocnictwo w płatnej protekcji, ale skazanie utrzymał, obniżając karę o pół roku. Od tego wyroku strony odwołały się do Sądu Najwyższego.

Sędziowie SN po rozpatrzeniu kasacji mogą wyrok utrzymać, ale także uchylić go i nakazać ponowny proces, lub nawet uniewinnić skazanego - wówczas jakiekolwiek decyzje o umieszczaniu Rywina w więzieniu byłyby bezprzedmiotowe.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)