Rywin podważa wiarygodność nagrania rozmowy z Michnikiem
Lew Rywin podważył wiarygodność nagrania rozmowy z Adamem Michnikiem z 22 lipca 2002 roku. Chodzi o nagranie analogowe, które zostało zarejestrowane na dyktafonie dziennikarza "Gazety Wyborczej" Pawła Smoleńskiego, autora artykułu "Ustawa za łapówkę".
Eksperci powołani przez sąd stwierdzili wcześniej, że ani to nagranie, ani nagranie cyfrowe nie ma śladów montażu. Natomiast Rywin twierdzi, że nagranie zostało zmanipulowane. Doszedł do takiego wniosku po porównaniu nagrania analogowego z nagraniem cyfrowym z dyktafonu Adama Michnika.
Według Rywina, na nagraniu analogowym jego rozmowy z Adamem Michnikiem brakuje czterech istotnych wątków. Oskarżony stwierdził, że podczas spotkania z naczelnym "Gazety Wyborczej" zadzwonił telefon do Adama Michnika.
Rywin nie powiedział, czy Michnik odebrał telefon i czy z kimś rozmawiał podczas jego obecności. Podkreślił tylko, że na nagraniu nie słychać dzwonka telefonu. Ponadto, według Rywina, brakuje też wątku rozmowy na temat jego firmy Heritage Film oraz fragmentu dotyczącego wyjścia Agory z Canal Plus o czym miał mu mówić Adam Michnik.
Oskarżony zwrócił też uwagę, że na nagraniu brakuje słów "od Leszka", które miałyby się odnosić do premiera, który miałby stać za korupcyjną propozycją. Słowa te pojawiają się natomiast na nagraniu cyfrowym i dlatego, zdaniem Rywina, jest to dowód na to, że zostały mu one włożone w usta.
Według obrońców Lwa Rywina, dowodem, który potwierdzi wersję Rywina, będzie wykaz połączeń telefonicznych z numerem telefonu Adama Michnika z dnia 22 lipca 2002 roku. Obrona zwróciła się zatem do sądu o uzyskanie od sieci telefonicznej odpowiednich billingów. Sąd rozpatrzy ten wniosek jeszcze w środę.