PolskaRywin: nie uciekam od odpowiedzialności

Rywin: nie uciekam od odpowiedzialności

Nigdy nie uciekałem przed odpowiedzialnością i nie będę uciekał tym razem; jest to sprzeczne z moimi zasadami - napisał w oświadczeniu Lew Rywin. Rozpoczął on odbywanie kary 2 lat więzienia za pomocnictwo w płatnej protekcji wobec Agory.

18.04.2005 19:00

Rywin poinformował w oświadczeniu, że w poniedziałek złożona została kasacja od jego wyroku do Sądu Najwyższego.

Sąd oddalił wnioski obrony Rywina o odroczenie wykonania kary i o zawieszenie jej wykonania na podstawie opinii biegłych lekarzy. Tego samego dnia, krótko przed godz. 15, Lew Rywin stawił się w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.

"W dniu dzisiejszym Sąd Okręgowy ostatecznie zadecydował o moim umieszczeniu w zakładzie karnym. Przegraliśmy ten wyścig z czasem i to chyba już na samym początku, kiedy pośpiesznie wyznaczono termin odbywania przeze mnie kary pozbawienia wolności, jednocześnie z trudem wyznaczono termin moich badań przez biegłych" - oświadczył Rywin.

Podkreślił on, że sąd wysłuchał lekarzy, którzy nie są biegłymi sadowymi i wydali opinię dla niego negatywną. Jednakże - napisał Rywin - "ten sam Sąd nie chciał nawet słuchać biegłego sądowego, który również mnie badał i wydał całkowicie odmienną opinię". "Teraz to już bez znaczenia" - dodał.

"Przez cały czas, kiedy trwało postępowanie w mojej sprawie, szanowałem i wykonywałem wszystkie decyzje Prokuratury i Sądu. Tak postąpię i tym razem. Pragnę przeciąć wszystkie spekulacje na temat mego stawiennictwa w areszcie. Nigdy nie uciekałem przed odpowiedzialnością i nie będę uciekał tym razem. Jest to sprzeczne z moimi zasadami" - oświadczył Rywin.

"Nie dam również satysfakcji tym, którzy od dawna snuli publiczne podejrzenia, że ucieknę albo że już dawno uciekłem. Kiedy Sąd zwrócił mi paszport, "Gazeta Wyborcza" rozpętała histerię w mediach, przestrzegając, że z pewnością moim zamiarem będzie ucieczka za granicę. Teraz możemy się przekonać, ile warte jest takie dziennikarstwo" - zaznaczył.

Według Rywina, w złożonym wniosku o kasację jego wyroku podkreślono, że Sąd Apelacyjny, skazując go na karę dwóch lat więzienia, dokonał wadliwej kwalifikacji prawnej zarzucanego mu czynu. "To już trzecia, jeżeli nie czwarta kwalifikacja, jaka pojawia się w mojej sprawie. Teraz rozstrzygnięcie będzie należało już do Sądu Najwyższego" - podkreślił w oświadczeniu.

Prokuratura oskarżyła Rywina o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy u władz w zamian za łapówkę (grozi za to do 3 lat więzienia). W grudniu 2004 r. warszawski Sąd Apelacyjny uznał, że Rywin jest winny nie usiłowania oszustwa wobec Agory - za co w kwietniu 2004 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na 2,5 roku więzienia - lecz pomocy w płatnej protekcji ze strony nieustalonej grupy osób. Sąd Apelacyjny obniżył wyrok do dwóch lat.

Zdaniem Rywina, "nagonka medialna" sprawia, że nikt nie zauważył, iż o co innego był on oskarżony przez prokuraturę, a za inne przestępstwo skazany przez Sąd Okręgowy, za jeszcze inne przez Sąd Apelacyjny. "Myślę że większość osób, które publicznie żądają mego uwięzienia, nie jest w stanie klarownie powiedzieć, na czym polega zrzucane mi przestępstwo" - ocenił Rywin.

Rywin podziękował też w swym oświadczeniu tym, którzy - jak napisał - "cały czas są przy mnie i dodają mi sił już od ponad dwóch i pół roku". "Dociera do mnie wiele sygnałów świadczących o sprzeciwie ludzi przyzwoitych wobec tego medialnego linczu" - zaznaczył.

27 grudnia 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że Rywin domagał się w lipcu 2002 r. 17,5 mln dolarów od wydawcy tego dziennika - Agory SA. W zamian miał oferować przeprowadzenie korzystnych dla spółki zmian w projekcie nowelizacji ustawy o rtv. Najpierw złożył tę propozycję prezes Agory Wandzie Rapaczyńskiej.

W rozmowie, którą potajemnie nagrał redaktor naczelny "GW" Adam Michnik, Rywin mówił z kolei, że jest pośrednikiem "grupy ludzi, która trzyma w ręku władzę". Pieniądze miały być przeznaczone m.in. dla SLD; "GW" miała zaprzestać krytykowania premiera, a Rywin - zostać szefem Polsatu, który Agora chciała kupić. Ówczesny premier Leszek Miller mówił, że nie zlecał Rywinowi żadnego pośrednictwa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)